15 lat więzienia i dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych - taki wyrok usłyszał Adam Olczyk, który pod wpływem alkoholu spowodował wypadek - w jego wyniku zginęło dwóch rowerzystów. - Uważam, że zrobił to z premedytacją. Syn wielokrotnie mi mówił, że kierowcy samochodów straszą kolarzy. Tym razem pewnie było tak samo - komentował ojciec jednej z ofiar wypadku, Stanisław Kosik.
Prowadzący sprawę sędzia Maciej Strączyński powiedział, że nie ma żadnych okoliczności łagodzących w tej sprawie, ponieważ mężczyzna był już wcześniej kilkakrotnie karany za jazdę pod wpływem alkoholu i powinien być izolowany od społeczeństwa. Dodał, że Olczyk do momentu rozpoczęcia odbywania kary będzie przebywał w areszcie.
Sąd zezwolił na publikację wizerunku i danych osobowych skazanego.
Wyrok jest nieprawomocny. Obrońca Adama Olczyka, mec. Wojciech Jonasik uważa, że zasądzona kara jest za wysoka, choć cieszy się, że udało mu się wywalczyć zmianę klasyfikacji czynu - z umyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym (tego żądał prokurator) na nieumyślne spowodowanie katastrofy. Jak mówi adwokat, na pewno będzie prosił o pisemne uzasadnienie wyroku oraz - po rozmowie z oskarżonym - złoży apelację.
"Znieczulony" alkoholem, nic nie pamięta
Do tragicznego wypadku doszło we wrześniu ub. r. na drodze pomiędzy miejscowościami Żabów i Pyrzyce w Zachodniopomorskiem. Olczyk wjechał volkswagenem golfem w grupę jadących utwardzonym poboczem 14 rowerzystów ze Stargardzkiego Stowarzyszenia Cyklistów. Potem zbiegł z miejsca wypadku.
Jedna osoba zginęła na miejscu, natomiast trzy przewieziono do szpitala, gdzie po zmarł kolejny pokrzywdzony.
Olczyka zatrzymano jeszcze tego samego dnia. Trafił do aresztu. Prokurator oskarżył go o spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym, prowadzenie auta pod wpływem alkoholu, a także o prowadzenie pojazdu mimo zakazu.
Na początku śledztwa mężczyzna zaprzeczał, jakoby prowadził golfa. W toku postępowania przyznał się jednak do winy. W sądzie przepraszał za to, co zrobił. Mówił, że był "znieczulony" alkoholem i nic nie pamięta.
Oskarżony wcześniej był już dziewięciokrotnie karany m.in. za jazdę pod wpływem alkoholu. W 1996 r. został skazany za spowodowanie wypadku, w którym zginęły dwie osoby. Wówczas także pił alkohol. Miał zakaz prowadzenia pojazdów do 2018 r.
"Zrobił to z premedytacją"
Na sali obecny był m.in. Stanisław Kosik, ojciec zmarłego w wypadku kolarza, Tomasza Kosika. Jak stwierdził, trudno mówić, czy wyrok jest satysfakcjonujący, czy nie. - Trudno się tego wszystkiego słuchało - przyznał.
Pod adresem Olczyka nie szczędził gorzkich słów. - Uważam, że zrobił to z premedytacją. Syn wielokrotnie mi mówił, że kierowcy samochodów straszą kolarzy. Tym razem pewnie było tak samo – chciał się popisać, komuś zaimponować, ale że był pijany, to ich rozjechał, a nie wystraszył. Przecież gdyby mówił prawdę i faktycznie wpadłby na nich, to sam wylądowałby w rowie, a nie pojechał dalej - mówił ojciec zmarłego kolarza.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24