Jestem bardzo niezadowolona tak naprawdę od pierwszych dni, że te zmiany nie dzieją się szybciej - przyznała w "Jeden na jeden" w TVN24 ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, odnosząc się do projektów dotyczących aborcji. Podkreśliła, że "potrzebujemy na cito chociażby ustawy ratunkowej, która dekryminalizuje pomocnictwo w aborcji".
W styczniu nadzwyczajna komisja ds. rozpatrzenia projektów aborcyjnych miała zająć się dwoma projektami przepisów aborcyjnych - projektem ws. częściowej dekryminalizacji przerywania za zgodą kobiety jej ciąży oraz dekryminalizacji pomocy w samodzielnej aborcji, który w lipcu przepadł w głosowaniu, a także propozycją Trzeciej Drogi zmierzającą do przywrócenia stanu prawnego sprzed wyroku TK Julii Przyłębskiej, a więc przywrócenia przesłanki do usunięcia ciąży w przypadku prawdopodobieństwa ciężkiej wady płodu. Posiedzenia jednak nie zwołano. Szefowa komisji Dorota Łoboda (KO) poinformowała w zeszłym tygodniu, że prace nad projektami aborcyjnymi będą czekać na zmianę prezydenta, który mógłby się włączyć w negocjacje z koalicjantami.
Ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk została zapytana w TVN24, czy satysfakcjonuje ją tempo, w jakim komisja zajmuje się tymi projektami.
- Jestem bardzo niezadowolona. Jestem bardzo niezadowolona tak naprawdę od pierwszych dni, że te zmiany nie dzieją się szybciej, bo tak jak cała masa Polek 15 października 2023 roku nie tylko startowałam, ale także brałam udział w wyborach, żeby piekło kobiet skończyć, żeby kobiety mogły czuć się bezpiecznie w Polsce - powiedziała.
Dodała, że "dziś, jako ministra odpowiedzialna także za demografię, za rodzinę, tutaj też widzi ograniczenia, jeżeli chodzi o decyzje o tym, żeby w ogóle w ciążę próbować zajść".
Została zapytana, czy gdyby te projekty były głosowane teraz, poparłaby je. - Oczywiście, że każda poprawa sytuacji kobiet po tych koszmarnych rządach i po tym, co zrobił Trybunał Julii Przyłębskiej, ale także tak naprawdę po tych kilkudziesięciu latach trwania pseudokompromisu, byłaby korzystna - powiedziała.
Dziemianowicz-Bąk podkreśliła, że "potrzebujemy na cito chociażby ustawy ratunkowej - tej, która dekryminalizuje pomocnictwo w aborcji".
Pytana, czy jest pełne poparcie Lewicy dla tego projektu, powiedziała: - Oczywiście, to jest projekt, który Lewica zgłosiła.
Na uwagę, że komisja ma wypracować jakieś wspólne porozumienie ze wszystkimi koalicjantami, odparła, że nie wie, w jakim kształcie to wyjdzie z komisji. - Ja mówię o projekcie, który położyliśmy na stole - dodała.
Dziemianowicz-Bąk o standardach opieki nad kobietami po poronieniu
Dziemianowicz-Bąk odniosła się także do standardów opieki nad kobietami, które poroniły. Prawo dopuszcza w ich przypadku urlop, ale nie tak łatwo go dostać. Kobieta w trakcie poronienia musi pobrać materiał biologiczny do badania, aby można było ustalić płeć dziecka. To wymóg prawa.
ZOBACZ MATERIAŁ "FAKTÓW" TVN: Podejście było, jakby to była mechaniczna procedura". Nowe prawo ma zmienić sytuację kobiet po poronieniu
- To jest okrutne i bezduszne prawo, które powinno być już dawno zmienione, i dlatego zabieramy się za to niezwłocznie - zapowiedziała ministra.
Mówiła, że obecnie kobiecie, która doświadczy poronienia lub martwego urodzenia, "teoretycznie przysługuje szereg uprawnień".
- Prawo do skorzystania z zasiłku pogrzebowego, prawo do przeprowadzenia pochówku, prawo do skróconego urlopu, żeby mogła kobieta wrócić do sił - wymieniła.
- Żeby skorzystać z takiego uprawnienia, kobieta musi określić płeć utraconego dziecka. To często jest w ogóle niemożliwe, bardzo skomplikowane albo kosztowne - zaznaczyła.
- Zmieni się to, mam nadzieję, w ciągu najbliższych kilkunastu tygodni, dlatego że w ministerstwie, którym kieruję, powołaliśmy już specjalny zespół, który ma wypracować prawne rozwiązania, które zmienią te rozporządzenia, zmienią przepisy tak, żeby one były ludzkie, żeby pomagały osobom, które w wielu przypadkach to bardzo trudne i ciężkie doświadczenie mają za sobą - zapowiedziała Dziemianowicz-Bąk.
Dziemianowicz-Bąk o rekonstrukcji: nic zaskakującego, śpię spokojnie
Ministra została też zapytana, czy zaskoczyła ją wypowiedź premiera Donalda Tuska o rekonstrukcji rządu po wyborach prezydenckich.
Powiedziała, że "zmiany, ewaluacja, ocena funkcjonowania rządu to jest naturalna rzecz, naturalne zadanie szefa tego rządu, a kształt rządu - w przypadku, gdy jest to rząd koalicyjny - to jest efekt ustaleń wszystkich koalicyjnych partnerów".
- Nie ma w tym nic zaskakującego, że zbliżając się mniej więcej do połowy kadencji (...), taka ocena, ewaluacja ma być dokonana. Mnie to nie zaskakuje - dodała.
Na pytanie, czy śpi spokojnie, czy pojawia się myśl, że może rekonstrukcja może ją objąć - odparła, że "śpi spokojnie, także dlatego że od pierwszych dni swojej obecności w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej każdy dzień chce wykorzystać jak najlepiej, zdając sobie sprawę z tego, że ministrem się bywa, a nie zostaje na całe życie".
Kryzys demograficzny. "Mamy koncepcję i ją wdrażamy"
Ministra rodziny, pracy i polityki społecznej odniosła się też do kwestii kryzysu demograficznego. Zauważyła, że "malejąca liczba urodzeń jest już od dłuższego czasu".
- W ubiegłym roku, w 2024 roku urodziło się zaledwie 236 tysięcy dzieci. Dla porównania 7 lat wcześniej to było około 400 tysięcy. To pokazuje, że ten proces, ten kryzys demograficzny to nie jest efekt z dnia na dzień. To jest pewna tendencja, która jeżeli przez ostatnią dekadę nie była powstrzymywana, nie były wdrażane żadne systemowe rozwiązania, które mogłyby ten trend zatrzymać, w końcu przynosi negatywne efekty - mówiła
- Odwrócenie czy wręcz zatrzymanie tego trendu to także nie jest działanie, które da się zrobić jak za dotknięciem magicznej różdżki - zaznaczyła Dziemianowicz-Bąk. Dodała, że "mamy koncepcję i ją wdrażamy".
- Jest to koncepcja działań o charakterze systemowym, a nie punktowo - powiedziała.
Wskazała na rządowy program in vitro, uchwaloną nowelizację Kodeksu pracy wydłużającą urlop macierzyński rodzicom wcześniaków oraz program Aktywny Rodzic.
Dziemianowicz-Bąk o problemach z programem Aktywny Rodzic
Dziemianowicz-Bąk została zapytana też o sprawę problemów z wypłatą środków w ramach programu Aktywny Rodzic.
- Zakład Ubezpieczeń Społecznych od momentu, w którym można składać te wnioski, czyli od października, oczywiście monitoruje wszystkie ewentualne wątpliwości i na bieżąco je rozwiązuje. To jest zupełnie naturalne, że kiedy uruchamiany jest tak duży, tak szeroki nowy program, mogą pojawić się pewne przeszkody - mówiła.
- Z tego programu już skorzystało ponad pół miliona świadczeniobiorców. Zupełnie normalne jest, że czasami pojawiają się wątpliwości. Na przykład mamy rodziców, którzy są po rozwodzie, mają opiekę naprzemienną, jest jedno dziecko. Na to jedno dziecko oboje rodzice składają wniosek, żeby otrzymać takie dofinansowanie. Zakład Ubezpieczeń Społecznych musi to wyjaśnić, bo na jedno dziecko w danym miesiącu przysługuje jedno świadczenie. Więc oczywiście, że mogą i pewnie będą się jeszcze pojawiały różne wątpliwości, ale od tego jest ZUS, od tego są pracownicy, żeby wszystko tutaj wyjaśnić - dodała.
Polityka mieszkaniowa
Została zapytana także o politykę mieszkaniową rządu. - Zaczęłam od polityki rodzinnej, ale oczywiście nie na polityce rodzinnej kończy się kwestia rozwiązywania kryzysu demograficznego. Tak, mieszkania czy brak dostępnych mieszkań to jest dziś jedna z głównych barier, przeszkód przed założeniem rodziny. Barier, które trzeba zlikwidować i co do których strategia tej likwidacji, strategia mieszkaniowa jest - powiedziała Dziemianowicz-Bąk.
Dodała, że "tę strategię ma Lewica, ma ją nasza kandydatka (na prezydenta-red.) Magdalena Biejat".
Prowadzący program Radomir Wit zauważył, że Ministerstwo Rozwoju i Technologii nie przedstawiło jeszcze programu mieszkaniowego i zapytał, czy to opóźnienie ją nie irytuje.
- Dziś odbędzie się w Sejmie na wniosek Lewicy debata na temat sytuacji mieszkaniowej i tego, co dzieje się z położonymi na stole rozwiązaniami - powiedziała.- Lewica w osobie wiceministra wówczas, a teraz prezydenta (Krzysztofa) Kukuckiego, następnie wiceministra (rozwoju i technologii Tomasza) Lewandowskiego przygotowała odpowiednie rozwiązania. To jest zwiększenie limitów, jeżeli chodzi o środki na budownictwo społeczne, socjalne. To jest zwiększenie budżetowe finansowania tego budownictwa - mówiła.
Pytana, co Lewica zrobi z potencjalnym kredytem zero procent, odparła, że "całą pewnością go nie poprzemy i nie jest to żadna złośliwość wobec naszych koalicjantów". Dodała, że "dopłaty dla deweloperów, dopłaty do kredytów powodują, że ceny mieszkań rosną, a mieszkania stają się jeszcze mniej dostępne".
Podkreśliła, że w Polsce brakuje mieszkań. - Trzeba te mieszkania wybudować, Lewica wie, jak je wybudować. Będziemy przekonywać naszych koalicjantów, że należy to w końcu zrobić. Chcemy zrobić to ścieżką rządową, ale jeżeli to się nie uda, ustawy są gotowe, szefowa klubu Lewicy może w każdej chwili złożyć takie projekty ustaw w Sejmie - powiedziała Dziemianowicz-Bąk.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24