Całkowicie zakazujący aborcji obywatelski projekt ustawy był przedmiotem wieczornej debaty w Sejmie. Uzasadnienie do przepisów, które miałyby zaostrzać kary za terminację ciąży, przedstawił przedstawiciel Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej Mariusz Dzierżawski. Kilka klubów złożyło wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu, a wśród nich PiS. - Stawiając kobiety przed wyborem, śmierć czy więzienie, nie prowadzi się do ochrony życia - mówiła Anita Czerwińska z PiS.
Sejm w środę wieczorem debatował nad obywatelskim projektem ustawy całkowicie zakazującym aborcji. Z projektu wynika, że przerwanie ciąży może być traktowane jako zabójstwo. W związku z tym, za jej dokonanie mogłoby grozić od 5 do 25 lat więzienia lub dożywocie. Projekt został przygotowany przez Fundację "Pro-prawo do Życia" i złożony w Sejmie przez Komitet Inicjatywy Ustawodawczej "Stop Aborcji". Pod propozycją zebrano 130 tys. podpisów.
Głosowanie nad tym projektem odbędzie się w bloku głosowań. Z harmonogramu Sejmu wynika, że w czwartek po południu.
Dzierżawski: zarodek, embrion, płód jest człowiekiem
Przedstawiciel Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej Mariusz Dzierżawski przedstawił uzasadnienie projektu.
- Środowiska aborcyjne publicznie chwalą się uczestnictwem w 34 tysiącach nielegalnych działań. A jeszcze więcej zbrodni popełnianych jest po cichu - mówił. - Co robi państwo polskie w obliczu zbrodni na masową skalę, do których zbrodniarze przyznają się publicznie? Niestety odpowiedź brzmi: nic - kontynuował.
- Czy godność człowieka jest do pogodzenia z bezkarnością masowych mordów na małych i bezbronnych? Oczywiście, że nie - mówił.
Dzierżawski mówił, że "zarodek, embrion, płód jest człowiekiem". - Jeśli rodzice są ludźmi, to również dziecko w łonie matki jest człowiekiem - ocenił. Przekonywał, że jest to oczywiste również z punktu widzenia prawa, o czym świadczą - jego zdaniem - wyroki Trybunału Konstytucyjnego z roku 2020 i 1997.
Według Dzierżawskiego, w praktyce organizacje aborcyjne działają jawnie, ponieważ art. 152 Kodeksu karnego - jak mówił - "zapewnia bezkarność matce dziecka poczętego, nawet gdyby zabiła je w najbardziej okrutny sposób", a także powoduje, że "praktycznie niemożliwe jest ściganie osób, które matkę do tego czynu nakłoniły, a nawet zmusiły".
- Ponieważ zabójstwo dziecka poczętego przez matkę nie jest przestępstwem, można bezkarnie reklamować pomoc w mordowaniu. Czy bezkarność mordowania dzieci to coś dobrego dla matki? Czy ktoś z państwa posłów chciałby mieć prawo do bezkarnego zabicia swojego dziecka? - pytał przedstawiciel wnioskodawców.
Jak kontynuował, "aborcja zabija dziecko, niszczy życie matki i ojca, degraduje moralnie wszystkich, którzy biorą w niej udział". - Jeśli państwo zabijanie najsłabszych popiera, czy choćby toleruje, niszczy fundament, na którym jest zbudowane. Fundamentem bowiem każdej wspólnoty ludzkiej jest moralność. Czymże są więc wyzute ze sprawiedliwości państwa, jeśli nie wielkimi bandami rozbójników? - dodał. Cytując Jana Pawła II, powiedział, że "naród, który zabija własne dzieci, jest narodem bez przyszłości".
Czerwińska: strasząc kobiety nie chroni się życia
Reprezentująca klub Prawa i Sprawiedliwości Anita Czerwińska przytoczyła ubiegłoroczne orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, w którym - jak mówiła - "jasno zostało zawarte, że kobieta w sytuacji kolizji, kiedy zagrożone jest jej życie, ma prawo wybrać swoje życie".
- Państwo reprezentujecie skrajność, z którą możecie podzielić się ze swoimi oponentami, którzy są po drugiej, skrajnej stronie. Czyli tych wszystkich, którzy reprezentują ruchy proaborcyjne. Możecie, proszę państwa, podać sobie rękę, dlatego że efekt tej ustawy byłby taki sam, nie byłoby mowy o ochronie życia - oceniła.
- Tym projektem robią państwo prezent ruchom proaborcyjnym, bo propozycja karania kobiet za ratowanie własnego życia może doprowadzić, co jest oczywiste, do niepokojów społecznych, ponieważ to jest nieakceptowalne. Nigdy w naszym kręgu kulturowym, w naszej cywilizacji, nie było to akceptowalne, by karać kobiety, czy kogokolwiek, za ratowanie własnego życia - dodała.
Jej zdaniem, jeśli umieścimy to w kontekście obecnej sytuacji politycznej, walki z pandemią i ataku hybrydowego na polską granicę, "to jest tylko jeden kierunek, z którego mogą płynąć tego rodzaju inspiracje". - To jest po prostu dywersja wobec ochrony życia, bo w ten sposób, strasząc kobiety, nie chroni się życia - podkreśliła.
- Stawiając kobiety przed wyborem - śmierć czy więzienie - nie prowadzi się do ochrony życia w żaden sposób. Może dojść do tak kuriozalnej sytuacji, że kobieta -ofiara gwałtu (będzie - red.) miała orzeczoną wyższą karę niż gwałciciel. A przypomnę, że średnia kara orzekana za gwałt w Polsce to są dwa lata - kontynuowała przedstawicielka partii rządzącej.
- Działając w duchu odpowiedzialności, w interesie społecznym i w interesie państwa, kierownictwo klubu parlamentarnego PiS upoważniło mnie do skierowania do pani marszałek (Sejmu, Elżbiety Witek - red.) wniosku o odrzucenie w całości w pierwszym czytaniu tego projektu - poinformowała Czerwińska.
Wielichowska: nigdy nie powinien znaleźć się w Sejmie
Posłanka Monika Wielichowska z Koalicji Obywatelskiej przypomniała wypowiedź prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który zapowiadał w 2016 roku.: "Będziemy dążyli do tego, (…) by nawet przypadki ciąż bardzo trudnych, kiedy dziecko jest skazane na śmierć, mocno zdeformowane, kończyły się jednak porodem, by to dziecko mogło być ochrzczone, pochowane, miało imię".
Zdaniem posłanki KO, ta wypowiedź "dała impuls do działania PiS-owi i ultrakonserwatywnym fundamentalistom, dla których najważniejsze to urodzić - nieważne czy dziecko z gwałtu, czy dziecko z niepełnosprawnością, która zakończy jego życie w cierpieniach". - Nieważne, czy martwy płód i czy przy okazji tego trudnego porodu umrze matka. Najważniejsze to urodzić - kontynuowała.
Wielichowska oceniła, że projekt przygotowany przez Fundację "Pro-prawo do Życia" przewidujący kary za wykonanie aborcji "nigdy nie powinien znaleźć się w Sejmie". - Rząd PiS, który nienawidzi kobiet, trzyma się i trwa tylko dzięki antyszczepionkowcom i fundamentalistom. To dlatego w Polsce każdego dnia, od tygodni, podczas czwartej fali (epidemii COVID-19 - red.), umiera 400, 500, a dziś nawet 570 osób. A Polska jest w demograficznym kryzysie, bo Polki nie chcą rodzić dzieci w Polsce, która nie jest dla nich bezpieczna pod żadnym względem - powiedziała.
Klub Koalicji Obywatelskiej wniósł o odrzucenie projektu.
Kotula: nieludzki projekt
W imieniu klubu Lewicy głos w debacie zabrała posłanka Katarzyna Kotula. Opowiedziała historię swojej 25-letniej koleżanki, Agaty, która zgwałcona przez lekarza musiała w 1998 roku usuwać ciążę w "obskurnym gabinecie", a ona jej pomagała. - Ta historia wydarzyła się dlatego, że w 1997 roku Trybunał Konstytucyjny zlikwidował możliwość przerywania ciąży ze względów społecznych - powiedziała Kotula.
- Po prawie ćwierć wieku polskie prawo aborcyjne zmieniło się na jeszcze bardziej surowe i barbarzyńskie. To prawo, które zabija - mówiła, nawiązując do orzeczenia TK z października 2020 roku. Przedstawiony przez obywatelski komitet projekt Kotula określiła jako idący w tę stronę jeszcze dalej. Jego wejście w życie spowoduje - jak mówiła - że "prawo będzie surowiej traktować zgwałconą kobietę niż gwałciciela". - Ten haniebny, nieludzki projekt powinien natychmiast powędrować do kosza, tam jest jego miejsce - oceniła.
Podczas swojego wystąpienia pokazała zdjęcie 30-letniej Izy, która we wrześniu zmarła w szpitalu w Pszczynie. Była w 22. tygodniu ciąży, kiedy odeszły jej wody płodowe. U płodu już wcześniej stwierdzono wady rozwojowe. Kobieta zmarła w wyniku wstrząsu septycznego. Rodzina zmarłej stoi na stanowisku, że lekarze zbyt długo zwlekali z zakończeniem ciąży, co przyczyniło się do śmierci 30-latki.
Kotula wskazywała też, że według rządowych statystyk jest kilkaset aborcji rocznie, choć tak naprawdę jest ich ponad 120 tysięcy rocznie. - Czy zakaz aborcji powoduje, że aborcji nie ma? Nie, aborcje są, tylko dzieją się gdzie indziej, poza systemem, za granicą, w domach, w prywatnych łazienkach - kontynuowała Kotula. - Jeśli ten projekt wejdzie w życie, wszystkie osoby, organizacje, które pomogły kobietom, pójdą siedzieć na 25 lat lub na dożywocie - dodała. - Z tej mównicy obiecuję, że jeśli Lewica będzie u władzy, aborcja będzie legalna, bezpieczna i darmowa - oświadczyła.
- Nazywam się Katarzyna Kotula. Pomagałam, pomagam, i będę pomagać w aborcji. Będziemy to robić nawet, jak będziecie nas zamykać na 25 lat lub na dożywocie - dodała. W imieniu klubu Lewicy złożyła wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu.
Klub KP-PSL przeciwny projektowi ustawy. Chce referendum w sprawie aborcji
Posłanka Bożena Żelazowska (KP-PSL) mówiła, że życie ludzkie jest wielką wartością i należy go strzec, natomiast aborcja to na ogół tragiczny wybór. Proponowane zmiany w Kodeksie karnym, jak zaznaczyła, nie pozwolą lekarzowi pomóc kobiecie, która niesie ciężko uszkodzony płód.
- Proponowane zmiany to wielkie utrudnienia dla lekarzy – powiedziała. - Igracie ludzkim życiem, nie ma na to naszej zgody – dodała Żelazowska.
- Nie podpiszemy się pod proponowanymi przez tę ustawę rozwiązaniami – zapowiedziała posłanka. W imieniu KP-PSL zaproponowała powrót do stanu prawnego sprzed wyroku TK z 2020 roku, a także referendum w sprawie aborcji.
Mucha: ten pan postanowił, że zadecyduje o twojej przyszłości
Joanna Mucha z koła Polska 2050 złożyła wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu. - W pierwszych słowach chcę się zwrócić do wszystkich Polek, wszystkich kobiet, które wychodziły na marsze, które protestowały. Chciałam wam powiedzieć, że to jest wasza zasługa, że PiS się dzisiaj cofa. To dzięki wam, dzięki polskim kobietom, ten projekt pójdzie do kosza - powiedziała.
- Przestraszyli się nas, bo jesteśmy silne. Ale mimo tego, że PiS złożył dzisiaj wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu, pamiętajcie, kto rozpętał to pandemonium, kto sprawił, że ta puszka Pandory została otworzona i kto doprowadził do tego, że te demony przybrane za aniołów z tej puszki Pandory wyskoczyły - wskazywała.
- Jeśli jesteś dzisiaj młodą Polką, to nie jest ważne, kim jesteś - czy jesteś bogata, biedna, wykształcona, czy nie. Nie ma znaczenia, jak sobie zaplanowałaś swoją przyszłość, bo ten pan, który dzisiaj do nas przyszedł, postanowił, że zadecyduje o twojej przyszłości. Że być może zadecyduje o twojej przyszłości to, że zostaniesz zgwałcona albo to, że nie zadziała antykoncepcja, albo twoją przyszłość zdeterminuje błąd w chromosomie albo wada płodu, albo wręcz odbierze ci życie pęknięta macica albo obumarły płód. Nie mają znaczenia twoje poglądy, twoje decyzje, twoje sumienie, bo nawet jeśli jesteś jedną z tych heroicznych kobiet, które zdecydują się urodzić dziecko pomimo tego, że pochodzi z gwałtu, że zagraża twojemu życiu, że ma wadę, to nie będziesz miała szansy użyć swojego sumienia, nie będziesz tą heroiczną osobą, bo ten pan chce ci amputować sumienie - dodała Mucha.
Konfederacja ma wątpliwości, nie będzie dyscypliny głosowania
- Co do projektu, który jest omawiany, pojawiły się co do niego wątpliwości - mówił natomiast poseł Konfederacji Robert Winnicki. Zwrócił się do wnioskodawców z pytaniem, czy projekt ten był konsultowany ze środowiskami prawniczymi, które zajmują się ochroną życia i innymi organizacjami pro life.
- Bo rzeczywiście pojawiają się wątpliwości chociażby do stanów i sytuacji krytycznych - które zdarzają się niestety przy okazji ciąży - które zdarzają się w sytuacjach zagrożenia życia i zdrowia matki. Z powodu tych wątpliwości w kole poselskim Konfederacji nie będzie dyscypliny w głosowaniu nad tym projektem - oznajmił.
"Kiedyś wieść o ciąży wywoływała radość, dziś wywołuje zwątpienie"
Po wystąpieniach klubów i kół parlamentarzyści przystąpili do zadawania pytań i wypowiadali się w dyskusji. Kamila Gasiuk-Pihowicz (KO) mówiła, że to "kolejny projekt fundamentalistów, którzy ze swoich skrajnych poglądów religijnych chcą zrobić powszechnie obowiązujące w Polsce prawo". Dodała, że propozycja ta nigdy nie powinna się znaleźć w polskim parlamencie. - Jest hańbiąca dla tej izby, dla posłów, dla cywilizacji XXI wieku, nauki i elementarnej wrażliwości - oceniła.
Dobromir Sośnierz (Konfederacja) mówił z kolei, że "aborcja to zabójstwo". - Wiecie o tym, kiedy trzeba wyciągnąć łapę po zasiłek pogrzebowy, nie wiecie o tym, tylko kiedy chcecie usprawiedliwić najbardziej obrzydliwą zbrodnię, kiedy własna matka zabija własne dziecko - powiedział.
Paulina Hennig-Kloska (koło Polska 2050) wskazywała, że kobiety w Polsce "boją się iść do ginekologa, zajść w ciąże, badać się, kiedy ciąża może rozwijać się nieprawidłowo". - Kiedyś wieść o ciąży wywoływała radość, dziś wywołuje zwątpienie, czy wszystko będzie dobrze - powiedziała. Zdaniem Hennig-Kloski, PiS boi się wyłącznie gniewu obywateli i tylko przed tym jest w stanie się cofnąć. Dlatego - jak dodała - partia rządząca złożyła wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu.
Według Katarzyny Piekarskiej (KO) Polska nie jest krajem przyjaznym kobietom. - Kiedyś "Matka Polka" dzisiaj "Matka Polka Męczennica" - stwierdziła. Adam Szłapka (KO), zwracając się do rządzących, wyraził opinię, że "konsekwentnie budują piekło kobiet w Polsce". - To przez takich, jak wy, nie żyje pani Iza z Pszczyny. (...) To przez was lekarze boją się ratować życie - powiedział.
- Spójrzcie państwo, tak wyglądają bezduszni radykałowie, poubierani w szaty świętoszków. Jeżeli zdecydujecie się odrzucić tę ustawę, to tylko dlatego, że macie w tym polityczny interes - wskazywała z kolei Aleksandra Gajewska (KO).
Założenia projektu całkowicie zakazującego aborcji
Projekt zakłada, że moc stracić ma ustawa z 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży - tzw. ustawa antyaborcyjna, która obecnie dopuszcza dokonanie aborcji w dwóch przypadkach. Przerwanie ciąży może być dokonane, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej lub zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego.
W październiku 2020 roku Trybunał Konstytucyjny uznał, że trzecia przesłanka aborcyjna zawarta wcześniej w tej ustawie, czyli przypadek ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, jest niekonstytucyjna. Decyzja ta wywołała falę długotrwałych protestów w całej Polsce.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24