Naczelna Izba Lekarska złoży zawiadomienie do prokuratury "w związku z możliwością popełnienia przestępstwa" przez ministra zdrowia. Chodzi o ujawnienie przez Adama Niedzielskiego imienia i nazwiska lekarza oraz tego, jakie kategorie leków sobie przepisał. NIL przekazała też, że złoży zawiadomienia do trzech innych instytucji. Izba poinformowała o przekazaniu pisma do premiera, w którym zaznaczono, że "środowisko lekarskie ostatecznie utraciło zaufanie" do ministra zdrowia i "uznaje dalszą współpracę za niemożliwą". Minister zdrowia w sobotę po południu wydał w tej sprawie oświadczenie. Napisał, że "nie doszło do naruszenia jakichkolwiek przepisów".
W piątek minister zdrowia Adam Niedzielski ujawnił, że lekarz Piotr Pisula, który w czwartkowym materiale "Faktów" TVN mówił o problemach pacjentów bez dostępu do recept, przepisał na siebie określone leki. Minister podał publicznie imię i nazwisko lekarza.
Na wpis ministra zdrowia zareagowało wielu przedstawicieli środowiska lekarskiego i organizacji, między innymi Naczelna Izba Lekarska. W jej piątkowym wpisie zwrócono uwagę, że Niedzielski, który nie jest lekarzem, "w odwecie sprawdza, jakie leki i komu wystawia ten lekarz i oznajmia to na Twitterze, łamiąc tajemnice lekarską".
"Jak się Państwo czują w systemie, w którym ministerstwo ujawnia publicznie dane medyczne osób, które krytykują jego działania?" - zapytano.
Będzie zawiadomienie do prokuratury
W sobotę rano NIL poinformowała, że złoży "w najbliższych dniach zawiadomienie do prokuratury w związku z możliwością popełnienia przestępstwa" przez ministra Adama Niedzielskiego.
Dodano, że zawiadomienia skierowane zostaną także do Rzecznika Praw Obywatelskich, Rzecznika Praw Pacjenta i Urzędu Ochrony Danych Osobowych.
Pismo do premiera. "Środowisko lekarskie ostatecznie utraciło zaufanie do pana ministra"
W kolejnym komunikacie opublikowanym przez NIL prezes Izby Łukasz Jankowski poinformował premiera Mateusza Morawieckiego, że w związku z wpisem ministra "środowisko lekarskie ostatecznie utraciło zaufanie" do ministra i "uznaje dalszą współpracę za niemożliwą". "Informację tę przekazuję do stosownego wykorzystania przez Pana Premiera" - zakończył Jankowski.
W piśmie uściślono, że zawiadomienie do prokuratury dotyczy przestępstwa z artykułu 231 § 1 Kodeksu karnego.
§ 1. Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Wiceprezes NIL: nie ma co liczyć na to, że my nagle przymkniemy oko na wszystkie patologie
O postępowaniu ministra zdrowia mówił na antenie TVN24 wiceprezes Naczelnej Izby Lekarskiej Mateusz Kowalczyk. - My na pewno, jako przedstawiciele środowiska lekarskiego, nie schowamy głowy w piasek i na pewno nie przestaniemy mówić o bolączkach systemu, które bezpośrednio uderzają w bezpieczeństwo pacjenta i w bezpieczeństwo lekarza - oświadczył.
- Tutaj na pewno nie ma co liczyć na to, że my nagle przymkniemy oko na wszystkie patologie, które wyłapujemy i które się pojawiają. My nadal będziemy kontynuowali swoją pracę - zapewnił.
Jak mówił Kowalczyk, "przerażające jest to, jak mogą w tym wszystkim poczuć się pacjenci". - Bo lekarze oczywiście mogą teraz odczuwać pewne obawy i odczuwamy, te głosy do nas docierają z całej Polski, czy moje recepty już zostały sprawdzone, czy moja historia choroby została już sprawdzona. Tego nikt nie wie, kto został sprawdzony, na ile został sprawdzony - wymieniał.
- Natomiast dużo bardziej przerażające jest to, że to może dotyczyć tak naprawdę każdego z nas. I to nigdy nie powinno mieć miejsca - zwrócił uwagę. - Dla mnie jest to niepojęte, że w ten sposób pan minister zechciał się komunikować nie tylko z opinią publiczną, ale w ogóle, że sięgnął po jakikolwiek przykład i dane wrażliwe - dodał.
Kowalczyk przyznał, że dla niego to "szokująca sytuacja". - Mam nadzieję, że pan premier Morawiecki nie przejdzie nad tym do porządku dziennego - powiedział.
Niedzielski: nie doszło do naruszenia przepisów
Adam Niedzielski w sobotę po południu opublikował oświadczenie, w którym przekonywał, że działał "z jednej strony w obronie dobrego imienia Ministerstwa Zdrowia, ale przede wszystkim w obronie interesów pacjenta".
Tłumaczył, że publiczne przekazanie informacji o wystawieniu recepty "miało na celu przeciwdziałanie bezprawnemu upublicznianiu nieprawdziwych danych, jakoby nie było możliwości wystawienia recepty na leki z grupy psychotropowych i przeciwbólowych". Informacje te - zdaniem ministra - "wprowadzały nieuzasadniony lęk wśród pacjentów, co do braku możliwości otrzymania należnej im recepty". "Wymagało to stanowczej reakcji i zniwelowania niepewności pacjentów, która została zasiana wypowiedziami lekarza" - dodał.
Niedzielski dalej napisał, że "nikt nie miał wglądu w dane zapisane na koncie wskazanego lekarza i nikt w to konto nie ingerował". W jego ocenie "nie doszło do naruszenia jakichkolwiek przepisów". Podał następnie, że minister zdrowia "uprawniony jest do dostępu do informacji dotyczącej wystawienia przez daną osobę recepty pro auctore (dla wystawiającego receptę - przyp. red.)". Dostęp ten, jak napisał, "nie odbywa się poprzez indywidualne kontro lekarza czy pacjenta".
Przed godziną 15. NIL wydała kolejny krótki komunikat. "Na prośbę Prezesa NRL Prezesi 100 towarzystw naukowych zrzeszonych w Konferencji Prezesów Towarzystw Lekarskich zbiorą się celem omówienia kryzysu zaufania do tajemnicy dokumentacji medycznej spowodowanego przez Ministra Zdrowia" - czytamy.
Do sprawy odniosła się także Naczelna Rada Adwokacka. Prezes NRA Przemysław Rosati w piśmie skierowanym do premiera Mateusza Morawieckiego zwrócił uwagę, że "zgodnie z art. 47 Konstytucji RP każdy ma prawo do ochrony prawnej życia prywatnego oraz do decydowania o swoim życiu osobistym, jednocześnie w myśl art. 51 ust. 2 Konstytucji RP władze publiczne nie mogą pozyskiwać, gromadzić i udostępniać innych informacji o obywatelach niż niezbędne w demokratycznym państwie prawnym".
Każdy ma prawo do ochrony prawnej życia prywatnego, rodzinnego, czci i dobrego imienia oraz do decydowania o swoim życiu osobistym.
Władze publiczne nie mogą pozyskiwać, gromadzić i udostępniać innych informacji o obywatelach niż niezbędne w demokratycznym państwie prawnym.
"Ujawnienie przez członka polskiego rządu wrażliwych informacji jest jawnym złamaniem Konstytucji RP" - napisał szef Naczelnej Rady Adwokackiej.
Lekarz: to może być próba pokazania sygnału, nie tylko dla mnie
Wpis ministra lekarz nim dotknięty komentował w piątek w programie "Kampania #BezKitu" w TVN24. - Moi bliscy pytają, czy skoro minister zdrowia się mną aż tak interesuje, to czy mi coś grozi. Dzwonią znajomi, koleżanki, koledzy, lekarze ze słowami wsparcia, ale też pytają o hasło "psychotropowe" i gdzieś tam zastanawiają się, widząc takie hasło, myślą o tym, na co mogę chorować - zauważył.
- Jest to potencjalne naruszenie artykułu 51 konstytucji, w którym jest mowa o tym, że władze publiczne nie mogą w ten sposób operować danymi obywateli - mówił także Pisula.
Zdaniem Pisuli postępowanie ministra zdrowia "to może być próba pokazania takiego sygnału, nie tylko dla mnie, ale dla wszystkich lekarzy, którzy głośno mówią o problemach i próbują alarmować, kiedy coś dzieje się źle, że 'uważajcie bo mamy metody, żeby was próbować powstrzymać'".
CZYTAJ WIĘCEJ: Niedzielski ujawnił, co przepisał sobie lekarz. Pisula: to szok, poczułem niepokój, smutek
Ministerstwo Zdrowia: nikt nie naruszył niczyjej prywatności
W piątek późnym wieczorem resort zdrowia bronił się, oceniając w krótkim wpisie komentarze dotyczące sprawy jako "emocjonalne".
"Nikt nie naruszył niczyjej prywatności i nie miał wglądu w dane wrażliwe. Zauważyliśmy, że lekarz testował nasz system, ostatecznie wystawiając receptę na siebie. System zadziałał, a lekarz oskarżaył MZ, że nie wystawił recepty (pisownia oryginalna - red.)" - napisano.
Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl