"Fakty po Faktach"

RPO: nawet kiedy pojawiają się nadużycia ze strony policji, to następuje usprawiedliwienie ze strony przełożonych

Interwencja nieumundurowanych policjantów podczas protestu
"Następuje usprawiedliwienie ze strony przełożonych policji, które jest niezbędne dla celów politycznych"
Źródło: TVN24
Zostało wydane polecenie polityczne, żeby policja reagowała bardzo ostro na wszelkie przejawy gromadzenia się ludzi, a szczególnie te, które szkodzą interesom politycznym. W związku z tym następuje usprawiedliwienie polityczne ze strony przełożonych - stwierdził w "Faktach po Faktach" rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar. Odniósł się do działań funkcjonariuszy podczas ostatnich protestów w Warszawie.

Podczas środowego protestu na placu Powstańców Warszawy, związanego z decyzją kierowanego przez Julię Przyłębską Trybunału Konstytucyjnego w sprawie przepisów antyaborcyjnych, grupa mężczyzn z pałkami teleskopowymi i gazem łzawiącym starła się z uczestnikami manifestacji. Rzecznik Komendy Stołecznej Policji przyznał, że byli to nieumundurowani policjanci. Twierdził, że wielokrotnie już pełnili służbę podczas zgromadzeń i interweniowali, gdy dochodziło do łamania prawa i aktów agresji.

W sobotę politycy Koalicji Obywatelskiej złożyli wniosek o odwołanie szefa Komendy Stołecznej Policji nadinspektora Pawła Dobrodzieja. Jednak w ocenie komendanta głównego policji generała Jarosława Szymczyka szef policji w Warszawie właściwie wywiązuje się ze swoich obowiązków - powiedział rzecznik KGP inspektor Mariusz Ciarka.

"Następuje usprawiedliwienie ze strony przełożonych policji, które jest niezbędne dla celów politycznych"

- To, że komenda stołeczna policji czuje się usprawiedliwiona, bo przełożeni mówią, że wszystko jest ok, to jeden z naszych głównych problemów - ocenił w "Faktach po Faktach" rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar.

Jak zauważył, "stworzył się taki system, w którym nawet kiedy pojawiają się nadużycia ze strony policji, działania, które nie mieszczą się w ustawie o środkach przymusu bezpośredniego, to następuje usprawiedliwienie ze strony przełożonych policji, ponieważ to usprawiedliwienie jest niezbędne dla celów politycznych".

- Polecenie polityczne, jakie zostało wydane, jest takie, żeby reagować bardzo ostro na wszelkie przejawy gromadzenia się ludzi, a szczególnie te, które szkodzą interesom politycznym. W związku z tym następuje usprawiedliwienie polityczne ze strony przełożonych w zakresie działania policji - tłumaczył RPO.

Zaznaczył, że problemem jest także "eskalacja". - Jak porównamy wydarzenia sprzed roku, dwóch lat, nawet sprzed pół roku, z tym, co się dzieje aktualnie, to mamy absolutnie do czynienia ze zwiększeniem siły, zwiększeniem poziomu reakcji i większą determinacją ze strony policji, aby reagować na jakiekolwiek próby gromadzenia się ludzi - podkreślił Bodnar.

Bodnar: ostatnio gaz łzawiący jest używany regularnie, bez ostrzeżeń

Rzecznik zwrócił uwagę, że "jak kiedyś zdarzyło się w czasie demonstracji w lipcu w 2018 roku użycie gazu, to wyjaśnialiśmy to przez ładne kilka dni: dlaczego to się stało, kto popełnił błąd". - Ostatnio ten gaz jest używany regularnie, co demonstracja. Nawet nie ma żadnych ostrzeżeń - zauważył.

Komentując potraktowanie posłanki Magdaleny Biejat gazem łzawiącym przez policję, Bodnar zauważył, że dawniej immunitety poselski i senatorski były szanowane. - Teraz w biały wieczór, można powiedzieć, psika się w twarz pani posłance Biejak. W ten sposób narusza się zasady wynikające z jej chronionego konstytucyjnie immunitetu - stwierdził RPO.

Podkreślił, że będzie przeciwko temu protestować i podejmuje działania w każdej takiej sytuacji.

Bodnar 2
Bodnar: ostatnio gaz łzawiący jest używany regularnie, bez ostrzeżeń
Źródło: TVN24

"To, co robi prokurator generalny to jest odwracanie kota ogonem"

Po środowym proteście w mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia policjantów uczestniczących w brutalnych interwencjach oraz wezwania dotyczące identyfikacji i publikacji wizerunków tych funkcjonariuszy. W niedzielę minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro wydał oświadczenie, w którym uznał, że ujawnienie tożsamości policjantów jest nie tylko czynem nieetycznym i niemoralnym, lecz przede wszystkim sprowadza na funkcjonariuszy bezpośrednie ryzyko utraty zdrowia, a nawet życia. Szef resortu zapowiedział postępowanie wobec tych osób, które upubliczniły nazwiska i adresy policjantów.

- Do tej pory się nie zdarzało, żeby nieoznakowani funkcjonariusze i w żaden sposób się nie przedstawiający, od razu sięgali po środki przymusu bezpośredniego - zauważył Adam Bodnar w "Faktach po Faktach".

Jak ocenił, to, co robi prokurator generalny, to jest "odwracanie kota ogonem". - To jest teraz poszukiwanie jakiejkolwiek próby zaczepienia osób, które protestują przeciwko takiemu postępowaniu policji, co więcej - osób, które czują się bezbronne. Bo co one mają zrobić? Zawiadomić tego samego prokuratora o tym, że zostało popełnione w stosunku do nich przestępstwo? - zastanawiał się rzecznik praw obywatelskich.

Dodał, że "w Polsce już od pewnego czasu prokuratura działa tylko w tych sytuacjach, w których jest to dla niej opłacalne politycznie, a tam, kiedy mogłoby to dotknąć osób, które z prokuraturą sympatyzują lub są związane z obozem władzy, to prokuratura milczy, umarza postępowanie bądź prowadzi to postępowanie w nieskończoność".

Czytaj także: