Składam takie zobowiązanie w tym miejscu, że nie spocznę do czasu, aż ta cała prawda nie zostanie wyjaśniona i każdy z tych okrutnie zamordowanych nie zostanie upamiętniony - powiedział premier Mateusz Morawiecki w środę przed Pomnikiem Rzezi Wołyńskiej i Pomnikiem 27. Dywizji Piechoty AK w Warszawie.
- Dziś świętujemy, czcimy pamięć o naszych rodakach okrutnie pomordowanych na kresach II RP - mówił Morawiecki. Premier podkreślił, że zostali oni zamordowani "bez najmniejszego powodu, zostali zamordowani tylko dlatego, że byli Polakami". Zaznaczył, że tak zwana "krwawa niedziela" 11 lipca 1943 roku była tylko jednym z wielu dni, podczas których dokonywano okrutnych barbarzyńskich mordów. Premier powiedział, że na 18 tablicach pod tym pomnikiem, znajduje się 1800 wiosek.
- To jest zbrodnia wyjątkowa, zbrodnia okrutnego ludobójstwa, które nie miało precedensu na taką skalę w historii Polski. Na pewno w historii świata przy tym barbarzyństwie, przy tym bestialskim mordowaniu, sadystycznym mordowaniu też niemal nie miało precedensu - mówił premier.
"Rany pamięci i rany niepamięci można leczyć"
- Symbolem pamięci o tej zbrodni jest kwiat lnu. Len kwitł wtedy na Wołyniu i na kresach II RP, kwitł na wielu obszarach, ale kwitł bardzo krótko, tylko kilka godzin w ciągu roku - mówił. Jak dodał, w ciągu kilku godzin znikały z powierzchni ziemi całe wsie zamieszkałe przez Polaków. - Len używany był wtedy na tamtych ziemiach do leczenia ran. Te rany - rany pamięci i rany niepamięci można leczyć tylko na fundamencie pełnej prawdy o tamtym czasie, o tamtych okrutnych zbrodniach, które trwały przecież przez kilka lat - zaznaczył Morawiecki. Premier podziękował wszystkim osobom, które dbały o tę pamięć.
Morawiecki: obiecujemy, że nie spoczniemy
- Pokazujemy poprzez nasze działania, nasze czyny, nasze słowa, że nie zrezygnujemy z tej drogi do odzyskania prawdy o każdym zamordowanym w wyjątkowo bestialski, barbarzyński sposób - powiedział Morawiecki. Przypomniał, że w czasach III RP prawda o ludobójstwie na Wołyniu, na Pokuciu i w województwie lwowskim i tarnopolskim, i stanisławowskim "była przemilczana, ukrywana, relatywizowana". - My nie możemy się na to zgodzić - podkreślił premier. Morawiecki wyjaśnił, że w tym też celu utworzono Instytut Solidarności i Męstwa. - My obiecujemy wam drodzy rodacy, którzy leżycie gdzieś tam, na tamtej ziemi okrutnie pomordowani w bezimiennych czy nazwanych grobach, że nie spoczniemy - dodał. - I ja też składam takie zobowiązanie w tym miejscu, że nie spocznę do czasu, aż ta cała prawda nie zostanie wyjaśniona i każdy z tych okrutnie zamordowanych nie zostanie upamiętniony. Cześć i chwała ich pamięci - zakończył premier.
Prezydent: zbrodnia wołyńska poraża nie tylko okrucieństwem
Szefowa Kancelarii Prezydenta Halina Szymańska odczytała list Andrzeja Dudy skierowany do uczestników i organizatorów środowej uroczystości.
Jak przypomniał prezydent w liście, 11 lipca 1943 roku był apogeum rzezi wołyńskiej". "Tego strasznego dnia (...) zostali napadnięci i okrutnie zamordowani polscy mieszkańcy blisko stu miejscowości. Tylko w ten jeden dzień śmierć poniosło 8 tysięcy Polaków. W całej rzezi wołyńskiej zgładzono około 100 tysięcy naszych rodaków - mężczyzn i kobiet, dzieci i starców. To jedna z najtragiczniejszych i najbardziej bolesnych kart polskiej historii w latach II wojny światowej" - podkreślił. Prezydent Andrzej Duda wspomniał także o swojej niedzielnej wizycie na Ukrainie. "Byłem w Łucku na cmentarzu w Ołyce i na miejscu nieistniejącej dziś polskiej wsi Pokuta na Wołyniu aby w imieniu RP i całej polskiej wspólnoty zaświadczyć o naszej pamięci o pomordowanych, złożyć kwiaty na ich bezimiennych mogiłach, w miejscu ich życia i męczeństwa oraz razem modlić się w ich intencji. Zbrodnia wołyńska poraża nie tylko liczbą zgładzonych, nie tylko okrucieństwem, ale również zaplanowaną metodycznością, która poprzez politykę faktów dokonanych miała przynieść efekt czystki etnicznej" - zwrócił uwagę. Jak dodał, "nie może być usprawiedliwienia dla nikogo z inicjatorów i sprawców tej ludobójczej masakry".
"Żadna tego rodzaju zbrodnia nie może być przemilczana ani pominięta. Nie powinna pozostać bez moralnego osądu i potępienia. Właśnie dlatego obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej. Ten dzień ma wymiar święta państwowego. Chcemy w ten sposób podkreślić, że obowiązek pamięci spoczywa na nas, wszystkich współczesnych Polakach ze względów patriotycznych, ale również uniwersalnych. Składamy hołd naszym pomordowanym rodakom, upominając się, aby prawda o zbrodni wołyńskiej stanowiła jednocześnie powszechne ostrzeżenie, wstrząsającą lekcję historii, z której trzeba wyciągnąć wnioski dla budowania pomyślnej przyszłości" - napisał prezydent w liście.
"Zginęli, bo nie istniało wówczas suwerenne państwo polskie"
Jak przypomniał prezydent, w latach reżimu komunistycznego zbrodnia wołyńska była tematem tabu.
"Pamięć o tej tragedii biernie podtrzymywali ocaleni świadkowie wydarzeń, bliscy ofiar, osoby, ze środowisk kresowych. W imieniu Rzeczypospolitej pragnę im wszystkim z najgłębszym szacunkiem podziękować. Skłaniam głowę przed bohaterstwem kombatantów, którzy bronili bezbronnych w nierównej często walce. Oddaję cześć wszystkim Ukraińcom, którzy ratowali swoich polskich bliźnich, płacąc nieraz za to cenę własnego życia" - napisał Duda. "Zamordowani w rzezi wołyńskiej zginęli, bo byli Polakami. Zginęli, bo nie istniało wówczas suwerenne państwo polskie, które byłoby w stanie się za nimi ująć i skutecznie ich ochronić. Właśnie teraz, w setną rocznicę odzyskania niepodległości, w sposób szczególny umacniamy się w poczuciu, jak wielką wartością jest suwerenna, silna Rzeczpospolita. To wartość na wagę bezpieczeństwa i życia każdego polskiego obywatela" - dodał. Prezydent w liście zaznaczył także, że "niezawisłe dumne państwo to także możliwość wypominania własnych niezbitych prawd, które powinny być z uwagą wysłuchane na arenie międzynarodowej". "Nie głosimy tam rachunku polskich krzywd, ale dajemy wyraz przekonaniu, że tylko otwarte nazwanie zła złem stwarza perspektywę dobrego jutra. Niepodległa Polska i niepodległa Ukraina to spełnienie najszlachetniejszych marzeń i dążeń naszych narodów" - podkreślił.
"Trudna historia nie może być przeszkodą w budowaniu przyszłości"
Jak podkreślił prezydent, polsko-ukraińskie dobre sąsiedztwo, współpraca i wzajemna otwartość w tym miejscu Europy mają wielkie znaczenie dla wspólnego bezpieczeństwa, dla pomyślności całego regionu. "Widzimy to jeszcze wyraźniej po wydarzeniach ostatnich lat, które ugodziły w Ukrainę i podważyły zasady ładu międzynarodowego" - napisał. "Dlatego jestem głęboko przekonany, że polsko-ukraińska trudna historia nie może być przeszkodą w budowaniu przyszłości. Prawda o tym, co wydarzyło się na Wołyniu, nie jest zagrożeniem dla więzi łączących Polaków i Ukraińców. Przeciwnie, jest ona potrzebna, abyśmy mogli sobie trwale ufać i wzajemnie liczyć na siebie" - podkreślił. "Prawda w ostatecznym rozrachunku nigdy nie osłabia. Prawda wyzwala, buduje mosty. Pozwala przemówić ludzkim sumieniom i sercom. Z uznaniem odbieramy postawy historyków ukraińskich, działaczy publicznych oraz zwykłych Ukraińców, którzy za podstawę rozmowy o naszych trudnych doświadczeniach przyjmują prawdę. To droga niełatwa, ale jedyna" - podkreślił prezydent. Duda dodał, że łączy się z uczestnikami środowych uroczystości w modlitwie i w hołdzie dla ofiar zbrodni katyńskiej. "Krzyż, który upamiętnia ich męczeństwo, jest jednoznacznie znakiem nadziei, że dobro jest w stanie zatriumfować nad złem. Nasza pamięć o ofiarach Wołynia wypełniona jest bólem, ale również tą nadzieją" - podkreślił.
Kaczyński: możemy tylko prosić Boga, by ludobójstwo nigdy i nigdzie się nie powtórzyło
"Historycy oraz przedstawiciele innych nauk społecznych dopatrują się różnych przyczyn tej erupcji zła sprzed 75 lat" - napisał Jarosław Kaczyński w liście odczytanym podczas środowych obchodów.
"Wydaje mi się konieczne wspomnieć o jednej z nich - nie bezpośredniej, ale niezwykle ważnej, bo określającej historyczne ramy zbrodni, do których doszło na historycznych Kresach południowo-wschodnich II RP, mianowicie był nią niemiecki oraz bolszewicki totalitaryzm. Te dwie nihilistyczne siły obrały sobie za cel zniszczenie starego świata, ustanowienie nowego ładu moralnego, czyniącego cnotę ze zbrodni popełnionej w imię w pierwszym przypadku czystości rasowej, w drugim - czystości klasowej oraz sankcjonującego masowe ludobójstwo" - wyjaśnił. "Nie sposób też nie wspomnieć o tych, którzy bronili żywiołu polskiego na Wołyniu, w Małopolsce Wschodniej, na Chełmszczyźnie - członkach lokalnych oddziałów samoobrony, żołnierzach oddziałów partyzanckich, przede wszystkim 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK a także Batalionów Chłopskich" - dodał Kaczyński. "Jak mogło dojść do tak niewyobrażalnych czynów? Jak w ludzkich sercach mogła się zrodzić taka nienawiść, która stała się matką tylu zbrodni?" - pytał Kaczyński. "Nie potrafimy dać wyczerpującej odpowiedzi. Możemy tylko prosić Boga, by ludobójstwo nigdy i nigdzie się nie powtórzyło" - napisał prezes PiS.
"Nie zapomnimy faktów historycznych"
Uroczystości uczczenia pamięci ofiar rzezi wołyńskiej rozpoczęły się przed południem od mszy świętej odprawionej w Katedrze Polowej Wojska Polskiego w Warszawie.
- Czy nie czas, by w imię poznania Boga, który jest miłością, zakończyć także kolejny etap, który jest oparty na słowach "przebaczamy, ale nie zapomnimy"? Trzeba bowiem jasno i wyraźnie sprecyzować tę myśl, aby można było pójść dalej. Nie zapomnimy faktów historycznych, by młodzi ludzie mogli z nich wyciągać wnioski i naukę - powiedział w homilii ks. płk January Wątroba. Podkreślił także, że "pamięć jest nieodzowna", odwołując się tym samym do słów premiera Mateusza Morawieckiego o "konieczności udźwignięcia ciężaru historii ze świadomością, że nie zmienimy przeszłości". - Dlatego właśnie w imię dobra naszej młodzieży i kolejnych pokoleń musimy się pozbyć pewnej pamiętliwości, aby dać im szansę budowania przyszłości na innym, nowym fundamencie. Na fundamencie, na którym prawdziwa historia będzie tylko jednym z kamieni węgielnych, a budowa przyszłości w całości oparta będzie na prawdziwym przebaczeniu i prawdziwej miłości - mówił.
"90 procent spośród prawie 200 tysięcy Polaków nie ma swoich grobów"
Po mszy ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski w imieniu Społecznego Komitetu Obchodów 75. rocznicy Krwawej Niedzieli zwrócił się do polskich parlamentarzystów i władz państwowych o podjęcie tematu pochówków Polaków zamordowanych na Kresach Wschodnich.
- Ponad 90 procent spośród prawie 200 tysięcy Polaków nie ma swoich grobów, ich ciała są rozsypane po jarach i dolinach Kresów Wschodnich, w dołach śmierci - powiedział.
- Zakaz ekshumacji jest dla nas barbarzyństwem, ciosem wymierzonym w nasze serca - dodał.
- Prosimy was bardzo, abyście swoimi decyzjami, nieugiętością, odwagą doprowadzili do pochówków tych ofiar, w myśl hasła "Nie o zemstę, lecz o pamięć i prawdę, ale także o pochówek proszą ofiary" - podkreślił.
Znicze pod Grobem Nieznanego Żołnierza
Następnie uczestnicy udali się przed Grób Nieznanego Żołnierza, gdzie złożyli wieńce i zapalili znicze.
W uroczystości udział wzięli między innymi premier Mateusz Morawiecki, wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk, prezes Instytutu Pamięci Narodowej Jarosław Szarek, marszałek Sejmu Marek Kuchciński, marszałek Senatu Stanisław Karczewski, senator Anna Maria Anders, sędzia Bogusław Nizieński, szefowa Kancelarii Prezydenta RP Halina Szymańska, szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk oraz generał dywizji Jan Śliwka.
"Akcja antypolska"
Organizatorami obchodów Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa są Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych oraz Instytut Pamięci Narodowej.
Zbrodnia Wołyńska, której dokonano w latach 1943-1945, była antypolską czystką etniczną, przeprowadzoną przez ukraińskich nacjonalistów.
Jej sprawcy - Organizacja Nacjonalistów Ukraińskich frakcja Stepana Bandery (OUN-B) oraz jej zbrojne ramię Ukraińska Armia Powstańcza (UPA) we własnych dokumentach planową eksterminację ludności polskiej określali mianem "akcji antypolskiej". Według szacunków polskich historyków, ukraińscy nacjonaliści w latach 1943-1945 zamordowali na Wołyniu i w Galicji Wschodniej około 100 tysięcy Polaków, z czego 40-60 tysięcy zginęło na Wołyniu, 20-40 tysięcy w Galicji Wschodniej, a co najmniej cztery tysiące na terenie dzisiejszej Polski.
Kulminacja tych wydarzeń, określanych mianem zbrodni wołyńskiej, nastąpiła 11 lipca 1943 roku, gdy oddziały UPA zaatakowały około 100, a dzień później, około 50 polskich miejscowości. Według IPN, na skutek polskich akcji odwetowych do wiosny 1945 roku zginęło prawdopodobnie 10–12 tysięcy Ukraińców. Między Warszawą i Kijowem od wiosny 2017 roku trwa spór wokół zakazu poszukiwań i ekshumacji szczątków polskich ofiar wojen i konfliktów na terytorium Ukrainy, wprowadzonego przez ukraiński IPN. Zakaz został wydany po zdemontowaniu nielegalnego pomnika UPA w Hruszowicach, do którego doszło w kwietniu 2017 roku.
Autor: akw,js//kg / Źródło: PAP, TVN24