Kilka osób zatrzymanych, kilkanaście poszkodowanych - to bilans starć do jakich doszło w Święto Niepodległości w Warszawie. Z policjantami pobiła się grupa kilkudziesięciu anarchistów. Świadkowie twierdzą, że widzieli gaz. - Funkcjonariusze go nie użyli - zaznacza w rozmowie z tvn24.pl rzecznik stołecznej policji Marcin Szyndler.
W zamieszkach wzięło udział ponad sto osób. - Teraz jest już spokojnie - mówi nam rzecznik Komendy Stołecznje Policji. Ale spokój warszawscy policjanci zaprowadzali przez kilkadziesiąt minut.
Gaz? Policja zaprzecza
Anarchiści zaatakowali funkcjonariuszy po godzinie 15. Wcześniej grupa zablokowała ulicę Senatorską, by uniemożliwić przemarsz pochodu Obozu Narodowo Radykalnego (ich demonstracja była legalna). Anarchiści nie reagowali na wezwania, nie chcieli usunąć się z drogi.
Wywiązała się bójka. - Kilka osób, tych najaktywniejszych, pod zarzutem czynnej napaści na funkcjonariuszy zostało zatrzymanych - mówi Marcin Szyndler. Świadkowie twierdzą, że podczas starć któraś ze stron użyła gazu. - Z całą pewnością nie policjanci - zapewnia rzecznik.
Po "bitwie" na ulicy Senatorskiej anarchiści rozbiegli się po mieście. Jak poinformowała "TVN Warszawa", do kolejnego starcia doszło na ul. Niecałej.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24