15 lat za śmierć dwóch rowerzystów

Sędzia odczytuje wyrok na Adama Olczyka
Sędzia odczytuje wyrok na Adama Olczyka
Źródło: TVN24

15 lat więzienia i dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych - taki wyrok usłyszał Adam Olczyk, który pod wpływem alkoholu spowodował wypadek - w jego wyniku zginęło dwóch rowerzystów. - Uważam, że zrobił to z premedytacją. Syn wielokrotnie mi mówił, że kierowcy samochodów straszą kolarzy. Tym razem pewnie było tak samo - komentował ojciec jednej z ofiar wypadku, Stanisław Kosik.

Prowadzący sprawę sędzia Maciej Strączyński powiedział, że nie ma żadnych okoliczności łagodzących w tej sprawie, ponieważ mężczyzna był już wcześniej kilkakrotnie karany za jazdę pod wpływem alkoholu i powinien być izolowany od społeczeństwa. Dodał, że Olczyk do momentu rozpoczęcia odbywania kary będzie przebywał w areszcie.

Sąd zezwolił na publikację wizerunku i danych osobowych skazanego.

Wyrok jest nieprawomocny. Obrońca Adama Olczyka, mec. Wojciech Jonasik uważa, że zasądzona kara jest za wysoka, choć cieszy się, że udało mu się wywalczyć zmianę klasyfikacji czynu - z umyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym (tego żądał prokurator) na nieumyślne spowodowanie katastrofy. Jak mówi adwokat, na pewno będzie prosił o pisemne uzasadnienie wyroku oraz - po rozmowie z oskarżonym - złoży apelację.

Obrońca Adama Olczyka, mec. Wojciech Jonasik zapowiada apelację (TVN24)

Obrońca Adama Olczyka, mec. Wojciech Jonasik zapowiada apelację (TVN24)

"Znieczulony" alkoholem, nic nie pamięta

Do tragicznego wypadku doszło we wrześniu ub. r. na drodze pomiędzy miejscowościami Żabów i Pyrzyce w Zachodniopomorskiem. Olczyk wjechał volkswagenem golfem w grupę jadących utwardzonym poboczem 14 rowerzystów ze Stargardzkiego Stowarzyszenia Cyklistów. Potem zbiegł z miejsca wypadku.

Jedna osoba zginęła na miejscu, natomiast trzy przewieziono do szpitala, gdzie po zmarł kolejny pokrzywdzony.

Olczyka zatrzymano jeszcze tego samego dnia. Trafił do aresztu. Prokurator oskarżył go o spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym, prowadzenie auta pod wpływem alkoholu, a także o prowadzenie pojazdu mimo zakazu.

Na początku śledztwa mężczyzna zaprzeczał, jakoby prowadził golfa. W toku postępowania przyznał się jednak do winy. W sądzie przepraszał za to, co zrobił. Mówił, że był "znieczulony" alkoholem i nic nie pamięta.

Oskarżony wcześniej był już dziewięciokrotnie karany m.in. za jazdę pod wpływem alkoholu. W 1996 r. został skazany za spowodowanie wypadku, w którym zginęły dwie osoby. Wówczas także pił alkohol. Miał zakaz prowadzenia pojazdów do 2018 r.

Stanisław Kosik: Zrobił to z premedytacją (TVN24)

Stanisław Kosik: Zrobił to z premedytacją (TVN24)

"Zrobił to z premedytacją"

Na sali obecny był m.in. Stanisław Kosik, ojciec zmarłego w wypadku kolarza, Tomasza Kosika. Jak stwierdził, trudno mówić, czy wyrok jest satysfakcjonujący, czy nie. - Trudno się tego wszystkiego słuchało - przyznał.

Pod adresem Olczyka nie szczędził gorzkich słów. - Uważam, że zrobił to z premedytacją. Syn wielokrotnie mi mówił, że kierowcy samochodów straszą kolarzy. Tym razem pewnie było tak samo – chciał się popisać, komuś zaimponować, ale że był pijany, to ich rozjechał, a nie wystraszył. Przecież gdyby mówił prawdę i faktycznie wpadłby na nich, to sam wylądowałby w rowie, a nie pojechał dalej - mówił ojciec zmarłego kolarza.

Źródło: TVN24, PAP

Czytaj także: