Posłowie Koalicji Obywatelskiej zapowiedzieli, że będą domagali się informacji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry na temat "rosyjskiego wątku w sprawie podsłuchowej". - Czego tak bardzo obawia się PiS, sam Ziobro i Jarosław Kaczyński, że w sprawie tak zasadniczej dla polskiego bezpieczeństwa wolą tę sprawę zamiatać pod dywan? - pytał na konferencji w Sejmie poseł KO Marcin Kierwiński. Między innymi do tej wypowiedzi odniósł się pełnomocnik rządu do spraw bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej Stanisław Żaryn.
Posłowie Koalicji Obywatelskiej - Marcin Kierwiński i Tomasz Siemoniak - zorganizowali w poniedziałek w Sejmie konferencję prasową w związku z publikacją "Newsweeka". Według tygodnika, wspólnik Marka Falenty skazanego za zorganizowanie podsłuchów najważniejszych osób w państwie zeznał, że zanim taśmy z restauracji "Sowa i Przyjaciele" wstrząsnęły polską sceną polityczną, trafiły w rosyjskie ręce, a "prokuratura wszczyna śledztwo, ale unika wątku szpiegostwa" w tej sprawie.
CZYTAJ WIĘCEJ: "Sensacyjne zeznania" i nowy wątek afery podsłuchowej >>>
Kierwiński: Ziobro w tej sprawie jest kompletnie wycofany
Kierwiński ocenił, że "w kontekście publikacji 'Newsweeka' wiele wskazuje na to, że [prezesowi PiS - przyp. red.] Jarosławowi Kaczyńskiemu w zdobyciu władzy mogły pomóc rosyjskie służby specjalne". - To już samo w sobie powinno być wystarczającym pretekstem dla prokuratury, by podjąć działania w tej sprawie - powiedział.
Tymczasem - jak ocenił poseł Koalicji Obywatelskiej - prokurator generalny i minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro "w tej sprawie jest kompletnie wycofany". Jak dodał, prokuratura "nie wyodrębniła wątku szpiegowskiego do odrębnego śledztwa, nie toczy się praktycznie żadne postępowanie". - Czego tak bardzo obawia się PiS, sam Ziobro i [prezes PiS - red.] Jarosław Kaczyński, że w sprawie tak zasadniczej dla polskiego bezpieczeństwa wolą tę sprawę zamiatać pod dywan? - pytał.
Kierwiński zapowiedział, że jego klub na następnym posiedzeniu Sejmu będzie domagać się informacji Ziobry na temat "rosyjskiego wątku w sprawie podsłuchowej". - Będziemy domagać się pełnej informacji, co przez ostatnie siedem lat zrobiono w tej sprawie, w jaki sposób zeznania, których dysponentem jest prokuratura, były przez prokuraturę analizowane - mówił.
Siemoniak: rządzący dysponują zeznaniami wskazującymi jednoznacznie na szpiegowskie wątki w tej sprawie
Wiceszef Platformy Obywatelskiej Tomasz Siemoniak mówił z kolei, że publikacja tygodnika pokazuje coś, "czego mogliśmy się od dawna domyślać". - Rosja, mimo że od trzydziestu lat nie ma bezpośrednich wpływów w Polsce, stara się na wszelkie sposoby wpływać na sytuację, bezpieczeństwo Polski, także na polską politykę - zauważył.
- Domysłów w tej sprawie było dużo, ale ta dziennikarska praca, która została wykonana, po prostu zatrważa, bo okazuje się, że prokuratura, czyli rządzący, dysponują zeznaniami wskazującymi jednoznacznie na szpiegowskie wątki w tej sprawie i jednak tych wątków nie podejmują - mówił. - Czy to jest tak, że rządzący uważają, że skoro afera podsłuchowa pomogła im w dojściu do władzy, to nie należy jej badać, badać wpływów Rosji w Polsce? - pytał Siemoniak.
- Gorąco apelujemy, ta sprawa jest niesłychanie poważna. W czasie, gdy afera goni aferę, a rządzący nas zobojętnili na to, co się dzieje, bo właściwie przekroczyli wszystkie możliwe granice, chcemy mocno powiedzieć: ta sprawa jest niesłychanie poważna i prędzej czy później zostanie wyjaśniona - dodał.
Żaryn: posłowie PO szafują oskarżeniami
Do konferencji posłów KO odniósł się w poniedziałek w mediach społecznościowych pełnomocnik rządu do spraw bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej RP Stanisław Żaryn.
"Gdy Platforma rządziła, nie udało jej się znaleźć związków afery podsłuchowej z rosyjskimi służbami. Teraz, na potrzeby polityczne, posłowie PO szafują oskarżeniami. Jednocześnie próbują podważać legitymizacje rządu. Skrajnie nieodpowiedzialne" - napisał na Twitterze.
Ziobro o aferze podsłuchowej: prokuratura bada wszystkie doniesienia, które mają choćby cień wiarygodności
Do sprawy odniósł się także na konferencji prasowej minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Pytany dlaczego prokuratura nie badała ewentualnego wątku szpiegowskiego w tej sprawie, odparł, że "prokuratura bada wszystkie doniesienia, które mają choćby cień wiarygodności w tych sprawach". - Taki wątek jest prowadzony i stąd być może dziennikarze do tego dotarli, że jest on wydzielony do odrębnego postępowania - zaznaczył Ziobro.
- Natomiast wnioski - jeśli by się z tego jakieś nasuwały, wypływały - to takie, że w okresie rządów Platformy Obywatelskiej, Donalda Tuska, rosyjskie służby mogły tutaj hasać, jak chciały i nagrania, jeśli to by była prawda, posiadałaby strona rosyjska, głównie przecież polityków PO, którzy przecież chadzali z wielką chęcią do tamtej znanej ekskluzywnej, snobistycznej restauracji - stwierdził Ziobro. - Przecież mnie tam pan nie znalazł nigdy chyba, na żadnym nagraniu. To nie jest przypadek. Czy polityków PiS, obecnych tu innych polityków Solidarnej Polski - stwierdził. Skoro tak - wskazywał Ziobro - "to znaczy, że to Donald Tusk ma tym bardziej problem".
- Po pierwsze jest to rzecz kompromitująca dla niego, że w okresie, kiedy rządził, te służby były tak słabe, iż Rosjanie mogli tutaj sobie zupełnie swobodnie poczynać, podejmować działania. A po drugie - to znaczy, że Rosjanie mają być może kompromitujące materiały dotyczące Donalda Tuska i jego środowiska, bo to jego koledzy byli tam regularnie nagrywani - powiedział minister sprawiedliwości.
"Wszystkie znaki na niebie i ziemi pokazują, że jednak w Rosji są źródła tych nagrań"
W Sejmie do sprawy odnieśli się też inni politycy. Wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski (PSL) zauważył, że "prokuratura Zbigniewa Ziobry w bardzo oczywistych sprawach potrafi działać bardzo długo, a w bardzo nieoczywistych sprawach nie działa wcale".
- I tak to dzisiaj jest w polskiej rzeczywistości Prawa i Sprawiedliwości, bo nie ma żadnych wątpliwości, że ta afera powinna zostać wyjaśniona przede wszystkim w interesie Polski, ale także tych, którzy rządzą, żeby nie padł na nich żaden cień, że zrobili użytek z taśm, które znajdują się w posiadaniu Rosji, bo wszystkie znaki na niebie i ziemi pokazują, że jednak tam są źródła tych nagrań - komentował.
Z kolei poseł PiS Marek Ast, zapytany o doniesienia, stwierdził, że wątek ten był badany "przez CBA i zdaje się przez prokuraturę, zarówno w okresie rządów Platformy Obywatelskiej, jak i rządów Prawa i Sprawiedliwości". - Został umorzony, więc są to doniesienia medialne dzisiaj pewnie związane jakby z chęcią przykrycia dobrych działań rządu - powiedział.
"Newsweek": Falenta miał prosić o zapytanie, czy Rosjanie "są zainteresowani nagraniami różnych ważnych osób"
Jak napisano w "Newsweeku", w czerwcu 2021 roku wspólnik Marka Falenty, Marcin W. złożył zeznania w Prokuraturze Regionalnej w Gdańsku.
Opisano, że W. razem z Falentą był w 2014 roku w Kemerowie w Rosji. W. zeznał w prokuraturze, że jego wspólnik "leciał do Kemerowa z prezentem, tj. nagraniami polskich polityków, dla Rosjan". Wcześniej Falenta miał prosić Marcina W., aby skontaktował się z Rosjanami i spytał, "czy są zainteresowani nagraniami różnych ważnych osób".
Marcin W. relacjonował, że w Kemerowie, podczas imprezy w saunie z udziałem prostytutek, Falenta został poproszony o wyjście z przedstawicielem służb, a później w hotelu powiedział Marcinowi W., że "dogadał się z Ruskimi". "Jak go spytałem, za ile i co im sprzedał, powiedział, że sprzedał wszystko, a za ile, to mi nie powie" - zeznał. Tygodnik zauważył, że miesiąc później w Polsce wybuchła afera taśmowa i zostały opublikowane zapisy pierwszych rozmów.
Według autora publikacji w materiałach sprawy, do których dotarł, "nie ma śladu, by śledczy z Prokuratury Rejonowej w Gdańsku dopytywał o szczegół tego, co W. ujawnił, albo próbował zweryfikować prawdziwość jego zeznań". "W protokołach nie widać również, by zeznania Marcina W. śledczy próbowali weryfikować podczas przesłuchania Falenty. Nie pada tam ani jedno pytanie dotyczące sprzedaży nagrań" - napisano. "Jednak, co najbardziej zaskakujące, z odpowiedzi prokuratury nie wynika, by postępowanie było prowadzone w kierunku szpiegostwa czy też współpracy z obcym wywiadem" - dodał "Newsweek".
Afera podsłuchowa
Afera podsłuchowa dotyczy nagrywania w latach 2013-2014 osób z kręgów polityki, biznesu oraz funkcjonariuszy publicznych w dwóch restauracjach. Nagrano między innymi ówczesnych szefów: MSW - Bartłomieja Sienkiewicza, MSZ - Radosława Sikorskiego, resortu infrastruktury - Elżbietę Bieńkowską, prezesa NBP Marka Belkę i szefa CBA Pawła Wojtunika.
Podczas nielegalnie nagranych spotkań utrwalono rozmowy ponad stu osób. Prokuraturze udało się ustalić tożsamość 97. Ujawnione w mediach nagrania były powodem tak zwanej afery taśmowej w 2014 roku i wywołały kryzys w rządzie PO-PSL.
Źródło: PAP, TVN24