To smutne, ale nie możemy obchodzić razem wielkich świąt narodowych, dopóki najważniejsze prawo Rzeczpospolitej jest łamane przez tych, którzy na konstytucję przysięgali - mówił w "Faktach po Faktach" Aleksander Hall, były opozycjonista w PRL i minister w rządzie Tadeusza Mazowieckiego.
Z okazji 38. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych w Gdańsku odbyły się dwie osobne uroczystości. Solidarność świętowała wspólnie z prezydentem Andrzejem Dudą i premierem Mateuszem Morawieckim. Część sygnatariuszy Porozumień z byłym prezydentem Lechem Wałęsą na czele obchodziła rocznicę razem z Komitetem Obrony Demokracji.
"W "Faktach po Faktach" Aleksander Hall przypomniał, że od wielu lat to święto obchodzone jest osobno.
- Nie wyobrażam sobie obchodzenia go z prezydentem Dudą, który łamie konstytucję, z premierem Morawieckim, który również łamie konstytucję. To jest smutne, ale dzisiaj wielkich świąt narodowych nie możemy obchodzić razem, dopóki najważniejsze prawo Rzeczpospolitej jest łamane przez tych, którzy na konstytucję przysięgali - mówił Hall.
"Złota era"
Były minister odniósł się do przemówienia prezydenta Andrzeja Dudy, który zabrał głos podczas mszy w bazylice św. Brygidy w Gdańsku.
Prezydent podkreślał, że Polska po 1989 roku nie była "zdrową Polską". Pytał też, "gdzie byli przeciwnicy obecnej władzy, protestujący, niby broniący konstytucji, wtedy, kiedy nie było żadnej pomocy dla rodziny i kiedy następowała coraz większa pauperyzacja i kiedy bezrobocie było ponad 10 procent?". "Gdzie oni wtedy byli? Gdzie byli, kiedy likwidowano Stocznię Gdańską? Wtedy uważali, że wszystko jest w porządku?" - dopytywał.
Hall ocenił, że "prezydent Duda sprawia wrażenie jakby od przejęcia władzy przez PiS, a być może wygrania przez niego wyborów prezydenckich, rozpoczęła się złota era".
Tłumaczył, że "każdy z rządów po 1989 roku ma swoją cegiełkę w budowaniu pomyślności gospodarczej, infrastruktury państwa, jego pozycji w Europie".
- Nie jest prawdą, że nie było pomocy społecznej, że Polska była krajem rozpadającym się. Była krajem dynamicznego rozwoju - podkreślał.
Dodał, że, "PiS trafiło na moment wyraźnej koniunktury gospodarczej, kiedy środki budżetu państwa znacznie się zwiększyły", ale - jak zaznaczył - rząd "korzystał również z polityki gospodarczej wypracowanej przez poprzedników".
- To tylko kolejna zmiana w sztafecie - wyjaśniał.
Przyznał, że "w sprawach społecznych nie sposób odmówić temu rządowi pewnych sukcesów i być może dobrych intencji". - Natomiast to w niczym nie zmienia faktu podstawowego, to znaczy łamania prawa, łamania konstytucji i robienia tego w sposób cyniczny całkowicie i bezwstydny - ocenił Hall.
"To smutne, że z okazji święta, które powinno łączyć te słowa padły"
Odniósł się także do słów metropolity gdańskiego abp. Sławoja Leszka Głódzia. W wygłoszonej w piątek w bazylice homilii podkreślił, że dziś polskie życie publiczne poddawane jest ciągle nowym "wstrząsom i turbulencjom".
- A życie społeczne pragnie harmonii jak łania wody - zauważył hierarcha.
Jego zdaniem Polska doświadcza "niespotykanej eksplozji i niechęci", a także "demonstracyjnego odwracania się od państwa polskiego, od jego instytucji, rozporządzeń i stanowionych praw". "Tego czynić nie wolno. Bo demokracja to bardzo szerokie słowo. Mówił o tym wczoraj [przewodniczący Konferencji Episkopatu Niemiec - red.] kard. Reinhard Marx - i wcale nie jest doskonałe i najdoskonalsze. I nie można szafować hasłami" - przestrzegał metropolita gdański.
- Nie jest tajemnicą, że arcybiskup Głódź należy do tych biskupów ważnych w polskim Kościele, którzy bez reszty identyfikują się politycznie z rządzącym ugrupowaniem, z Prawem i Sprawiedliwością i z ważnym ośrodkiem w ramach Kościoła, ale jednak bardzo skrajnym, jakim jest ośrodek Radia Maryja. Tak więc te słowa mnie nie zaskakują, bo podobne były wygłaszane w przeszłości - powiedział Hall.
Ocenił jednak, że to "smutne, że z okazji święta, które powinno łączyć i to w obecności prezydenta Lecha Wałęsy, który jest jedną z najważniejszych twarzy obecnej opozycji, a w każdym razie w wymiarze obywatelskim i historycznym, te słowa padły - przyznał.
Zauważył, że "chyba nie taka jest rola Kościoła". - Na całe szczęście są także duchowni, biskupi, którzy mówią innym językiem i swoich sympatii politycznych w ten sposób nie wyrażają - dodał Hall.
Autor: js//plw / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24