Kilkadziesiąt minut trwały lotnicze poszukiwania śmigłowca, który miał rozbić się w okolicach Inowrocławia (woj. kujawsko-pomorskie). Jak poinformował Artur Goławski, rzecznik prasowy Dowódcy Sił Powietrznych, istniało "domniemanie, że mogło się coś stać". - Informacja pochodziła z Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Dla nas było to źródło godne zaufania - wyjaśniał na antenie TVN24. Okazało się, że żaden wypadek nie miał miejsca.