Trzecia Droga przedstawiła w piątek w Sejmie projekt w sprawie aborcji. - Dla naszej koalicji bardzo ważnym jest, żeby odwrócić ten haniebny wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku - mówiła posłanka Polski 2050 Wioleta Tomczak. Do propozycji negatywnie odniosły się posłanki Lewicy. Ministra ds. równości Katarzyna Kotula powiedziała, że klub parlamentarny Lewicy złoży w piątek do marszałka Sejmu wniosek o pilne procedowanie i głosowanie ustaw aborcyjnych.
Politycy Trzeciej Drogi przedstawili w piątek w Sejmie projekt w sprawie aborcji. - Bardzo mocno postulujemy o to, żeby doprowadzić prace związane z przeprowadzeniem referendum w Polsce w temacie aborcji do końca. Zanim to jednak nastąpi, pierwszym krokiem jest złożona dzisiaj ustawa ratunkowa, która przywróci możliwość dokonywania aborcji, przerywania ciąży, zwłaszcza w tej sytuacji, kiedy zagraża ona życiu i zdrowiu kobiety - mówiła posłanka Polski 2050 Wioleta Tomczak.
Jak podkreślała, "nigdy więcej pani Izabela, pani Dorota, pani Marta, Agnieszka, Anna, Justyna czy żadna inna kobieta nie będzie drżała o swoje życie, czy straci je w wyniku tego, że płód, który rozwija się w jej łonie, nie ma szans na to, żeby żyć poza organizmem matki". - Dla Polski 2050, także dla Polskiego Stronnictwa Ludowego, dla naszej koalicji Trzeciej Drogi bardzo ważnym jest, żeby odwrócić ten haniebny wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku, po którym Polki i Polacy wyszli na ulicę i powiedzieli "dość" - zwracała uwagę.
- Składana dzisiaj w Sejmie ustawa, oprócz przywrócenia tej przesłanki, która umożliwia terminację ciąży w wyniku wad letalnych płodu, ma za zadanie także wskazać, że kobiety będą czuły się bezpiecznie także po gwałcie, jeżeli zgłoszą do prokuratury to, że ciąża powstała w wyniku gwałtu. Wskazujemy w tej ustawie właśnie krótką ścieżkę dopuszczalności terminacji ciąży po gwałcie, a także wsparcie psychiczne na każdym poziomie, w którym Polka będzie czuła, że tego potrzebuje przy dokonaniu decyzji o terminacji ciąży - dodała Tomczak.
Pasławska: to pierwszy etap
Wiceprezes Polskiego Stronnictwa Ludowego Urszula Pasławska zaznaczyła, że "15 października Polacy zagłosowali na nas, licząc, że będziemy skuteczni". - Dlatego, chociaż mamy różne marzenia, wielu z nas chce pełnej liberalizacji prawa aborcyjnego, 80 procent społeczeństwa generalnie chce liberalizacji, to często trzeba marzenia szyć na miarę. Dlatego składamy skuteczny projekt, który znajdzie w naszej ocenie poparcie różnych środowisk i ma szansę na to, aby szybko wejść w życie - podkreśliła.
- Będzie to pierwszy etap upodmiotawiania praw kobiet, które przez ostatnie 8 lat były niszczone. Dlatego już za nami ustawa o in vitro, ustawa o pigułce "dzień po". Mam nadzieję, że uporządkowany zostanie w niedługim czasie również rejestr ciąż - dodała.
Posłanka Trzeciej Drogi podkreśliła też, że "jeżeli ktoś ma lepszy sposób na to, aby szybko zliberalizować prawo aborcyjne, aby szybko wprowadzić w życie przepisy niwelujące skutki wyroku Trybunału Konstytucyjnego, jesteśmy gotowi o tym rozmawiać". - Prawda jest taka, że tylko ustawa ratunkowa, ustawa kompromisowa ma szansę w tym momencie wejść w życie - mówiła.
- W kolejnym etapie, wierzę w to, że odważnie oddamy głos obywatelom, dlatego że przez ostatnie osiem lat w sprawach kobiet klasa polityczna zawiodła - oceniła Pasławska.
Lewica wnioskuje o pilne procedowanie i głosowanie ustaw aborcyjnych
Do propozycji Trzeciej Drogi odniosły się posłanki Lewicy podczas konferencji w Sejmie. - Jako Lewica zagłosujemy przeciwko uchwale o referendum bądź ustawie o referendum, zagłosujemy także przeciwko zmianie, która ma być powrotem do całkowitego zakazu aborcji – zapowiedziała ministra ds. równości Katarzyna Kotula.
Podkreśliła, że "w sprawie praw kobiet można być tylko za albo przeciwko (...), nie ma żadnej trzeciej drogi".
Kotula powiedziała, że "Trzecia Droga proponuje zamienić jedno obowiązujące barbarzyńskie prawo na inne barbarzyńskie prawo". - Dzisiaj Trzecia Droga chowa się za prezydentem, za referendum, za bardzo szkodliwą zmianą powrotu do prawie całkowitego zakazu aborcji - dodała.
- W imieniu Nowej Lewicy, partii Razem, naszych wyborczyń, ale także wyborczyń koalicji 15 października, przypominamy, że przyszedł czas, żeby rozliczyć się z tego, o czym wszyscy mówiliśmy w kampanii wyborczej – podkreśliła. Zdaniem Kotuli każdy dzień zwłoki w procedowaniu ustaw aborcyjnych oznacza nadszarpnięcie zaufania do rządzących.
- Jako klub parlamentarny Lewicy składamy dzisiaj wniosek do marszałka Sejmu o pilne procedowanie i głosowanie ustaw aborcyjnych – poinformowała.
Dziemianowicz-Bąk: Polki nie potrzebują oddania głosu, ale oddania pełnych praw
Wicemarszałkini Senatu Magdalena Biejat, kandydatka Lewicy na prezydenta Warszawy w kwietniowych wyborach samorządowych, podkreśliła, że "w wyborach samorządowych ważą się losy kobiet w miastach, miasteczkach, w powiatach i województwach". Przypomniała, że szpitale należą "w ogromnej większości do samorządów, a to w szpitalach rozgrywają się dramaty, które śledziliśmy przez ostatnią kadencję".
- Kiedy słyszymy dzisiaj od polityków Trzeciej Drogi, że trzeba obywatelom oddać głos, to chcę podkreślić bardzo wyraźnie: nam niczego oddawać nie trzeba. Kobiety same sobie tego głosu udzieliły w czasie protestów po wyroku pseudo-Trybunału konstytucyjnego, w czasie wyborów 15 października – dodała Biejat.
Ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk podkreśliła, że "Polki nie potrzebują oddania głosu, ale oddania pełnych praw". - Potrzebują referendum, ale jedynego, które ma sens: tego, które każda kobieta przeprowadza nad testem ciążowym, decydując o tym, czy chce w ciąży pozostać, czy chce ją przerwać.
Przypomniała, że do Sejmu swoje projekty w sprawie aborcji złożyły też Lewica i KO. Zaznaczyła, że "na tym polega demokracja, że każde ugrupowanie może zgłaszać swoje projekty" i "każdy z nich powinien być niezwłocznie głosowany". Argumentowała, że Polki zasługują także na pełnię wiedzy o tym, jakie stanowisko zajmują konkretni politycy w sprawach ich zdrowia i życia.
Zarzuty Czarzastego pod adresem Hołowni i Kosiniaka-Kamysza
Włodzimierz Czarzasty, współprzewodniczący Nowej Lewicy, stwierdził w "Faktach po Faktach" w TVN24 w poniedziałek wieczorem, że PSL i Polska 2050 są "hamulcowymi" w sprawie zmian w przepisach aborcyjnych, które zostały już złożone przez Lewicę w Sejmie.
- Mam już tego osobiście dość, moje koleżanki i koledzy z klubu i z mojej formacji również (...). Nie będziemy brali na siebie tego, że ustawy, które złożyliśmy pierwszego dnia w Sejmie, dotyczące tak naprawdę prawa do własnego ciała, do aborcji do 12. tygodnia oraz depenalizacji całego procesu aborcyjnego, blokuje Szymon Hołownia z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem - mówił Czarzasty.
Projekty dotyczące aborcji
W listopadzie ubiegłego roku Lewica złożyła dwa projekty w sprawie liberalizacji przepisów aborcyjnych. Jeden z nich częściowo depenalizuje aborcję i pomoc w niej, drugi umożliwia przerwanie ciąży do końca 12. tygodnia jej trwania.
Pod koniec stycznia do Sejmu wpłynął projekt grupy posłów klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej w sprawie aborcji, który zakłada, że kobieta w ciąży ma prawo do swobodnego dostępu do świadczenia zdrowotnego w postaci przerwania ciąży w okresie pierwszych 12 tygodni jej trwania.
Obowiązujące w Polsce od 1993 roku przepisy antyaborcyjne zostały zmienione po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z października 2020 roku. Wcześniej ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, zwana kompromisem aborcyjnym, zezwalała na dokonanie aborcji także w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. Tę przesłankę do przerwania ciąży TK w wyroku z 22 października 2020 roku uznał za niekonstytucyjną, co wywołało falę protestów w całym kraju. Przepis ten utracił moc wraz z publikacją orzeczenia TK w styczniu 2021 roku.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24