- Najważniejsze pytanie dla mnie jest takie: jak to jest możliwe i jak pan sędzia mógł w ogóle wpaść na taki pomysł? - mówił w "Faktach po Faktach" minister sprawiedliwości, prokurator generalny Adam Bodnar. Odniósł się do sprawy Tomasza Szmydta, zamieszanego w aferę hejterską, który zwrócił się do białoruskich władz o azyl.
Minister sprawiedliwości, prokurator generalny Adam Bodnar odniósł się w "Faktach po Faktach" w TVN24 do sprawy sędziego Tomasza Szmydta, który jest jednym z bohaterów afery hejterskiej z czasów rządów PiS, a która dotyczy akcji szkalowania sędziów przeciwnych reformom Zjednoczonej Prawicy w sądownictwie.
Szmydt jest na Białorusi, gdzie na konferencji prasowej powiedział, że zwrócił się tam o azyl. Później w rozmowie z dziennikarzami mówił o "rezygnacji ze stanowiska sędziego Rzeczypospolitej Polskiej ze skutkiem natychmiastowym". - Poproszę ambasadę białoruską o przekazanie tego dokumentu stronie polskiej - oświadczył. Działania w związku z tym podjęła Prokuratura Krajowa i ABW.
Minister sprawiedliwości: jak mógł wpaść na taki pomysł?
Bodnar powiedział w TVN24, że "najważniejsze" dla niego pytanie w tej sprawie brzmi: jak to jest w ogóle możliwe?
- I jak pan sędzia mógł w ogóle wpaść na taki pomysł, żeby pojechać do państwa, które ma stosunki, powiedziałbym dość napięte, jeśli chodzi o Rzeczpospolitą Polską - dodał. Zwrócił uwagę, że Szmydt tam między innymi krytykował Polskę. Adam Bodnar zaznaczył, że "każdy może na różne sposoby krytykować, ale myślę, że trzeba wybierać, gdzie się krytykuje, po drugie, w jaki sposób się krytykuje i dlaczego się to robi".
Bodnar podkreślił też, iż sędzia wypowiedział "takie sformułowanie, że Polska ma rzekomo złą politykę w stosunku do Białorusi i Federacji Rosyjskiej". Zdaniem ministra sprawiedliwości to "absolutnie przerażające słowa".
Szmydt "rozstrzygał sprawy dotyczące przyznawania certyfikatów bezpieczeństwa"
- Musimy pamiętać o jednej rzeczy - mówił dalej gość TVN24. Wskazał, że Szmydt to nie tylko jeden z bohaterów afery hejterskiej, ale to jest sędzia, który orzekał w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Warszawie, w Wydziale do Spraw Informacji Niejawnych, i który rozstrzygał sprawy dotyczące przyznawania certyfikatów bezpieczeństwa.
- Mam przed sobą po prostu wykaz kilku rozpraw zaplanowanych na 4 czerwca - powiedział Bodnar, dodając, że są to sprawy, które na wokandzie w WSA miał sędzia Szmydt. - Wszystkie sprawy dotyczą odmowy wydania poświadczenia bezpieczeństwa w zakresie dostępu do informacji niejawnych - podkreślił.
- Czyli to były prawdopodobnie takie sytuacje, jak zakładam, że jeżeli mieliśmy jakiegoś, powiedzmy oficera naszego wojska, który potrzebował certyfikatu dostępu do klauzuli "NATO SECRET", złożył aplikację, (...) służby z jakiegoś powodu tej osobie odmówiły certyfikatu, to co taka osoba może zrobić z tym? Odwołuje się do sądu. I to wszystko mogło trafiać w ręce pana sędziego Szmydta. Tak że my nie wiemy, jakie informacje posiadał - kontynuował Bodnar.
Jego zdaniem "dobrze, że ABW wszczęło postępowanie w tym zakresie". - Prokuratura Krajowa też wszczęła postępowanie w zakresie potencjalnej współpracy z wywiadem obcego państwa. Bo to jest, wydaje mi się, w tej sytuacji zupełnie naturalne, jeżeli obywatel Polski z dnia na dzień pojawia się w Białorusi, wydaje takie oświadczenie i jeszcze tutaj mamy takie okoliczności tej sprawy - dodał.
Bodnar przypomniał też, że Szmydt, "kiedy uczestniczył w grupie 'Kasta', był jednocześnie też sędzią delegowanym do Krajowej Rady Sądownictwa, gdzie kierował biurem prawnym".
Jak mówił minister, Szmydt był "jedną z osób, która uczestniczyła w tym prawnym przejęciu" KRS po wprowadzonych przez PiS w jej funkcjonowaniu zmianach. - Dopiero później, jak wybuchła afera hejterska, on wrócił do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24