Minister ustawia dyskusję po to, żeby zhejtować sąd, żeby prowadzić swoją grę polityczną, żerując na tej konkretnej sprawie - powiedział doktor habilitowany Mikołaj Małecki. Karnista w TVN24 mówił o decyzji ministra Zbigniewa Ziobry, na podstawie której skazana za rozbój 24-letnia Marika wyszła na wolność. - Została osadzona w zakładzie karnym na trzy lata pozbawienia wolności i to była najniższa możliwa kara, która na podstawie Kodeksu karnego mogła zostać wymierzona za usiłowanie rozboju o charakterze chuligańskim. To są przepisy uchwalone przez Prawo i Sprawiedliwość w 2006 roku - przypomniał Małecki.
24-letnia Marika została skazana na trzy lata więzienia. Odsiedziała rok. W połowie lipca katolicka, skrajnie prawicowa organizacja Ordo Iuris rozpoczęła kampanię społeczną mającą na celu przekonanie prezydenta Andrzeja Dudy do ułaskawienia 24-latki. "Wraz z trzema innymi osobami, w geście sprzeciwu wobec promowania skrajnie lewicowych ideologii, usiłowała wyszarpać kobiecie torbę w barwach ruchu LGBT. W następstwie została oskarżona" - pisało Ordo Iuris.
Decyzją ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry skazana 24-letnia Marika wyszła na wolność. Prawo pozwala udzielić przerwy w karze podczas biegu postępowania w sprawie ułaskawienia. Ziobro w sobotę na konferencji prasowej nie chciał odpowiadać na pytania o szczegóły sprawy zadawane mu przez reportera TVN24 Sebastiana Napieraja.
Dziennikarze "Gazety Wyborczej" dotarli do sentencji wyroku, z którego wynika, że skazana 24-latka, razem z innym skazanym, stosowała "przemoc w postaci szarpania, popychania i wykręcania trzeciego palca lewej ręki". "W wyniku szarpaniny napadnięta kobieta odniosła obrażenia takie jak sińce na dłoni oraz skręcenie stawu paliczkowego dalszego lewej dłoni" - opisano.
CZYTAJ WIĘCEJ: "Mimo młodego wieku zachowywali się jak osoby zdemoralizowane". Ziobro wypuścił 24-latkę z więzienia
Małecki: sytuacja jest od samego początku patologiczna
O tę sytuację i decyzję ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry pytany był w TVN24 doktor habilitowany Mikołaj Małecki z Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego.
- Sytuacja jest od samego początku patologiczna - stwierdził.
- Minister przedstawia własną ocenę sytuacji, ale nie podaje nam opisu tej sytuacji - powiedział Małecki. - Bez znajomości konkretnych faktów, bez ujawnienia wyroku z uzasadnieniem, bez opisania, kto zrobił, co zrobił, z kim sprawca współdziałał, jakie były motywacje osoby skazanej, jak zachowywała się przed sądem, jak uzasadniała swój czyn, jaka była jej postawa po popełnieniu czynu. Bez tych faktów nie jesteśmy w stanie ocenić dokładnie tej sytuacji - dodał.
Jego zdaniem "minister ustawia dyskusję po to, żeby zhejtować sąd, po to, żeby prowadzić swoją grę polityczną, żerując na tej konkretnej sprawie". - Jeszcze wybrał taką sprawę, żeby od razu ustawić, rozemocjonować dyskusję znowu o prawach mniejszości seksualnych, które są w Polsce regularnie, systemowo dyskryminowane - zauważył.
- To oczywiście jest od samego początku sytuacja patologiczna - powtórzył.
Małecki: doszło do upolitycznienia całej sytuacji
Karnista ocenił, że "jeszcze bardziej patologiczne jest zwolnienie z odbywania kary osoby skazanej przez ministra". - Proszę zobaczyć, jak to ustawia całą sytuację w perspektywie wniosku o ułaskawienie, który czeka na rozstrzygnięcie pana prezydenta. Prezydent nie będzie decydował teraz o tym, czy zwolnić z zakładu karnego tę osobę, tylko będzie decydował o tym, czy nie wsadzać jej ponownie do więzienia - zwrócił uwagę.
- Więc minister Ziobro bardzo sprytnie politycznie rozgrywa całą sytuację, żeby zmusić de facto pana prezydenta do podjęcia decyzji o ułaskawieniu - wskazał. - No bo jak prezydent odmówi ułaskawienia, to co zrobi minister Ziobro? Zwoła kolejną konferencję i powie" zobaczcie państwo, najpierw sąd wsadza niewinną nastolatkę do więzienia, a teraz pan prezydent wsadza ją z powrotem do więzienia. No więc sytuacja jest od samego początku patologiczna - skomentował.
Dodał, że "przepis, na podstawie którego minister Ziobro udzielił przerwy w odbywaniu kary przez osobę skazaną, to jest coś, co nie powinno się zdarzyć w ramach demokratycznego państwa prawnego". - Szczególnie jeżeli mamy prokuratora generalnego, który może taką decyzję podjąć, scalonego z ministrem sprawiedliwości - podkreślił.
- Więc ryzyko upolitycznienia całej sytuacji jest oczywiście bardzo ogromne, no i do tego właśnie doszło - przekazał. - Minister sobie wybrał sprawę, żeby można było ją fajnie przed kampanią wyborczą rozegrać, wracając znowu do narracji anty-LGBT, no i całą sprawę rozgrywa właśnie w taki sposób, żeby przeforsować swój cel, ewidentnie polityczny - ocenił Małecki.
"To była najniższa możliwa kara. To są przepisy uchwalone przez Prawo i Sprawiedliwość"
Małecki w rozmowie pytany, czy wyrok dla 24-latki jest adekwatny z punktu widzenia Kodeksu karnego, odparł, że "skazana została osadzona w zakładzie karnym na trzy lata pozbawienia wolności i to była najniższa możliwa kara, która na podstawie Kodeksu karnego mogła zostać wymierzona za usiłowanie rozboju o charakterze chuligańskim".
- To są przepisy uchwalone przez Prawo i Sprawiedliwość w 2006 roku - przypomniał. - Właśnie Prawo i Sprawiedliwość wprowadziło do kodeksu karnego tak zwany występek o charakterze chuligańskim, który jest nadzwyczajnym obostrzeniem kary. Jeżeli sąd przyjmuje kwalifikację prawną, że jest to usiłowanie rozboju, próba wyrwania torebki, jakiejś rzeczy, po to na przykład, żeby ją zniszczyć albo po to, żeby ją zabrać danej osobie, to spełnia definicję rozboju, jeżeli na przykład sprawca używa przemocy - wyjaśnił.
Przekazał, że "w tej sytuacji znamiona rozboju są wypełnione". - Ale tutaj nie znamy faktów, więc poczekajmy jak dokładnie wyglądała ta sytuacja, bo może się okazać, że ona wygląda jeszcze bardziej drastycznie, niż to na razie wiemy z tych przekazów medialnych - zaznaczył.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Kudala/Shutterstock