67-letni sternik zginął na jeziorze Śniardwy po tym, jak maszt jego żaglówki zahaczył o linię energetyczną. Mężczyzna został porażony prądem. Do szpitala trafili: kobieta, która była na pokładzie jachtu oraz świadek zdarzenia, który ruszył na pomoc.
Do wypadku doszło w niedzielę około godziny 12 na jeziorze Śniardwy. Dziadkowie płynęli z wnukiem żaglówką. W pewnym momencie, w okolicach portu w Niedźwiedzim Rogu, zahaczyli masztem o linie wysokiego napięcia.
Jak przekazuje nadkomisarz Anna Szypczyńska z Komendy Powiatowej Policji w Piszu, 67-letni sternik został porażony prądem i wpadł do wody. Poparzona została również jego 68-letnia żona. Trafiła do szpitala.
Świadek ruszył na pomoc
- Ich 16-letniemu wnukowi, który przebywał z nimi na łodzi, nic się nie stało. Został zabrany do szpitala na badania - podkreśla policjantka. Dodaje, że na pomoc sternikowi ruszył 45-latek, który najprawdopodobniej dotknął elementu żaglówki i także został poparzony.
- Sternika i 45-latka, który rzucił się na ratunek, wyciągnęli z wody świadkowie. Zaczęła się reanimacja. Na pomoc ruszyli też policjanci – informuje nadkom. Szypczyńska.
67-letni żeglarz nie żyje
Niestety nie udało się uratować 67-latka, natomiast 45-latek trafił w ciężkim stanie do szpitala.
W akcji uczestniczyli: ratownicy Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego oraz ratownicy z Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Policja i prokurator ustalają okoliczności wypadku.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: KPP Pisz