- Stałem na czele tego ruchu. Musiałem wciąż myśleć o przyszłości. I po tych wyborach musiałem też myśleć: no dobrze, a co teraz? - mówił były prezydent Lech Wałęsa w "Kropce nad i" w TVN24, wspominając 4 czerwca 1989 roku, kiedy odbyły się w Polsce pierwsze po drugiej wojnie światowej częściowo wolne wybory.
W przeddzień 35. rocznicy pierwszych częściowo wolnych wyborów były prezydent i były przewodniczący NSZZ "Solidarność" został zapytany w poniedziałek w "Kropce nad i", czy lubi datę 4 czerwca. Odparł, że "nie za bardzo".
- Ja stałem na czele tego ruchu. Musiałem wciąż myśleć o przyszłości. I po tych wyborach musiałem też myśleć: no dobrze, a co teraz? Mamy te 35 procent. Wystarczy, że generał powie: "wielcy demokraci, ja mam większość, więc cała władza moja". Więc ja musiałem w tym momencie myśleć, jak rozbić generała. Jak mu wyłuskać (prezesa ZSL Romana) Malinowskiego i (szefa SD Jerzego) Jóźwiaka. I to się udało - powiedział.
- Ja nie mogłem się pytać moich kolegów. Czy myśli pani, że by mi na to pozwolili? Jakbym powiedział, że ja się dogaduję z Jóźwiakiem, z Malinowskim, toby mnie ze związku wyrzucili - dodał.
Na uwagę, że komuniści byli w szoku, że przegrali te częściowo wolne wybory, Wałęsa odpowiedział: - Ale nie potrzebują szoku. Mają 65 procent. Mówią: "kochani demokraci, proszę bardzo, wystawcie premiera i my wystawimy". Kto wygra? (...) Myślałem, co tu teraz, jak to rozbić, jak więcej osiągnąć - odpowiedział Wałęsa.
17 sierpnia 1989 r. Wałęsa, Malinowski i Jóźwiak podpisali porozumienie o koalicji Solidarność-Zjednoczone Stronnictwo Ludowe i Stronnictwo Demokratyczne, która doprowadziła do powołania rządu Tadeusza Mazowieckiego. Miał to być "rząd porozumienia narodowego". Ówczesny prezydent Wojciech Jaruzelski zwolnił z misji tworzenia rządu nominowanego wcześniej na to stanowisko Czesława Kiszczaka.
Przed wyborami 4 czerwca opozycyjni kandydaci w ramach kampanii rozwieszali swoje zdjęcia z Lechem Wałęsą.
- Problem polegał na tym, że my nie byliśmy w sumie znani. Ja byłem jako jedyny bardzo dobrze znany, może przez Sierpień '80. W związku z tym, jak pokazać tych ludzi, którzy nie są znani, że oni są ze mną. To było takie przesłanie autoryzacyjne, bo inaczej by przegrali. Kowalski z Wałęsą? A to znaczy dobrze, to jego wybieramy. To był bardzo dobry chwyt - mówił b. prezydent.
Wałęsa o Tusku: ja bym na jego miejscu na siłę utrzymał jedność
Wałęsa, mówiąc o premierze Donaldzie Tusku, ocenił, że "mamy świetnego przywódcę".
- Tylko że jednak nie utrzymał takiej jedności (obozu - red.), jaką ja utrzymałem. Dlatego tak walczyłem i byłem podejrzewany, że chcę być dyktatorem - powiedział.
- Ja bym na jego miejscu na siłę utrzymał jedność - dodał.
35. rocznica pierwszych częściowo wolnych wyborów
Wybory z 4 czerwca 1989 roku były rezultatem porozumienia zawartego pomiędzy władzą komunistyczną a przedstawicielami części opozycji i Kościoła podczas obrad Okrągłego Stołu.
Frekwencja w pierwszej turze (4 czerwca) była wysoka - około 62 procent. Wynik był sukcesem Solidarności - 60 procent wyborców oddało swój głos na kandydatów wystawionych przez Komitet Obywatelski "Solidarność". Na 161 przewidzianych wtedy dla opozycji mandatów poselskich "S" zdobyła w pierwszej turze 160, a także 92 mandaty na 100 miejsc w Senacie. W drugiej turze Komitet Obywatelski "Solidarność" zdobył ostatni wolny mandat sejmowy. W wyborach do Senatu "S" zdobyła w sumie 99 mandatów na 100.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24