Dojście uczestników narodowej wyprawy na K2 do Tomasza Mackiewicza, który przebywa na wysokości około 7400 metrów na Nanga Parbat, może potrwać półtora dnia - uważają zgodnie himalaiści Janusz Majer, Jerzy Natkański i Leszek Cichy.
Krzysztof Wielicki, kierownik ekspedycji na K2, góry oddalonej od Nanga Parbat w linii prostej o 200 kilometrów, przekazał, że chęć uczestnictwa w akcji ratowniczej wyrazili wszyscy uczestnicy. Po konsultacjach ustalono, że do bazy pod Nanga Parbat udadzą się: Adam Bielecki, Jarosław Botor, Marek Chmielarski, Piotr Tomala i Denis Urubko. Majer, szef komitetu organizacyjnego wyprawy na K2, poinformował, że ostatecznie przyjęto dwie wersje akcji.
- Jeśli będą dwa helikoptery, jeden większy, drugi mniejszy, poleci pięciu chłopaków, natomiast czterech w przypadku dwóch mniejszych maszyn. Wówczas ze składu wypadnie Chmielarski. Zakładając najbardziej optymistyczny wariant, że będą dobre warunki do odbycia lotu, a nasi alpiniści od razu zaczną wspinaczkę, to na dotarcie do Tomka, który jest na wysokości około 7400 metrów, potrzebują półtora dnia. Może szybszy będzie Bielecki - powiedział.
"Każde 100 metrów w dół zwielokrotnia szanse przeżycia"
Natkański, dyrektor Fundacji Wspierania Alpinizmu Polskiego imienia Jerzego Kukuczki, który trzykrotnie brał udział w ekspedycjach na Nanga Parbat (latem 1996 i 2010 oraz w sezonie zimowym 1997-98), zwrócił uwagę, że uczestnicy wyprawy na K2 nie są jeszcze odpowiednio zaaklimatyzowani i będą wspomagali się tlenem z butli.
- Baza pod Nagą Górą jest na 4100 metrów, Mackiewicz na 7400 metrów, a więc różnica w pionie to 3300 metrów. W jeden dzień tej drogi się nie pokona, potrzeba półtora dnia, chyba że pilot helikoptera wysadzi chłopaków trochę wyżej od bazy. Może uda się coś zrzucić - leki, jedzenie, gaz... Najpewniejszym ratunkiem przed niedotlenieniem mózgu czy obrzękiem płuc jest jednak schodzenie. Każde 100 metrów w dół zwielokrotnia szanse przeżycia - powiedział Natkański.
Cichy również jest tego samego zdania, że potrzeba półtora dnia na pokonanie drogi od bazy do miejsca, w którym znajduje się Mackiewicz. A co z jego partnerką we wspinaczce Elisabeth Revol?
- Wiadomości na wielu portalach i w wielu mediach społecznościowych są różne, często sprzeczne i wykluczające się nawzajem. Żona Tomasza poinformowała, że Francuzka zostawiła go samego na noc i schodzi do trzeciego obozu, a ja znalazłem inną wiadomość, że są razem - dodał pierwszy zdobywca zimą Mount Everestu wraz z Krzysztofem Wielickim, który jest szefem projektu Polskie Himalaje 2018.
"Wierzymy, że go jeszcze zobaczymy"
Małgorzata Sulikowska, siostra Mackiewicza, w rozmowie z WP Sportowe Fakty oceniła, że jej brat to twardziel, który z niejednej opresji w życiu wychodzi.
- Tomek ma problemy z oddychaniem. Jego mózg jest niedotleniony. Jeżeli przeżyje, to będzie cud. Elisabeth na pewno nie zostawiła brata martwego. Oboje pozostają bez jedzenia od przedwczoraj - poinformowała, podkreślając, że "nadzieja się tli cały czas". - Mimo że musiałby się zdarzyć cud, to nie zakładamy, że Tomek umrze. Wierzymy, że go jeszcze zobaczymy - powiedziała siostra 43-letniego Mackiewicza, który wychował się w Działoszynie (województwo łódzkie), a w wieku 18 lat przeniósł się do Częstochowy.
-40 stopni, śnieg i wiatr
Prognozy na sobotę nie są optymistyczne - temperatura minus 40 stopni Celsjusza, opady śniegu i silny wiatr. Wszystko to może utrudnić rozpoczęcie akcji ratunkowej.
Początkowo pojawiły się problemy ze środkami na akcję, bowiem armia pakistańska zażądała gwarancji finansowych, jak również firma komercyjna, w której dyspozycji są śmigłowce. Rozpoczęto zbiórkę na różnych portalach crowdfundingowych, która przebiegała błyskawicznie i szybko udało się zebrać odpowiednią kwotę. W międzyczasie gwarancji zapłaty udzieliło Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
Wydział Ratownictwa Lotniczego Askari potwierdził, że dwa helikoptery będą rano gotowe do wylotu. "Piloci spróbują znaleźć odpowiednie miejsce do lądowania tak blisko, jak to możliwe. Biorą też pod uwagę zrzucenie żywności dla Revol przed operacją ratunkową, ale to wszystko zależy od pogody. A prognozy są takie, że może być straszna" - poinformowano.
Siódma próba Mackiewicza
Mackiewicz po raz siódmy podjął próbę zdobycia zimą Nanga Parbat, a Revol po raz czwarty. Tym razem wyruszyli we dwójkę, podejmując próbę ataku w stylu alpejskim, bez żadnego wsparcia ze strony tragarzy oraz nie mając tlenu w butlach. Utknęli pod kopułą szczytową, na wysokości około 7400 metrów.
Potężny, niezwykle skomplikowany masyw Nanga Parbat postrzegany jest jako olbrzymia, biegnąca łukiem grań, o długości prawie 26 km. Naga Góra (8126 metrów) była przedostatnim (obok K2) z niezdobytych zimą ośmiotysięczników.
Pierwszego o tej porze roku wejścia na Nanga Parbat dokonali 26 lutego 2016 roku Włoch Simone Moro, Pakistańczyk Muhammad Ali oraz Hiszpan Alex Txikon.
Autor: pk/adso / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Tomek Mackiewicz