Naczelny Sąd Administracyjny zwrócił certyfikaty gwarantujące dostęp do tajemnic państwowych pułkownikowi Krzysztofowi Duszy, byłemu szefowi Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO. Sąd uznał, że nie było podstaw, by w imieniu premiera odebrał mu je minister koordynator Mariusz Kamiński.
Wyrok sądu wiąże się z głośnym wejściem do Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO, do którego doszło w nocy z 17 na 18 grudnia 2015 roku. Operacją dowodził Bartłomiej Misiewicz, ówczesny rzecznik prasowy ministra obrony Antoniego Macierewicza, mianowany na krótko pełnomocnikiem ministra obrony narodowej ds. utworzenia CEK NATO.
Żadnych podstaw
Zgodnie z prawem sądy administracyjne nie informują o wyrokach dotyczących ustawy o ochronie informacji niejawnych. Ale wydanie prawomocnego wyroku potwierdził w rozmowie z tvn24.pl sam pułkownik Dusza. - NSA oddalił skargę kasacyjną kancelarii premiera. Tym samym ostatecznie rozstrzygnął, że nigdy nie naruszyłem ustawy o ochronie informacji niejawnych. Na podstawie fałszywych zarzutów zostałem odwołany ze swojej funkcji, a ważna instytucja, jaką był CEK NATO, została na długo sparaliżowana - powiedział nam Krzysztof Dusza.
Prucie sejfów
Przypomnijmy, że nocą z 17 na 18 grudnia 2015 roku Bartłomiej Misiewicz pojawił się w CEK NATO wraz z ekspertami od otwierania zamków i sejfów. Jak później sam informował, znalazł w nich "tajne dokumenty, które nie powinny się tam znaleźć". Stało się to podstawą do odebrania poświadczeń bezpieczeństwa szefowi Centrum Eksperckiego, czyli właśnie Krzysztofowi Duszy, oraz jego zastępcy, generałowi Piotrowi Pytlowi.
Decyzję o tym podjął najpierw ówczesny szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego Piotr Bączek, a następnie, w imieniu szefa rządu, podtrzymał ją minister koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński.
Dyplomatyczne zgrzyty
Samo Centrum Eksperckie NATO było przedsięwzięciem kontrwywiadów dziewięciu państw Sojuszu, w którym rolę liderów wiodły Polska i Słowacja. Zarządzał nim tzw. komitet sterujący, składający się z przedstawicieli tych państw. Minister Macierewicz zdecydował o odwołaniu z funkcji szefa CEK jego twórcy, czyli Krzysztofa Duszy bez informowania partnerów zagranicznych. Wywołało to oficjalne reakcje, między innymi krytyczny list przesłał ówczesny minister obrony narodowej Słowacji.
Dlaczego doszło do wejścia do CEK NATO? Tłumaczył to ówczesny wiceminister obrony narodowej, a dziś poseł PiS Bartłomiej Kownacki na antenie radia RMF.
– Służby powinny działać w każdej godzinie. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, to pokazuje sprawność służb. Zostały przejęte pomieszczenia, nie chcieliśmy robić żadnej sensacji – mówił, dodając: - Mam wrażenie, że Centrum Kontrwywiadu NATO to był rodzaj przechowalni dla poprzedniego kierownictwa Służby Kontrwywiadu Wojskowego (pułkownik Dusza był wiceszefem SKW, a generał Piotr Pytel szefem SKW - red.). Tam były pensje rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych. Nawet jak na warunki służb specjalnych, to są wysokie wynagrodzenia – mówił Kownacki.
Opozycyjni politycy alarmowali o "ataku na Sojusz Północnoatlantycki". – Zaatakowano jedyną stałą instytucję NATO w Polsce. Zrobił to minister obrony narodowej wraz ze swoimi współpracownikami. Zrobił to wobec oficerów, którzy wcześniej skutecznie łapali rosyjskich szpiegów – komentował poseł Marek Biernacki.
Bielizna i pierścionek
Prokuraturę zawiadomili o zdarzeniu wtedy również pułkownik Dusza, generał Pytel i major Magdalena E. Poinformowali, że z ich biurek i szaf zginęły prywatne rzeczy, takie jak bielizna, pierścionek zaręczynowy czy też komputer. Sprawa nie została zakończona. Natomiast wojskowa prokuratura zarzuciła popełnienie przestępstw generałowi Pytlowi i pułkownikowi Duszy. Ten ostatni jest podejrzany m.in. o to, że wpuszczając na pokład samolotu "Bryza" oficjalnego łącznika rosyjskich służb specjalnych, zdradził tajemnice NATO.
- Cała ta sprawa to kolejne argumenty za postawieniem Antoniego Macierewicza przed Trybunałem Stanu – skomentował polityk opozycji i były minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN