W prowincji Idlib w północno-zachodniej Syrii trwa ofensywa sił rządowych przeciwko wspieranymi przez Turcję rebeliantom oraz dżihadystycznym bojownikom. W nocnych starciach zginęło co najmniej 39 osób - poinformowało Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka.
Do ostrych starć, w tym ataków z powietrza, ostrzału artyleryjskiego i walk na lądzie, doszło w nocy ze środy na czwartek. Stało się to mimo ogłoszenia 9 stycznia rozejmu, na który zgodziły się wspierająca reżim w Damaszku Rosja oraz Turcja popierająca syryjskich rebeliantów, walczących o obalenie prezydenta Baszara el-Asada. Zawieszenie broni weszło w życie 12 stycznia.
Wśród 39 zabitych jest 22 bojowników walczących w szeregach ugrupowań dżihadystycznych i rebelianckich sprzeciwiających się reżimowi syryjskiemu. Większość z nich należała do Hajat Tahrir asz-Szam, dawnej syryjskiej filii Al-Kaidy - sprecyzowało Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Londynie, posiadające rozległą siatkę informacyjną w Syrii. Pozostałych 17 zabitych to członkowie syryjskiej armii i wspierających ją milicji - poinformował szef Obserwatorium Rami Abdel Rahman.
Reżim Asada i jego sojusznicy odbili dwie wioski przy drodze do Maarat al-Numan w północno-zachodniej Syrii i znajdują się obecnie w odległości siedmiu kilometrów od tego strategicznego miasta.
"Rosyjskie naloty przerwały dwa dni względnego spokoju"
Według Obserwatorium w wyniku prowadzonych wcześniej w środę nalotów sił rosyjsko-syryjskich w mieście Idlib, stolicy prowincji o tej samej nazwie, która jest jednym z ostatnich bastionów rebelianckich, zginęło 18 cywilów. Rząd w Damaszku i jego sojusznicy z Moskwy zbombardowali między innymi dwa bazary. Na nagraniach z miejsca ataku widać ciała leżące na pokrytej gruzami ulicy.
- Rosyjskie naloty przerwały dwa dni względnego spokoju, które dały ludziom małą ulgę od codziennych ataków - powiedział syryjski aktywista Mohamad Rashid, cytowany przez agencję Reutera.
Moskwa twierdzi, że jej siły wraz z syryjską armią i wspieranymi przez Iran milicjami odpierają ataki bojowników Al-Kaidy, których oskarżają o atakowanie kontrolowanych przez rząd obszarów w "strefie deeskalacji", uzgodnionej w ramach porozumienia między Rosją, Turcją i Iranem z 2017 roku.
Pogłębiający się kryzys humanitarny
Jak pisze Reuters, w ostatnich tygodniach z nękanej syryjsko-rosyjskimi ostrzałami prowincji Idlib uciekły setki tysięcy ludzi. Agencja dodaje, że jest to kampania mająca na celu oczyszczenie miejscowych miast i wiosek z sił opozycyjnych.
ONZ poinformowało w tym miesiącu, że trwający od lat w Syrii kryzys humanitarny pogłębił się. Jak podano, około 350 tysięcy mieszkańców Idlib musiało opuścić swoje domy. Według ONZ w prowincji Idlib uwięzionych są blisko trzy miliony ludzi, w zdecydowanej większości kobiety i dzieci.
Moskwa, największy sojusznik prezydenta Baszara al-Assada w syryjskiej wojnie domowej, ogłosiła na początku tego tygodnia, że otworzyła bezpieczne korytarze, aby umożliwić mieszkańcom terenów kontrolowanych przez opozycję ewakuację na obszary, będące w rękach syryjskiego rządu. Jak pisze Reuters, niewiele osób skorzystało z tej opcji, obawiając się represji ze strony Damaszku. Większość mieszkańców Idlib szuka schronienia na względnie bezpiecznym obszarze przy granicy z Turcją - dodaje agencja.
Według Reutera wielu mieszkańców kontrolowanych przez syryjską opozycję enklaw obawia się przywrócenia autorytarnych rządów Assada i liczy, że Ankara pomoże powstrzymać rosyjską ofensywę. W nalotach zginęły setki ludzi, a dziesiątki miast i wiosek zostało obróconych w ruinę.
Turecki prezydent Recep Tayyip Erdogan powiedział, że jego kraj jest zdeterminowany, by powstrzymać syryjski rząd przed łamaniem zawieszenia broni w północno-zachodniej Syrii, a więc przy granicy z Turcją.
Wojna w Syrii
W wojnie w Syrii, która rozpoczęła się w marcu 2011 roku od stłumienia przez syryjskie siły bezpieczeństwa prodemokratycznych protestów, a później przekształciła w konflikt regionalny z udziałem mocarstw, śmierć poniosło blisko pół milion ludzi, w tym setki tysięcy cywilów. Miliony ludzi zostały zmuszone do opuszczenia swoich domów, część z nich uciekła z kraju, w tym głównie do Turcji.
Źródło: Reuters, PAP