Pięcioletni chłopiec został zaatakowany na ulicy i śmiertelnie pogryziony przez psy we wsi Katlewo (warmińsko-mazurskie). Zwierzęta, jak twierdzi właściciel, uciekły mu z gospodarstwa - informuje policja.
Według policji do tragedii doszło w poniedziałek po południu w Katlewie koło Nowego Miasta Lubawskiego. Jak ustalono, 5-letni Kuba wyszedł z domu, żeby pobawić się na pobliskiej huśtawce.
Jak poinformował Dawid Stefański z warmińsko-mazurskiej policji, jeden z mieszkańców wsi zauważył trzy psy biegające bez nadzoru. - Wydawało mu się, że ciągną coś przez drogę. Kiedy do nich podbiegł okazało się, że zwierzęta szarpały ciało dziecka - powiedział policjant.
"Biegały bez nadzoru - nikt się tym nie interesował"
Mężczyzna odgonił agresywne czworonogi i zaalarmował mieszkańców pobliskich domów, w tym rodzinę chłopca. Kiedy na miejsce przyjechała policja i służby ratunkowe, chłopiec już nie żył.
Policjanci ustalili, do kogo należą agresywne zwierzęta i zabrali je od właścicieli. Zabezpieczyli ślady na miejscu tragedii, przeprowadzili oględziny kojców, w których przetrzymywane były zwierzęta i przesłuchali świadków.
Według mieszkańców Katlewa psy wielokrotnie biegały bez nadzoru po wsi i "nikt się tym nie interesował". Zwierzęta, które pogryzły chłopca to pies rasy alaskan malamute i dwie, mniejsze od niego, suki mieszańce.
Problem "nie do rozwiązania" dla gmin
Zdaniem wójta z Grodziczna Kazimierza Konicza, wcześniej nikt nie zwracał się oficjalnie do gminy z prośbą o interwencję w sprawie psów w Katlewie, bo miały one opinię łagodnych. W gminie nie ma schroniska dla bezpańskich zwierząt, ani straży gminnej, która mogłaby dyscyplinować właścicieli, wypuszczających psy bez nadzoru.
Wójt stwierdza, że bezpańskie psy to dla wiejskich gmin problem nie do rozwiązania. Jak tłumaczy, małych gmin nie stać na budowę schronisk. Najbliższe takie placówki, w Iławie i Brodnicy, są oddalone o 130 km i nie chcą przyjmować zwierząt z innych gmin.
Dlatego w Grodzicznie wybudowano kilka prowizorycznych kojców dla bezpańskich psów. W tej chwili wszystkie są pełne. Gmina liczy, że ktoś zgłosi się po zwierzęta. Wójt deklaruje też, że wyśle w teren urzędników, aby na wiejskich zebraniach nakłaniali właścicieli do pilnowania psów.
Prokurator rejonowy w Nowym Mieście Lubawskim Bogusław Bączek powiedział, że nadal badane są okoliczności i przyczyny tragedii. - Jest za wcześnie, by zapowiadać, czy i kiedy będą przedstawione zarzuty właścicielom psów - stwierdził prokurator.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24