W sobotę po południu Rządowe Centrum Bezpieczeństwa przesłało alert do mieszkańców kilku powiatów w województwie lubelskim, informując o "zagrożeniu atakiem z powietrza". Lotnictwo polskie i sojusznicze prowadziło prewencyjną akcję w związku z zagrożeniem dronami na Ukrainie, przy granicy z Polską. Później stan zagrożenia został odwołany.
Co zrobić, gdy usłyszymy syreny ostrzegawcze?
W Świdniku i Chełmie uruchomiono syreny ostrzegawcze. Burmistrz Świdnika Marcin Dmowski na antenie TVN24 był pytany, jak należy się zachować, gdy otrzymamy wspomniany rodzaj alertu RCB lub usłyszymy syreny.
- Jeśli słyszymy sygnał ostrzegawczy, po prostu trzeba zachować ostrożność. Wiemy, w jakich trudnych czasach żyjemy, szczególnie tutaj, w województwie lubelskim, wielu z nas się o tym przekonało. Dzisiaj ciężko jest powiedzieć, co mieszkańcy mają konkretnie robić. (Trzeba) zachować ostrożność, zostać w domach i obserwować oficjalne komunikaty - radził Dmowski.
Jak zaznaczył burmistrz Świdnika, w komunikacie RCB nie było polecenia udania się do schronu. Jego zdaniem w takiej sytuacji "jesteśmy na dworze, to lepiej wejść do domu".
Zapowiedział, że w mieście będą organizowane szkolenia dla uczniów szkół publicznych o tym, co robić w sytuacji zagrożenia. Burmistrz wspomniał też, że zostaną sporządzone broszury informacyjne dla mieszkańców.
"Nie wiemy, co zrobić"
O reakcjach na uruchomienie syren ostrzegawczych opowiedzieli reporterom TVN24 mieszkańcy Świdnika.
- Bardzo duży niepokój, dużo emocji. Pierwsza taka sytuacja w życiu, że coś się dzieje (...). Nawet już nie słuchałam dokładnie, jaki jest to alarm, tylko wiedziałam już, że coś się dzieje - mówiła mieszkanka miasta Agnieszka Błaziak.
- Jest sobota, godzina 17. Większość po prostu odpoczywa po tygodniu pracy bądź szkoły i spędza swój czas wolny w domach, na przykład przed telewizorami. I nagle na telewizorze patrzy i widzi napis, gdzie jest alarm przeciwlotniczy. Słyszymy wyjące syreny. I tak naprawdę nie wiemy, co zrobić. To jest chwila paniki - opisywał inny mieszkaniec, Kamil Mencl.
- Pojawiły się syreny alarmowe, był to sygnał modulowany, oznaczający alarm dla ludności cywilnej. I tutaj duże zaskoczenie, bo wielu mieszkańców nie wiedziało, co się dzieje, co oznaczały te syreny. Wiele osób myślało, że są to testy. Na szczęście po kilku minutach pojawił się także SMS z Rządowego Centrum Bezpieczeństwa. Mieszkańcy, mając do mnie kontakt, zaczęli dzwonić, pytać co się dzieje. Starałem się wyjaśnić, uspokajać sytuację - mówił Marcin Magier, radny Świdnika.
Pilnie potrzebne szkolenia
Wpis w sprawie uruchomienia syren ostrzegawczych zamieścił na portalu X Jakub Banaszek, burmistrz Chełma.
"W związku z zagrożeniem z powietrza w Chełmie zawyły syreny, które zostały uruchomione na podstawie nakazu z Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego. W takich sytuacjach zawsze powinniśmy zachować spokój, przestrzegać procedur i realizować przyjęte wytyczne" - podkreślił.
Dodał jednak, że z jego obserwacji wynika, że "takie decyzje wywołują wiele emocji wśród mieszkańców, szczególnie jeśli niedługo później alarm jest odwołany i pojawia się narracja, że był niepotrzebny".
"Dlatego słusznym wydaje się, przygotowanie mieszkańców, że może stać się to codziennością i natychmiastowe wdrożenie powszechnych szkoleń dla ludności cywilnej. Pamiętajmy o tym, że warto jest uruchomić procedury o 'kilka razy za dużo', niż o 'jeden raz za mało'" - zaapelował.
"Wyje syrena alarmowa. Reakcja ludzi? Praktycznie żadna"
W sobotę wieczorem na profilu Remiza.pl, zajmującym się tematyką pożarniczą, opublikowano krótkie nagranie pochodzące z mediów społecznościowych lokalnego klubu piłkarskiego KS Świdniczanka Świdnik.
Mimo, że w tle słychać wycie syren ostrzegawczych, gra na boisku nie została przerwana. Widzowie też wydawali się ignorować sygnały.
"Idealny przykład, że jest jeszcze wiele do zrobienia. Wyje syrena alarmowa w Świdniku, reakcja ludzi? Praktycznie żadna" - skomentował nagranie portal Remiza.pl.
Autorka/Autor: mjz/lulu
Źródło: TVN24, Remiza.pl
Źródło zdjęcia głównego: Robson90/Shutterstock