Uciekli przed najeźdźcą z dnia na dzień, niosą ze sobą traumę wojny. Trafili do Polski - kraju, który, choć kulturowo podobny, to jednak inny. Wiele z nich to dzieci. Ich najbliższa przyszłość to nauka w polskich szkołach, często niemających doświadczeń z uczniami z innych krajów, niewładającymi językiem polskim. Głównym problemem okazuje się właśnie bariera językowa, co pokazuje przykład szkoły podstawowej w Mikołowie (województwo śląskie).
Szkoła Podstawowa nr 3 z Oddziałami Integracyjnymi w Mikołowie (Śląsk) przyjęła w tym tygodniu już troje dzieci z Ukrainy. Jak mówi dziennikarzom dyrektorka placówki Aleksandra Blacha, największy problem to bariera językowa. Ukraińskie dzieci z reguły umieją jedynie się przywitać. Jak zapisać ukraińskie dziecko do polskiej szkoły?
Kadra ma już pewne doświadczenie w tym zakresie – od września uczęszczają tam dwaj bracia z Ukrainy, którzy w chwili rozpoczęcia nauki również nie znali w ogóle polskiego, a teraz już budują zdania w naszym języku.
Uczniowie ucieszyli się z nowej uczennicy
– Najtrudniej jest dzieciom. Z rodzicami udaje nam się jakoś porozumieć. Podczas załatwiania formalności towarzyszy im z reguły ktoś mówiący po polsku – przyznaje Blacha. – Mamy bardzo się starają i bardzo im zależy, żeby ich dzieci jak najszybciej zaczęły naukę. Widzę jednak, że są one przerażone, bo nic nie rozumieją. Nagle zmieniły otoczenie i język. Na pewno tego nie chciały, a muszą się z tym zmagać – dodaje.
Od wtorku w szóstej klasie integracyjnej uczy się 13-letni Nazar. Dołączył do Saszy, który jest w tej klasie od września. Jeszcze w tym tygodniu w ozdobionej flagami Polski i Ukrainy sali ma się pojawić kolejna uczennica z Ukrainy.
W ocenie pedagogów polskie dzieci okazują się otwarte na ukraińskich kolegów. – Rozmawiałam z nimi o tej nowej sytuacji. Dobrze przyjęły Saszę we wrześniu i są pozytywnie nastawione do Nazara. Kiedy dzisiaj usłyszały, że dojdzie jeszcze dziewczynka, to aż krzyknęły z radości, bo dziewczynek mamy na razie tylko sześć – opowiada wychowawczyni i polonistka Magdalena Piotrowska.
"Pod koniec dnia Nazar się uśmiechał"
Na pewno pomaga też obecność Saszy, który już zaaklimatyzował się i może pomóc przy tłumaczeniach. – Nazar był pierwszego dnia bardzo zestresowany. Brakowało mu przyborów, zeszytów i piórnika, ale dzięki zorganizowanej wcześniej szkolnej zbiórce ten problem rozwiązaliśmy od razu. (...) Koledzy oprowadzili go po szkole, dostali też zgodę na używanie telefonów komórkowych, żeby mogli korzystać z tłumacza. Pod koniec dnia Nazar się uśmiechał – cieszy się nauczycielka.
Realizacja podstawy programowej, która obowiązuje wszystkich uczniów uczęszczających do polskiej szkoły, może okazać się niemożliwa w przypadku dzieci wojennych uchodźców. – Robię po prostu to, co się da, potrzebują mnie wszystkie dzieci w klasie, wśród których są też uczniowie z niepełnosprawnością. Myślę jednak, że teraz najważniejsze jest zapewnienie im wszystkim stabilizacji i poczucia bezpieczeństwa – podkreśliła nauczycielka.
Dobro dzieci najważniejsze
Głównym zadaniem obecnie jest nauczenie ukraińskich dzieci podstaw języka polskiego. Szkoła zapewniła materiały do nauki języka polskiego jako obcego. – Od wybuchu wojny w internecie jest więcej materiałów do nauki, wcześniej było o nie ciężko. Jest też aplikacja, która tłumaczy całe strony podręcznika po zrobieniu im zdjęcia – wyjaśnia polonistka.
Polskie przepisy gwarantują cudzoziemcom rozpoczynającym naukę w polskiej szkole od 2 do 5 dodatkowych godzin nauki, które wykorzystuje się przede wszystkim na naukę języka polskiego. W przypadku dzieci nieznających go w ogóle z reguły, w porozumieniu z rodzicami, zapada decyzja, że będą się uczyć w klasie o rok niższej, niż w ojczyźnie, bo jednoczesna nauka polskiego i innych przedmiotów po polsku to ogromne obciążenie.
– Praca z tymi dziećmi to dla nas duże wyzwanie, ale ich dobro jest najważniejsze. Wojna zmieniła ich życie, my musimy przepracować ten temat na ich poziomie, nie drążąc za bardzo. Chciałabym, żeby przez te 5-6 godzin, kiedy są w szkole, mogły się odciąć od tego, co się dzieje na Ukrainie i żyć po prostu dziecięcym życiem – podsumowuje Aleksandra Blacha.
Pieniędzy nie zabraknie
Jak przekazał w wywiadzie z Robertem Mazurkiem dla RMF FM minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek, do polskich szkół trafiło już 24 tysięcy dzieci uchodźców z Ukrainy. - To lawinowo rośnie. To zazwyczaj te dzieci, które rozumieją polski i mówią po polsku" – przekazał minister. – Apelujemy do samorządowców, żeby tworzyć dla tych dzieci oddziały przygotowawcze w szkołach, bo to jest dla tych dzieci najmniej stresujące środowisko - dodał Czarnek.
Minister zadeklarował, że nie zabraknie na to środków. – Zapłacimy za to samorządom pełną stawkę - ze środków zewnętrznych, unijnych, z pieniędzy z Kanady i USA, bo to będą niemałe środki. Wszystkie zewnętrzne środki na ten cel wykorzystamy i każda złotówka trafi do samorządów - zapewnił.
Jednocześnie wiele podmiotów w Polsce zaczęło bezpłatne kursy języka polskiego. Na przykład Wydział Humanistyczny Uniwersytetu Szczecińskiego poinformował, że organizuje bezpłatne kursy języka polskiego dla młodzieży i dorosłych przybywających z Ukrainy. Kursy prowadzone będą na poziomie podstawowym.
Źródło: TVN24/PAP/RMF FM
Źródło zdjęcia głównego: Michele Ursi / Shutterstock.com