Normalnie by się odpuściło, ale rywalizacja to rywalizacja. Najpóźniej w niedzielę muszę wbiec na 652 schodów. Nie rozdrabniam się. Robię to ze sporym zapasem. Uf, udaje się zdążyć przed północą!
Wszystko przez Krasusa, czyli blogera i biegacza Marcina Krasonia. Bo to on z drużyną wymyślił rywalizację Schoding pĄpkins, która prowadzona jest w aplikacji Endomondo. Przez kilka tygodni zdobywamy wirtualnie (czyli nie te prawdziwe, ale przy pomocy schodów w okolicy) warszawskie wieżowce. Krasus oszacował liczbę schodów w poszczególnych budynkach i w każdym tygodniu do wbiegnięcia mamy tyle, ile odpowiada poszczególnym budynkom. Był już wieżowiec Intraco (600 schodów) i Oxford Tower (652). W tym tygodniu do zrobienia mamy Cosmopolitan (696 stopni).
Z piwnicy na szóste: 146 schodów
Na szczęście treningi na schodach są krótkie. Dlatego można spokojnie zagospodarować sobie cały dzień, a na koniec zafundować małą przebieżkę góra-dół. Ubieram się inaczej niż zwykle na bieganie - w krótką sukienkę. Jest chłodniej, a na tak krótkim treningu można urozmaicić trochę.
Wychodzę na klatkę, na nogach mam najcichsze buty biegowe - żeby nie obudzić sąsiadów. Niestety, szybko okazuje się moje zabiegi na nic się zdają. Gdy tylko zamykam drzwi, swoje śpiewy rozpoczyna pies Łysek. Nie podoba mu się, że jakieś bieganie odbywa się bez niego. Na szczęście szczekanie nie trwa długo.
Lecę do piwnicy, żeby zacząć pierwszy podbieg. Jedna runda, czyli wbieg z piwnicy na VI piętro w moim bloku, to 146 schodów. Przeliczyłam to za pierwszym razem dokładnie, żeby nie było żadnych oszustw (to znaczy, żeby nie wbiegać czasem więcej niż trzeba!). Postanowiłam tym razem zdobyć VI piętro pięć razy.
Zanim się orientuję, pierwszy mam już za sobą. Pierwszy zawsze jest najprostszy, potem - że tak powiem - zaczynają się schody. Organizm zaczyna czuć już, że to nie tylko pojedyncze wejście po schodach z zakupami, ale będzie tego więcej. Robi się gorąco. A przecież moja klatka schodowa, to i tak w ostatnich dniach najchłodniejsze miejsce w okolicy!
Piąty raz - najcięższy
Drugi raz, trzeci, czwarty... uffff, staram się wszystko robić biegiem, czyli wskakiwać na stopnie, a nie wchodzić. Przyda się to potem na górskich zawodach. Następnym razem zrobię jeszcze wersję w wchodzeniem po dwa stopnie - dzięki temu może poczuję się, chociaż trochę jak na prawdziwych podbiegach w wysokich górach. Tam jest dużo bardziej stromo, a stopnie (jeżeli się zdarzają) są dużo wyższe niż na mojej klatce.
Na piątym podbiegu jest już naprawdę baaardzo gorąco. Na duchu podtrzymuje mnie to, że to już ostatni i już za chwilkę będzie można odpocząć. Nawet nie zauważam, a jestem już na szóstym piętrze.
Tegotygodniowa rywalizacja na Endomondo (i zasady, jak wpisywać treningi schodowe) jest tutaj: Schoding pĄpkins #3.
Autor: Katarzyna Karpa