Polki zasługiwały na pełnię praw kobiet miesiąc temu, rok temu, cztery lata temu, pięć i dziesięć. Nie ma co patrzeć w przeszłość. Dziś robimy ten pierwszy krok w przyszłość - mówiła ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk o skierowanych do komisji nadzwyczajnej projektach zmian w prawie aborcyjnym. Na pytanie, jak do projektów ustaw może podejść prezydent powiedziała, że "Andrzej Duda już pakuje walizki".
Sejm nie zgodził się w piątek na odrzucenie w pierwszym czytaniu czterech projektów ustaw dotyczących aborcji - dwóch Lewicy i po jednym KO oraz Trzeciej Drogi. Oznacza to, że wszystkie cztery projekty trafią teraz do powołanej dziś komisji nadzwyczajnej do dalszych prac w Sejmie.
Czytaj też: Sejm zagłosował w sprawie aborcji
Gościni Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, ministra rodziny, pracy i polityki społecznej oceniła, że należy odczytywać wydarzenia w Sejmie jako "krok w przyszłość". Jednocześnie na pytanie, czy marszałek Sejmu miał rację, ustalając datę debaty po wyborach samorządowych powiedziała, że "każdy dzień zwłoki jest dniem straconym".
- Polki zasługiwały na pełnię praw kobiet miesiąc temu, rok temu, cztery lata temu, pięć i dziesięć, ale nie ma co patrzeć w przeszłość. Dziś robimy ten pierwszy krok w przyszłość. Wszystkie cztery projekty, dotyczące aborcji, z czego trzy liberalizujące prawo antyaborcyjne i jeden przywracający status quo (....) z 1993 roku, trafiły do specjalnej, nadzwyczajnej komisji - mówiła Dziemianowicz-Bąk.
Dziemianowicz-Bąk powiedziała, że aby praca w komisji "nie ugrzęzła w bezsensownych sporach retorycznych", należy pamiętać, że "ta debata jest o kobietach". - Ta debata dotyczy kobiet. Nie dotyczy abstrakcyjnego bytu, tylko czyjejś małżonki, córki, naszej koleżanki, naszej przyjaciółki. I (trzeba - red.) pamiętać o tym, że nie debatujemy o tym, czy aborcja jest dobra czy aborcja jest zła, czy aborcji ktoś chce dokonać czy nie chce. Rozmawiamy o tym, że aborcja jest. Kobiety przerywały, przerywają i będą przerywały ciąże - mówiła.
Dziemianowicz-Bąk: Andrzej Duda już pakuje walizki
Ministra pytana była także o słowa premiera Donalda Tuska, który w piątek po bloku głosowań mówił, czy jego zdaniem wprowadzenie zmian w prawie aborcyjnym jest możliwe jeszcze za prezydentury Andrzeja Dudy. - Czy prezydent Duda jest gotów podpisać jakąś wersję chociaż liberalizacji prawa aborcyjnego? Powiem szczerze, że nie wiem - na razie nie mam jakichś szczególnych nadziei - powiedział Tusk.
Dziemianowicz-Bąk powiedziała, że "jako Lewica podchodzimy praktycznie, pragmatycznie do tego zagadnienia i dlatego złożyliśmy dwa projekty ustaw". Lewica złożyła dwa projekty dotyczące aborcji: jeden z nich częściowo depenalizuje aborcję i pomoc w niej, drugi umożliwia przerwanie ciąży do końca 12. tygodnia jej trwania.
- Jeden - daleko idący, który jest tym ostatecznym celem legalnej, bezpłatnej, bezpiecznej aborcji do 12 tygodnia ciąży. Oczywiście chcemy pełni praw i pełni wolności. (...) I projekt drugi, bardzo konserwatywny - taki, który być może można byłoby nazwać nowym kompromisem, czyli projekt dekryminalizacji pomocy w aborcji - powiedziała.
- Oczywiście on (prezydent Andrzej Duda - red.) wielokrotnie powiedział, że jest przeciwnikiem liberalizacji aborcji, ale Andrzej Duda - powiedzmy to sobie w końcu szczerze - już pakuje walizki. Czas prezydencji Andrzeja Dudy dobiega końca - mówiła.
Zaznaczyła, że teraz należałoby stawiać sobie pytanie, "kto będzie po Andrzeju Dudzie gospodarzem Pałacu (Prezydenckiego - red.) i kto być może będzie decydował o złożeniu podpisu pod tym i nad kolejnymi projektami o prawach kobiet".
"To nie o to chodzi, żeby Marek Sawicki musiał łamać swoje sumienie"
Dziemianowicz-Bąk powiedziała, że "część polityków, także Polskiego Stronnictwa Ludowego, dziś wstrzymała się od głosu, jeżeli chodzi o zagłosowanie przeciwko projektowi ustawy o dekryminalizacji". - Sądzę, że dla części jest to w porządku, że został skierowany do komisji. Myślę, że w komisji może zyskać poparcie. My oczywiście będziemy przekonywać do tej pełni praw - mówiła ministra.
Na pytanie, czy "dekryminalizacja pomocy w aborcji mogłaby zyskać poparcie takich ludzi jak Marek Sawicki z PSL, szefowa MRPiPS powiedziała, że "to nie o to chodzi, żeby Marek Sawicki musiał przerywać ciążę". - To nie o to chodzi, żeby Marek Sawicki musiał łamać swoje sumienie czy ktokolwiek inny. Jeżeli ktoś nie chce przerywać ciąży - nigdy nie powinien być do tego zmuszany (...). Ale analogicznie - jeżeli ktoś chce zdecydować inaczej o swojej ciąży, o swoim życiu - także powinien mieć do tego prawo - stwierdziła Dziemianowicz-Bąk.
"Odpowiedzialność za cykl wyborczy przyjdzie niedługo"
Posłanka klubu Lewicy pytana o słaby wynik w wyborach samorządowych, powiedziała, że "odpowiedzialność za cały cykl wyborczy i wybory w partii, także w Nowej Lewicy, przyjdzie już niedługo".
- Kilka kroków. Po pierwsze, trzeba się spotkać, trzeba porozmawiać i uzgodnić, uwspólnić wiedzę na temat przyczyn takiego, a nie innego wyniku. Po drugie, trzeba postawić sobie cele na najbliższe tygodnie i miesiące - mówiła.
Dodała, że jest "najwyższy czas, żeby do grona tak zwanych trzech tenorów co najmniej dołączyły także liderki". Mówiąc o "tenorach", odniosła się do liderów Lewicy - Włodzimierza Czarzastego, Roberta Biedronia i Adriana Zandberga. - Mamy wspaniałe kobiety - Katarzynę Kotulę, Joannę Scheuring-Wielgus, Annę Marię Żukowską. (...) Te wszystkie kobiety, te wszystkie moje koleżanki mają coś do powiedzenia, są kompetentne. I oczywiście, że powinny i angażują się także w wyznaczanie kierunków partii - mówiła.
Dodała, że według niej, powinno być to bardziej widoczne dla wyborców. - Są modele, w których jest współprzewodniczenie partii politycznej. To jest model Nowej Lewicy. (...) W rządzie, przedstawicielstwo Lewicy jest parytetowe - tłumaczyła.
Dziemianowicz-Bąk o eurowyborach: jestem przekonana, że skonstruujemy dobre listy
Gościni "Faktów po Faktach" powiedziała, że nie ma jeszcze ostatecznej decyzji co do kształtu list osób kandydujących w wyborach do europarlamentu. - Nazwiska na listach wyborczych będziemy ogłaszać w momencie, w którym odpowiednie organy partyjne je zatwierdzą. Nie będę wychodzić tutaj przed szereg, ale jestem przekonana, że skonstruujemy dobre listy, listy parytetowe z mocnymi, także kobiecymi nazwiskami - zapowiedziała Dziemianowicz-Bąk.
Powiedziała także, że chce kontynuować pracę jako ministra w resorcie rodziny, pracy i polityki społecznej. - Cieszę się, że mogę to robić. Cieszę się, że udaje nam się dowozić tematy, odnosić sukcesy legislacyjne. Mam nadzieję, że tak będzie dalej - dodała na koniec rozmowy.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24