Karol Nawrocki, kandydat PiS na prezydenta, wbrew wcześniejszemu oświadczeniu, jest właścicielem dwóch mieszkań i współwłaścicielem trzeciego. Wynika to z opublikowanego we wtorek oświadczenia majątkowego. Wokół sprawy narastają kontrowersje. Chodzi między innymi o kwestię zapłaty za jedno z mieszkań i opiekę nad jego wcześniejszym właścicielem - panem Jerzym. Według Katarzyny Lubnauer "rzeczą, która najbardziej bulwersuje, są słowa, które padły u pana redaktora Rymanowskiego". - Czyli wypowiedź pana Nawrockiego bardzo jednoznaczna, że na pytanie, czy zapłacił tych 120 tys., powiedział, że nie, bo byłyby to groźne dla życia i zdrowia pana Jerzego. Tylko ja przypomnę, że pan Jerzy nie jest ubezwłasnowolniony. Więc to nie można powiedzieć tak, że ktoś za niego zadecyduje, czy to było, by dla niego dobre, czy niedobre - mówiła w "Tak jest" wiceministra edukacji. - Tam jest kilka brzydkich spraw. Po pierwsze nadużycie zaufania i wykupienie mieszkania komunalnego po to, żeby tanio mieć mieszkanie, ale przede wszystkim to wszystko zaczęło się od kłamstwa. Od kłamstwa, które powiedział Nawrocki w debacie. Zaczęło się od kłamstwa, a później szło już coraz gorzej - podsumowała Lubnauer. Kazimierz Smoliński z Prawa i Sprawiedliwości stwierdził, że nie było żadnego zobowiązania do opieki. - Umowa była klasyczną umową sprzedaży - podkreślał polityk. Na uwagę, że o wspomnianym zobowiązaniu informował w oświadczeniu sztab Karola Nawrockiego, oświadczył, że "nie są oni prawnikami". Mówił, że umowa sprzedaży nie zawierała żadnych dodatkowych warunków i rozliczeń w postaci opieki. - To są dobrzy ludzie, którzy się opiekują za darmo. I takim człowiekiem był Karol Nawrocki - argumentował Smoliński.