10 tysięcy za spacer przed Sądem Najwyższym. "Termin rozpatrzenia sprawy ulega przedłużeniu"

Dwie emerytki otrzymały kary w wysokości 10 tysięcy złotych
Rzeczniczka Mazowieckiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego o sprawie Ewy Jedynasiak: termin rozpatrzenia sprawy ulega przedłużeniu
Źródło: TVN24

Sprawa Ewy Jedynasiak, która wraz z koleżanką została w maju wylegitymowana przez policję przed Sądem Najwyższym i otrzymała od sanepidu karę w wysokości 10 tysięcy złotych, trafiła do Mazowieckiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego, czyli do organu drugiej instancji. Mazowiecki sanepid rozpatruje około 200 podobnych odwołań.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

Do zdarzenia doszło 13 maja około południa przy siedzibie Sądu Najwyższego. - Spotkałam się z koleżanką, z którą miałam przejść się naokoło sądu na spacer i porozmawiać - mówiła w maju "Faktom" TVN Ewa Jedynasiak. Twierdziła, że miały maseczki i rękawiczki. I dodała, że z konstytucją w ręku chciały przeciwstawić się temu, co rządzący robią z Sądem Najwyższym. Według policji pani Ewa "bez uzasadnienia przemieszczała się pieszo, a następnie uczestniczyła w zgromadzeniu". Obie panie miały "nie stosować się do wydawanych poleceń". Zostały wylegitymowane. Interweniujący policjanci nałożyli na nie mandaty w wysokości 500 złotych. Kobiety mandatów nie przyjęły.

Później już na adres domowy Ewy Jedynasiak przyszło od Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego wezwanie do zapłaty. Kara za "nieprzestrzeganie nakazu przemieszczania się w odległości nie mniejszej niż dwa metry od siebie" wynosi 10 tysięcy złotych.

W rozmowie z TVN24 w czerwcu Ewa Jedynasiak przyznała, że nie uregulowała obu mandatów w wysokości 500 i 10 tysięcy złotych. - Dlatego że po prostu nie mam takich pieniędzy - wyjaśniła. - Poza tym zostało napisane pismo procesowe odwoławcze. Również Rzecznik Praw Obywatelskich zgłasza swój udział w postępowaniu administracyjnym z mojego odwołania - dodała.

CZYTAJ WIĘCEJ O SPRAWIE EWY JEDYNASIAK >>>

"Termin rozpatrzenia sprawy ulega przedłużeniu"

Do sprawy w środę odniosła się Joanna Narożniak, rzeczniczka prasowa Mazowieckiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego. - Sprawa wraz z całą dokumentacją została w trybie odwoławczym przekazana przez Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego w mieście stołecznym Warszawie do organu drugiej instancji, czyli do Mazowieckiego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego i w tej chwili jest w rozpatrzeniu - przekazała.

- Ponieważ tych spraw odwoławczych z całego województwa jest bardzo wiele, w tej chwili ponad dwieście, w trybie ustawowym poinformowaliśmy zainteresowaną stronę, że termin rozpatrzenia sprawy ulega przedłużeniu, bo w tej chwili trwają prace związane z analizą szczegółową tego zdarzenia - wyjaśniła rzeczniczka.

- Jak zostanie rozpatrzona sprawa to strona zostanie poinformowana, podobnie jak Rzecznik Praw Obywatelskich, który również skierował prośbę o przekazanie wyjaśnień i informacji związanych z ostateczną podjętą decyzją - powiedziała Joanna Narożniak.

sadepid
Rzeczniczka Mazowieckiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego: termin rozpatrzenia sprawy ulega przedłużeniu
Źródło: TVN24

- Sprawa jest w rozpatrzeniu, cała dokumentacja ma kilkadziesiąt stron, więc to wymaga czasu na pracę - dodała.

Biuro RPO: sanepid nie zweryfikował stanu faktycznego

Sprawę Ewy Jedynasiak skomentował także Marcin Malecko z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. - Rzecznik (Praw Obywatelskich - red.) przystąpił do postępowania odwoławczego w tej sprawie, zwracając uwagę, tak jak w innych tego typu sprawach, że tak naprawdę sanepid nałożył tę karę jedynie w oparciu o notatkę policyjną, która nie jest dokumentem urzędowym, a policja tak naprawdę nie jest uprawniona do podejmowania działań w toku postępowania administracyjnego - powiedział.

rpo
Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich: sanepid nałożył tę karę jedynie w oparciu o notatkę policyjną
Źródło: TVN24

Malecko podkreślił, że sanepid "nie uwzględnił sytuacji życiowej strony". - Strona nie miała zapewnionego udziału w tym postępowaniu i sanepid nie zweryfikował stanu faktycznego - dodał.

KORONAWIRUS - NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE. RAPORT TVN24.PL >>>

"To może budzić wątpliwości co do tego, czy ta kara realizowała cel"

- Rzecznik podkreślał wielokrotnie, że szereg różnych zakazów, które były wprowadzone w czasie pandemii dotyczących przede wszystkim wolności przemieszczania się, był wprowadzony w rozporządzeniu, a nie w ustawie, co budziło wątpliwości co do zgodności z konstytucją tego typu nakazów, ale często wątpliwości budziło, czy kary administracyjne nakładane w tych sytuacjach nie miały na celu raczej tłumienia wolności wyrażania poglądów czy tego typu praw konstytucyjnych - mówił Marcin Malecko z Biura RPO.

Odnosząc się do sprawy Ewy Jedynasiak, Malecko powiedział, że "wnioskodawczyni w swoim piśmie zwracała uwagę, że zachowała tę odległość dwóch metrów i miała maseczkę, czego tak naprawdę sanepid nie badał, tylko z automatu została nałożona kara w oparciu o notatkę policyjną". - To może budzić wątpliwości co do tego, czy ta kara realizowała cel, jakim było zabezpieczenie bezpieczeństwa nas wszystkich - dodał.

Czytaj także: