Instytucje, które powinny nas chronić, dzisiaj skazują nas na cierpienie i narażają nasze życie zdrowie na szwank - mówiła w TVN24 Kamila Ferenc, prawniczka Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. - Powiedzenie, że płód powinien być bardziej chroniony niż życie kobiety, która go nosi, jest totalną aberracją - przyznała. Dodała, że Federacja będzie starać się "sięgać po wszelkie instrumenty prawne, żeby odwrócić skutki tego wyroku".
Zdominowany przez sędziów powołanych przez PiS Trybunał Konstytucyjny orzekł w czwartek o niezgodności z polską konstytucją prawa do aborcji w przypadku ciężkiego upośledzenia płodu. Orzeczenie zapadło większością głosów. Zdanie odrębne złożyło dwóch sędziów: Piotr Pszczółkowski i Leon Kieres. Tego samego dnia w wielu miastach Polski na ulice wyszli przeciwnicy zmian w prawie dotyczącym aborcji. Protesty były kontynuowane w piątek i sobotę.
"Setki tysięcy protestujących na ulicach czują i wyrażają to samo"
- Ja tę decyzję nazwałabym po prostu przemocą instytucjonalną. Instytucje, które powinny nas chronić, dzisiaj skazują nas na cierpienie i narażają nasze życie zdrowie na szwank - tak orzeczenie Trybunału skomentowała w TVN24 Kamila Ferenc, prawniczka z Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. - Narzucają to cierpienie, więc nie da się tego nazywać inaczej niż przemocą - argumentowała.
Ferenc zwróciła uwagę, że "setki tysięcy protestujących na ulicach czują i wyrażają to samo", czyli to "że sprzeciwiają się decyzji państwa, które ma wobec nas pewne obowiązki, a tak naprawdę czyni coś zupełnie przeciwnego".
Prawniczka zaznaczyła, że owa przemoc przejawia się na kilku etapach. - Jedna rzecz to nieprawidłowości formalne, dotyczące wydania wyroku, zastrzeżenia dotyczące sędziów dublerów, ale też zastrzeżenia merytoryczne. Ten wyrok, moim zdaniem, na gruncie konstytucji, praw człowieka się po prostu nie broni - przyznała. - Powiedzenie, że płód powinien być bardziej chroniony niż życie kobiety, która go nosi, jest totalną aberracją. To nie powinno mieć miejsca w demokratycznym państwie prawa - dodała.
"Planujemy skorzystać z takich instrumentów prawnych"
Gość TVN24 powiedziała, że Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny będzie starać się "sięgać po wszelkie instrumenty prawne, żeby odwrócić skutki tego wyroku". Oświadczyła, że jej organizacja nie pozostawi bez pomocy kobiety w potrzebie oraz to, że "przesłanka z zagrożenia życia lub zdrowia wciąż z Polsce obowiązuje". - A ciąża, w której płód ma ciężkie i nieodwracalne wady, takim zagrożeniem dla życia i zdrowia może być. Muszą to oceniać rzetelnie lekarze, na których bardzo liczymy - zaznaczyła.
- My na pewno planujemy skorzystać z takich instrumentów prawnych, jak skarga do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka czy skarga do Komitetu Praw Człowieka ONZ - powiedziała.
Przypomniała przy tym, że Komitet Praw Człowieka ONZ w 2016 roku orzekł, że Irlandia złamała prawa człowieka, zmuszając kobietę, u której stwierdzono nieodwracalne uszkodzenie płodu, do decyzji, czy urodzić, czy przeprowadzić aborcję za granicą.
"Są też wnioski o środki tymczasowe"
Ferenc dopytywana była o to, czy jest coś, co można w tej sprawie zrobić na cito, nie czekając na orzeczenie instytucji. - Są też wnioski o środki tymczasowe, które są rozpoznawane przez Europejski Trybunał Praw Człowieka bardzo szybko - odpowiedziała.
Kiedy taki wniosek będzie miał sens? - Musimy mieć konkretny przypadek pacjentki, której odmówiono [terminacji ciąży z ciężką wadą płodu - przyp. red.]. Wówczas możemy występować o środki tymczasowe, które mogą nakazać organom państwa, w tym przypadku szpitalom, wykonanie świadczenia zdrowotnego, aby uniknąć nieodwracalnego naruszenia praw człowieka w przypadku tej konkretnej pacjentki - wyjaśniła. Jak oceniła, Trybunał jest w stanie rozpatrzyć taki wniosek w dwa dni.
Źródło: TVN24