W procedurze wydawania wiz dla pracowników z zagranicy mieli być pomijani konsulowie, a decyzja miała należeć do wojewodów - wynika z treści pisma podpisanego przez wicedyrektor Departamentu Konsularnego MSZ. - Wojewodowie nie mają do tego instrumentów. Jeżeli okaże się, że służby nie kontrolowały tych ludzi, to jest bardzo niebezpieczne - komentuje poseł Marek Biernacki, który zapowiedział, że poruszy tę kwestię na czwartkowym posiedzeniu komisji do spraw służb specjalnych.
W czwartek po południu zbiera się sejmowa komisja do spraw służb specjalnych. Posłowie będą się zajmowali sprawą afery wizowej. Poseł Marek Biernacki, były minister spraw wewnętrznych, były minister sprawiedliwości i były koordynator służb specjalnych zapowiedział, że poruszy na niej temat pomijania konsulów w procesie weryfikacji cudzoziemców.
Biernacki: wyłączono konsulów, a wojewoda nie ma instrumentów do weryfikacji
Takie zalecenia - mówi Biernacki w rozmowie z tvn24.pl - pojawiły się w piśmie dyplomatycznym podpisanym przez wicedyrektor Departamentu Konsularnego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Beatę Brzywczy. - Wyłączono konsulów i de facto wojewodowie decydowali o tym, kto dostanie zgodę na pracę - tłumaczy Biernacki.
A - jak zaznacza - "wojewoda nie ma instrumentu do weryfikacji tego typu dokumentów i osób, których to dotyczy". - Jestem ciekawy, jak są sytuowane służby w tej sprawie, czy wojewodowie zwracają się do służb, czy nie - dodaje Biernacki.
Podkreśla, że "to konsul powinien być właśnie tym, do którego obowiązków należy weryfikacja tego typu dokumentów". - Konsul od razu może zweryfikować dokumenty, może stwierdzić, czy osoba nadaje się do tej pracy, czy nie, czy ta osoba przypadkiem nie jest powiązana z jakimiś ekstremizmami - wskazuje były minister.
Jak mówi, w ten sposób mogły działać różne firmy, które "dochodziły do wojewodów" i ściągały pracowników z zagranicy.
- Jeżeli się jeszcze okaże, że służby nie oceniały tych ludzi, to mieliśmy strumień ludzi, których wprowadzano do Polski poza wszelką kontrolą. To byłoby bardzo niebezpieczne i bardzo nas kompromitujące. Dla Polski i dla Europy niebezpieczne, bo w tym strumieniu mogło się znaleźć dużo ekstremistów - ocenia.
"Konsul nie jest uprawniony do oceny procedury"
Omawiane pismo datowane jest na 27 maja 2021. To claris - dyplomatyczna korespondencja służbowa - podpisany przez wicedyrektor Departamentu Konsularnego MSZ Beatę Brzywczy.
Dokument dotyczy "weryfikacji dokumentów uprawniających do podjęcia zatrudnienia na terytorium RP w procedurze wizowej".
"W przypadku wydania wiz w celu wykonywania pracy, konsul nie jest uprawniony do oceny procedury wydania dokumentu pozwalającego na podjęcie pracy w Polsce, jak również kwestionowania zasadności wydania zezwolenia na pracę, czy warunków wykonywania przyszłej pracy przez cudzoziemca" - napisała Brzywczy.
Jak podkreśliła, "konsulowie nie powinni zatem weryfikować kwalifikacji pracownika, ponieważ kwestie te należą do proceduralnych kompetencji wojewody".
Nazwisko Brzywczy pojawiło się już w kontekście afery wizowej. Jak podawały media, blisko współpracowała z wiceministrem Piotrem Wawrzykiem, odwołanym ze stanowiska pod koniec sierpnia.
Zezwolenie na pracę a wiza pracownicza
Jak tłumaczyła redakcja Konkret24, firma, która chce zatrudnić w Polsce cudzoziemca spoza Unii Europejskiej, musi się najpierw wystarać o zezwolenie na pracę, które wydają wojewodowie.
Zezwolenie na pracę legalizuje zatrudnienie cudzoziemca w Polsce, ale żeby wjechał on legalnie do Polski, potrzebna jest wiza pracownicza. Wydają ją - po bardziej szczegółowej kontroli - polskie konsulaty lub wydziały konsularne polskich ambasad w krajach pochodzenia bądź zamieszkania cudzoziemców.
Źródło: tvn24.pl