Mecenas Marek Małecki, broniący głównego podejrzanego ws. afery taśmowej, został w poniedziałek przesłuchany. Małecki jest świadkiem w śledztwie, wyjaśniającym, od kogo Zbigniew Stonoga miał zdjęcia akt tej afery, które umieścił w sieci. - Przy kluczowych pytaniach mecenas powoływał się na tajemnicę adwokacką - powiedział dziennikarzom tvn24.pl Przemysław Nowak, rzecznik stołecznej prokuratury.
W ubiegłym tygodniu portal tvn24.pl ujawnił, że w kopiach akt śledztwa "podsłuchowego", które wyciekły do sieci, znajduje się poszlaka, wskazująca, kto mógł wykonać zdjęcia tych dokumentów. To część pisma, na którym widać sygnaturę akt i fragmenty nazwisk, mogących być nazwiskami adwokatów reprezentujących biznesmena Marka Falentę.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie potwierdziła wówczas, że bada ten dokument. Mecenas Marek Małecki i drugi adwokat z jego kancelarii Grzegorz Radwański, gdy zapytaliśmy ich o tę sprawę, przysłali do nas tak samo brzmiące oświadczenia: "Uprzejmie informuję, że prowadzone przez nas sprawy jak i zasady funkcjonowania kancelarii objęte są tajemnicą adwokacką i nie możemy udzielić odpowiedzi na zadane pytania. Zapewniam jednak, że w żadnej mierze nikt z pracowników bądź współpracowników kancelarii nie przyczynił się w najmniejszym stopniu do udostępnienia akt jakiejkolwiek sprawy nieuprawnionym osobom".
"Tajemnica adwokacka"
Mecenas Małecki został w poniedziałek przesłuchany. Zeznawał także aplikant z jego kancelarii.
Prokuratorów interesowało, czy aplikant robił w imieniu adwokata zdjęcia akt śledztwa w sprawie nielegalnego nagrywania polityków i biznesmenów. Miał do tego prawo, bowiem zgodę na skopiowanie dokumentów wydała Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.
- Przy kluczowych pytaniach mecenas powoływał się na tajemnicę adwokacką - powiedział nam Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Podejrzany Stonoga
W ramach tego śledztwa w zeszły wtorek prokuratorzy zatrzymali Zbigniewa Stonogę. Zarzucili mu publiczne rozpowszechnianie wiadomości ze śledztwa dotyczącego podsłuchów. Po kilkugodzinnym przesłuchaniu przedsiębiorca opuścił prokuraturę. Zastosowano wobec niego środki zapobiegawcze: dozór policji i zakaz opuszczania kraju.
Stonoga twierdził, że zdjęcia akt znalazł na "chińskim serwerze".
W efekcie ujawnienia przez niego dokumentów doszło do rekonstrukcji rządu. Premier Ewa Kopacz zapowiedziała także rozpoczęcie procedury odwołania prokuratora generalnego.
Autor: Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl), Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl), dziennikarze śledczy tvn24.pl