W wyniku wybuchu w Przewodowie w województwie lubelskim, gdzie we wtorek spadła rakieta, zginęło dwóch mężczyzn. Kim byli? - To byli dobrzy, serdeczni i bardzo pomocni ludzie - tak mówi o nich proboszcz miejscowej parafii, ksiądz Bogdan Ważny. Obaj pracowali w miejscowej suszarni, gdzie doszło do eksplozji. Policja i prokuratura na razie nie potwierdzają tożsamości ofiar.
Do eksplozji w Przewodowie doszło we wtorek o godzinie 15.40. W zdarzeniu śmierć poniosły dwie osoby. To mężczyźni, którzy w tym czasie przebywali na terenie suszarni zbóż. Jak mówi w rozmowie z TVN24 Federico Viola, wiceprezes zarządu spółki, jeden był traktorzystą, drugi kierownikiem magazynu. Jak dotąd ani miejscowa policja, ani prokuratura nie udzieliły na ten temat bliższych informacji.
ZOBACZ TEŻ: Wybuch w Przewodowie - co wiemy do tej pory
Mieszkanka Przewodowa: Józi mąż zginął. Rozpłakałam się
Wybuch spowodowany uderzeniem rakiety słyszała jedna z mieszkanek Przewodowa, pracująca w miejscowej szkole. Jak się okazało, jest koleżanką z pracy jednej z kobiet, której mąż zginął. W rozmowie z reporterem TVN24 relacjonowała, jak się o tym dowiedziała.
- Wracam z pracy z koleżanką, której mąż zginął. Wracamy z pracy, doszłam do domu, ona chyba też doszła, bo to ten sam blok, i słyszę trzask. Ręce złożyłam, mówię: Boże, co się stało. Wyleciałam, dziewczyny też wyleciały, sąsiadki. No i mówimy: butla gazowa wybuchła? Bo patrzymy, taki dym. Może na suszarni coś? Nikt nic nie wiedział. Rozpłakałam się, poszłam do domu. Później mi sąsiadka mówi: "ty, Józi mąż zginął". Rozpłakałam się - mówi kobieta.
Wszyscy się tu znają
Przewodów to mała miejscowość, licząca niewiele ponad pół tysiąca mieszkańców. Miejscowi się tu znają. Pan Mariusz, z którym rozmawiał reporter TVN24, pracował z ofiarami w jednym zakładzie pracy. - To byli super ludzie, dobrzy koledzy. Tragedia, co mogę powiedzieć więcej - komentuje wtorkowe wydarzenia.
- Na początku nie wiedziałem, co się stało. Widziałem tylko, jak pojechała jedna policja, później druga i później córka zadzwoniła, że obaj nie żyją - relacjonuje.
- Jeden mieszkał w Przewodowie, drugi w Setnikach. I jeden i drugi był pomocny. Zawsze pomagali jak mogli, nigdy nie zostawili w potrzebie - dodaje inny rozmówca.
ZOBACZ TAKŻE: Mieszkańcy Przewodowa poruszeni śmiercią dwóch osób po uderzeniu rakiety. "To mogłem być ja"
Pracodawca zmarłych: to bardzo cenieni ludzie
Mężczyźni od ponad 20 lat pracowali w firmie Agrocom w Setnikach - osadzie położonej obok Przewodowa.
Jak mówi Federico Viola, wiceprezes zarządu spółki, jeden był traktorzystą, drugi kierownikiem magazynu. - Wykonywali pracę. Jeden przyjechał ciągnikiem do ważenia, a drugi miał to po prostu zważyć, wykonać przyjęcie magazynowe i akurat w tym momencie niestety się zdarzyło - opowiada.
- To bardzo cenieni ludzie - dodaje wiceprezes. - Mała miejscowość, wszyscy to przeżywają, my też przeżywamy dzisiaj, zrobiliśmy wolne dla wszystkich, tak żeby to jakoś poczuć.
Sekretarz gminy Dołhobyczów: to był człowiek o gołębim sercu
W rozmowie z naszym portalem Stanisław Staszczuk, sekretarz gminy Dołhobyczów, przyznał, że jednego z mężczyzn znał osobiście. - Poznałem go jeszcze przed wojskiem, później służyliśmy w jednej jednostce w Trzebiatowie. Po wojsku on wrócił do swojego zakładu pracy, ja do swojego, ale kontaktowaliśmy się dosyć często - opowiada. - To był człowiek o gołębim sercu, niesamowicie dobry, pomocny i życzliwy, prawdziwa osobowość. Stała się ogromna tragedia. To trauma dla rodziny i dla całej naszej społeczności. Nie możemy uwierzyć w to, co się stało, że to stało się na naszym terenie i że tych osób nie ma już wśród nas. Niesamowicie przykre - dodaje.
Mówi, że mężczyzna był zaangażowany w pomoc osobom, które uciekły z ogarniętej wojną po rosyjskiej agresji Ukrainy. - Na naszym terenie też mieszka wiele ukraińskich rodzin, także w rejonie Przewodowa. O swym znajomym mówi, że "bardzo angażował się w działania". - Swoim własnym samochodem woził tym ludziom żywność i odzież. Później, kiedy osoby z Ukrainy mogły występować o PESEL-e, to też woził ich własnym samochodem do gminy. Był bardzo zaangażowany w tą pomoc - mówi.
Przyznaje, że śmierć mężczyzny dotknęła go osobiście. - To był mój kolega niesamowity, przyjaciel. To, co się wydarzyło, to dla mnie także osobista tragedia - konkluduje.
Proboszcz: to byli bardzo życzliwi i serdeczni ludzie
Ksiądz Bogdan Ważny, proboszcz miejscowej parafii pw. Świętego Brata Alberta, przyznaje w rozmowie z nami, że lokalna społeczność jest wstrząśnięta ostatnimi wydarzeniami. O mężczyznach, którzy zginęli w Przewodowie, mówi, że były to osoby bardzo zaangażowane w życie lokalnej społeczności.
- Znałem ich osobiście. To byli bardzo życzliwi i serdeczni ludzie. Zresztą wszyscy dobrze ich znali, bo to mała społeczność. Uczęszczali do kościoła i bardzo dużo pomagali przy parafii. Ostatnio robiliśmy remont przy kościele, to jeden z tych panów osobiście tutaj pracował. Zresztą zawsze, kiedy zwracałem się do nich o jakąś pomoc, nigdy mi nie odmówili. Ich śmierć to wielka strata dla nas jako dla społeczności i parafii. Trudno w tej chwili cokolwiek więcej powiedzieć - oznajmił proboszcz.
Parafia jest oddalona od miejsca, gdzie uderzyła rakieta, o kilkaset metrów. Ksiądz przyznaje, że we wtorkowe popołudnie słyszał wybuch. - Był bardzo mocny, nigdy w życiu takiego mocnego wybuchu nie słyszałem. Wydawało mi się, jakby to było zaraz za oknem plebanii. Wyszedłem, aby zobaczyć, co się stało, ale nic nie było widać. Dopiero później jeden z parafian przyszedł i mnie poinformował, co takiego się stało i że dwie osoby nie żyją - relacjonuje duchowny.
Przyznaje, że wtorkowe wydarzenia mocno wstrząsnęły lokalną społecznością. - Ludzie są bardzo przygnębieni tym, co się stało i tym, że dwie osoby były zabite. Stała się wielka tragedia, dla nas wszystkich to wielki szok, z którym jako lokalna społeczność musimy sobie poradzić - mówi nam.
Starosta hrubieszowska: rodziny ofiar mogą liczyć na nasze wsparcie
Aneta Karpiuk, starosta hrubieszowski, zapewniła w rozmowie z tvn24.pl, że rodziny ofiar mogą liczyć na pełne wsparcie samorządu - psychologiczne, prawne i jeśli zajdzie taka konieczność, także finansowe.
- Łączę się w bólu z rodzinami ofiar. Dla wszystkich to, co się wydarzyło, to ogromny szok. Wiemy, że jest wojna, ale do wczoraj każdy nieco inaczej patrzył na to, co dzieje się za wschodnią granicą. Nie było takiego lęku, teraz mieszkańcy się boją. Zginęli ich krewni, znajomi, sąsiedzi, więc to jest ogromne przeżycie. Jestem mieszkanką powiatu hrubieszowskiego i czuję to samo, co wszyscy. Teraz musimy się wspierać i zrobić wszystko, aby przetrwać ten trudny czas - powiedziała nam Aneta Karpiuk.
Trzydniowa żałoba po tragedii w Przewodowie
Grzegorz Drewnik, wójt gminy Dołhobyczów, w środę wprowadził na terenie gminy trzydniową żałobę, która potrwa do 19 listopada. - Uważamy, że jest to konieczna decyzja w tej wyjątkowej sytuacji - powiedział wójt.
Jak wyjaśnił, na znak żałoby zostaną opuszczone do połowy flagi państwowe z kirem, również strona internetowa gminy przyjmie szare barwy. - Nie przewidujemy także żadnych uroczystości, imprez - dodał wójt.
Zapewnił również o pomocy rodzinom osób, które zginęły we wtorek w Przewodowie.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Polska Policja