- Onet opisał e-maile Marii Kurowskiej, w których posłanka miała zabiegać o wpływ na decyzje finansowe Funduszu Sprawiedliwości.
- Kurowska początkowo nie zaprzeczyła treści ujawnionych wiadomości. Później jednak razem z Michałem Wójcikiem przekonywała, że nie wysłała jednego z e-maili opisywanego przez Onet.
- Portal pokazał dowody potwierdzające autentyczność jednej z wiadomości. Od tego czasu trwa internetowa dyskusja Kurowskiej z dziennikarzem portalu.
W środę portal Onet opisał e-maile Marii Kurowskiej, związanej dawniej z nieistniejącą już Suwerenną Polską, w której posłanka z Podkarpacia miała zabiegać o wpływ na decyzje finansowe Funduszu Sprawiedliwości. Jak pisał portal, Kurowska (obecnie PiS) "chciała kontrolować umowy podpisywane w gminach jej okręgu wyborczego, wskazywała konkretne kwoty, które miały trafiać do ściśle określonych instytucji, a nawet poganiała urzędników resortu". Wiadomości dotyczą okresu, kiedy szefem resortu sprawiedliwości był Zbigniew Ziobro.
Według Onetu w lipcu 2020 roku Kurowska miała wysłać do byłego dyrektora departamentu Funduszu Sprawiedliwości w resorcie sprawiedliwości Tomasza Mraza wiadomość z prośbą, by nie podpisywał żadnych umów w sprawie dwóch powiatów bez konsultacji z nią. Portal przekazał, że w innych e-mailach posłanka wskazywała konkretne gminy i instytucje, gdzie FS mógł działać oraz sugerowała kwoty.
Kurowska o e-mailach: pewnie je napisałam
Kurowska początkowo nie zaprzeczyła treści ujawnionych wiadomości. Zapytana przez reporterkę TVN24 o doniesienia Onetu przekonywała, że nie zrobiła nic, co wykraczało poza ustawę o wykonywaniu mandatu posła i senatora. - Ja w ten sposób mam obowiązek (...), aby się interesować tym, co się dzieje w terenie - mówiła.
Onet zacytował też wypowiedź Kurowskiej dla Wyborczej.pl. - Nie pamiętam treści tych maili, ale skoro Onet do nich dotarł, to pewnie je napisałam - mówiła.
"Nie było takiego e-maila" i groźba zawiadomienia do prokuratury
Jak zauważył Onet, zmiana w stanowisku Kurowskiej nastąpiła na piątkowej konferencji w Sejmie, gdzie wystąpiła razem z Michałem Wójcikiem, byłym wiceministrem sprawiedliwości.
- Odbyłem rozmowę z panią poseł, prosząc ją o to, żeby między innymi sprawdziła wszystkie materiały, wszystkie dokumenty, które w tamtym czasie były wysyłane, jakiekolwiek e-maile. I proszę sobie wyobrazić, (...) że ten e-mail, na którym opierała się redakcja Onetu, pan redaktor, w ogóle nie został wysłany. Nie było takiego e-maila - mówił wówczas Wójcik.
Poinformował przy tym, że przygotował zawiadomienie do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, gdyż, jak twierdzi, "prokuratorzy wchodzący w skład zespołu śledczego numer dwa, czyli tego zespołu, który zajmuje się sprawą Funduszu Sprawiedliwości, który jest powołany w Prokuraturze Krajowej, najprawdopodobniej, najpewniej spreparowali korespondencję elektroniczną, nadali jej pozory autentyczności, prawdziwości".
Kurowska przekonywała wtedy, że z przyczyn prywatnych nie mogła wysłać takiego e-maila. Mówiła, że w tamtym okresie zmarł jej mąż. - Byłam w tym czasie w zupełnie innym świecie. I dopiero jakąkolwiek korespondencję mailową rozpoczęłam 28 lipca - tłumaczyła. Onet przekazał, że wiadomość z prośbą, by Mraz nie podpisywał żadnych umów w sprawie dwóch powiatów bez konsultacji z nią, została wysłana 24 lipca.
Polityczka PiS jeszcze w sobotę, zwracając się do dziennikarza Onetu Kamila Dziubki, oskarżała go, że w swoim artykule "posłużył się nieprawdziwym, sfabrykowanym e-mailem".
Onet: jesteśmy w posiadaniu pliku
Jak zaważył Onet, Kurowska w trakcie konferencji wspomniała o jednej skrzynce e-mailowej. Portal ustalił, że posłanka korzystała z dwóch skrzynek do kontaktu z urzędnikami Ministerstwa Sprawiedliwości - prywatnej i służbowej, której operatorem jest Kancelaria Sejmu.
Portal opisał, że Kurowska wysłała wiadomość do Mraza z sejmowego adresu, a na dowód załączono zrzut ekranu z e-mailem. Onet przekazał też, że jest "w posiadaniu oryginalnego pliku w formacie .eml wiadomości, która została dostarczona na prywatny adres Tomasza Mraza".
Portal przeanalizował metadane e-maila, w tym fragment źródłowego nagłówka tej wiadomości, czyli technicznego jej zapisu zawierającego szczegółowe informacje o jej trasie, nadawcy, odbiorcy, temacie i dacie. Jak opisał Onet, znajdują się tam dane potwierdzające, że wiadomość została wysłana do Tomasza Mraza 24 lipca 2020 roku o godzinie 13.33. Autentyczność wiadomości w rozmowie z Onetem potwierdził też sam Mraz.
Jak napisał portal, są w tej sprawie trzy możliwości: "albo ktoś włamał się na serwer poczty Kancelarii Sejmu w połowie 2020 r. (Sejmem zawiadywali urzędnicy związani z PiS), albo ktoś mający dostęp do skrzynki sejmowej posłanki Kurowskiej wysłał takiego e-maila do Tomasza Mraza bez jej wiedzy, albo jednak pani poseł sama tę wiadomość wysłała".
Kurowska: nie mogłam być autorką
Do publikacji Onetu odniosła się później Kurowska. "Oświadczam ponownie i jednoznacznie, że wskazany e-mail nie został przeze mnie wysłany" - napisała w oświadczeniu.
"Mam co do tego absolutną pewność. Po raz kolejny szczegółowo sprawdziłam zarówno prywatną, jak i służbową skrzynkę e-mail. Wszystkie wiadomości kierowane przeze mnie w tej sprawie pochodziły wyłącznie z mojego prywatnego adresu. Tymczasem jedynie ta jedna, kwestionowana, miałaby zostać wysłana ze skrzynki służbowej?! Nigdy nie wysłałam takiej korespondencji" - zapewniła.
"Data, forma i okoliczności rzekomego e-maila dodatkowo potwierdzają, że nie mogłam być jego autorką. W czasie, gdy miał on zostać wysłany, przeżywałam śmierć mojego małżonka i byłam całkowicie wyłączona z działalności publicznej. Elementarna logika, doświadczenie życiowe oraz znajomość mojego stylu pisania wykluczają, abym mogła skierować tego rodzaju wiadomość" - tłumaczyła Kurowska.
"W świetle powyższego ponownie podkreślam: kwestionowany e-mail nie jest mojego autorstwa, a dzisiejsze publikacje jedynie potwierdzają zasadność składanego przeze mnie zawiadomienia do prokuratury" - podsumowała.
Kamil Dziubka skomentował w serwisie X oświadczenie posłanki PiS. Zwrócił uwagę na fragment, w którym Kurowska napisała, że "przeżywała śmierć jej małżonka i była całkowicie wyłączona z działalności publicznej" i stwierdził, że tego dnia wzięła udział w 81 głosowniach w Sejmie.
Kurowska apeluje o "ujawnienie informacji"
Maria Kurowska opublikowała też inny wpis, w którym zwróciła się do "Google Polska o ujawnienie informacji". Zadała w nim pytanie, czy z jej sejmowej skrzynki mailowej 24 lipca 2020 roku o godzinie 13.33 "została wysłana jakakolwiek korespondencja na serwery Google, w tym na adres Tomasza Mraza".
"Podkreślam: Tomasz Mraz używa skrzynki Gmail, więc każda autentyczna wiadomość powinna pozostawić techniczny ślad na tej platformie. Skoro Onet publikuje 'dowód', który nigdy nie został wysłany, to bardzo proszę o jasne stanowisko firmy Google, czy taki mail kiedykolwiek opuścił sejmową infrastrukturę i trafił w ogóle do systemów Google?" - dodała.
Jak oceniła, "wyjaśnienie tej kwestii jest kluczowe, także dla oceny, czy mamy do czynienia z informacją, czy prowokacją polityczną".
Autorka/Autor: kkop/akw
Źródło: Onet, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Radek Pietruszka