Podczas gdy ogół polskiego społeczeństwa odczuwa błogosławione skutki polityki Prezesa, rolnikom wiedzie się źle. Mają kłopoty, nawet jeśli w prezencie ślubnym dostają ciągnik za półtora miliona złotych. Taki prezent wiceministrowi rolnictwa Kaczmarczykowi zafundował brat, ale to brat pozostał właścicielem ciągnika.
Bratu chodziło o to, żeby ludzie zazdrośni nie mówili, że wiceminister wzbogacił się na urzędzie, kiedy w istocie wiceminister nadal jest ubogim rolnikiem, gołym jak święty turecki, a na oskarżenia, że na odpowiedzialnej służbie państwowej nieco zarobił, odparował z godnością: "atak na mnie to atak na polskich rolników". Sugestia tej repliki jest jasna - wiceminister to prawdziwy polski chłop, od świtu tyra w polu, kiedy jego miastowi wrogowie wylegują się w łóżkach.
Urażony wiceminister mógł jeszcze śmiało powołać się na patriotyczny dorobek Batalionów Chłopskich, ale jako rocznik 1989, czyli człowiek młody, nie sięgnął tak głęboko w mroki historii.
O ile wiem, na weselu wiceministra Prezesa nie było. Ale wesele na 500 osób, z traktorem w prezencie, to nic wyjątkowego w obecnych czasach, kiedy tak pięknie rozkwita sojusz polityki z pieniędzmi. Przykład daje Daniel Obajtek. Jego śmiałe decyzje menedżerskie i operacje finansowe czynią zeń kogoś na kształt Jana Mitręgi czasów "dobrej zmiany". Przypomnę tylko, że Mitręga rządził polskim górnictwem i energetyką z wielkim powodzeniem od 1959 roku przez 15 lat, popularyzując wyłączenia prądu w zimowe wieczory. Do sukcesów Mitręgi Obajtkowi daleko. Daleko też oddalił się od nudnych gomułkowskich przyzwyczajeń do oszczędności, których dzieckiem był Mitręga. Gomułka, jak głoszą legendy, do szklanej fifki wkładał pół papierosa. Kto dziś, przez oszczędność, dzieli cygara na pół? Ostatnią rządową posadą Mitręgi była funkcja ambasadora PRL w Czechosłowacji. Ciekawe, na jakim zesłaniu skończy Obajtek? Jeśli nawet PiS przegra, widzę tego utalentowanego człowieka jako naszego przedstawiciela w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju.
Ale nie wolno się rozmarzać. Myślę, że Prezes łatwo władzy nie odda. Nie na darmo od jakiegoś już czasu gardzi liberalną demokracją jako wytworem umysłów sentymentalnych i niepraktycznych.
Takim umysłem sentymentalnym był zmarły kilka dni temu Michaił Gorbaczow i jemu chcę poświecić dalszy ciąg tego felietonu. Gorbaczow do końca wierzył w socjalizm. I ten nienaprawialny ustrój postanowił naprawić. Po wtóre, postanowił naprawić partię. Zdemokratyzować ją. Gorbaczow ignorował prosty fakt, że partia przetrwała trudne czasy, ponieważ była niedemokratyczna. Funkcjonowała dzięki wynalazkowi pod nazwą "partia typu leninowskiego". Czyli partia wodzowska, która dla niepoznaki używa od czasu do czasu słowa "demokracja", ale jest tak demokratyczna jak demokratyczny jest pluton piechoty.
W zamierzchłych czasach, kiedy zarabiałem na życie pracą w tygodniku "Kultura", spieraliśmy się często, jak przetrwać realny socjalizm. Mówiąc wprost, pragnęliśmy uczynić nasze życie bardziej znośnym. Namawialiśmy naszego szefa, a był to człowiek niezmiernie inteligentny, jakkolwiek mocno cyniczny, by poluzował nam choć trochę gorset wymagań ideologicznych. Szef nie był chętny do żadnych eksperymentów i pytał mnie otwarcie i szczerze: "Maciusiu, a czy ty widziałeś, by ktoś na liberalizmie zrobił w partii karierę?". Rzeczywiście trudno było znaleźć taki przykład. Gorbaczowowi zamarzył się jednak taki eksperyment i nie tylko stracił pracę, ale Związek Radziecki doprowadził do upadku. Sam wszelako przeżył. Nie świadczy to jednak, że miał rację. Świadczy jedynie, że nie wszystko na tym świecie idzie ku gorszemu. Na przykład taki Putin przeciwników politycznych morduje w ostateczności. Częściej wysyła ich za granicę i tam uśmierca, niż kieruje wprost do łagrów.
Kiedy Gorbaczow już nie żyje, często pada pytanie: czy był on politykiem wybitnym? Odpowiedź musi być wymijająca. I tak, i nie. Nie – ponieważ nie zrealizował celów, które sobie stawiał. Nie zreformował partii i nie usprawnił funkcjonowania państwa sowieckiego. To się nie powiodło i ZSRR przestał istnieć. Tak – bo rozumiał, że w dotychczasowym kształcie system sowiecki istnieć nie może, kiedy inni opędzali się od takich myśli. Jako ostatni sekretarz generalny rządzącej partii był natomiast ważną postacią w historii Związku Sowieckiego.
W mojej pamięci zostanie jeszcze inny obrazek: reklama sakwojaży podróżnych eleganckiej firmy Louis Vuitton. Na tej reklamie Gorbaczow, jako podróżny, trzyma na kolanach taką torbę.
I to dowodzi, że Michaił Gorbaczow właściwie rozumiał ducha czasów.
Opinie wyrażane w felietonach dla tvn24.pl nie są stanowiskiem redakcji.
Maciej Wierzyński - dziennikarz telewizyjny, publicysta. Po wprowadzeniu stanu wojennego zwolniony z TVP. W 1984 roku wyemigrował do USA. Był stypendystą Uniwersytetu Stanforda i uniwersytetu w Penn State. Założył pierwszy wielogodzinny polskojęzyczny kanał Polvision w telewizji kablowej "Group W" w USA. W latach 1992-2000 był szefem Polskiej Sekcji Głosu Ameryki w Waszyngtonie. Od 2000 roku redaktor naczelny nowojorskiego "Nowego Dziennika". Od 2005 roku związany z TVN24.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24