Przed łódzkim sądem stanie 19-latka oskarżona o spowodowanie w Łodzi wypadku drogowego, w którym zginęły dwie młode osoby, a jedna została ciężko ranna. W chwili wypadku nastolatka miała prawo jazdy dopiero od kilkunastu dni. Dziś grozi jej do 8 lat pozbawienia wolności.
W śledztwie 19-letnia Paulina M. przyznała się do zarzucanego czynu, wyraziła głęboki żal i skruchę w związku z tym, co się stało. Grozi jej kara do ośmiu lat więzienia.
- Akt oskarżenia w tej sprawie Prokuratura Rejonowa Łódź-Polesie skierowała już do miejscowego sądu rejonowego - powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania.
Tragiczna przejażdżka ze znajomymi
Do wypadku doszło 5 grudnia ub. roku tuż przed północą. Czteroosobowym oplem tigrą jechało pięć osób w wieku od 17 do 21 lat - dwie kobiety i trzech mężczyzn.
Według prokuratury na al. Włókniarzy w Łodzi kierująca autem 18-letnia wówczas Paulina M. znacznie przekroczyła prędkość, jadąc ponad 100 km na godzinę w miejscu, gdzie ograniczenie wynosiło 60 km. Kierująca straciła panowanie nad samochodem, który wpadł w poślizg i zjechał na prawe pobocze. Auto uderzyło w słup trakcji elektrycznej, później w drzewo i wjechało w pobliski budynek warsztatu i serwisu opon.
Na miejscu zginęła 18-letnia pasażerka siedząca obok kierującej autem. Dziewczyna nie była przypięta pasami. 21-letni mężczyzna po przewiezieniu do szpitala zmarł na skutek licznych obrażeń. Poważnie ranni zostali kierująca oplem Paulina M. oraz jej rówieśnik, lżejszych obrażeń doznał brat oskarżonej. Wiadomo, że kierująca była trzeźwa w chwili zdarzenia.
Z prawem jazdy od tygodnia
Po wyjściu ze szpitala Paulina M. usłyszała zarzut umyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym i spowodowania wypadku drogowego, w wyniku którego śmierć poniosły dwie osoby, a jedna została ciężko ranna.
Według biegłego do wypadku doszło w wyniku utraty przez kierującą panowania nad pojazdem, który prowadziła za szybko w porównaniu do swoich umiejętności kierowcy. Prokuratura zastosowała wobec oskarżonej nakaz powstrzymywania się od prowadzenia pojazdów mechanicznych, ponieważ po wypadku nie odnaleziono jej prawa jazdy.
Nastolatka egzamin na prawo jazdy zdała trzy tygodnie przed wypadkiem, a sam dokument odebrała tydzień wcześniej. Do szkoły i na kurs prawa jazdy chodziła ze swoją rówieśniczką, która zginęła w wypadku.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Arch. TVN24