- Broniłem go tak długo, jak się dało. Ale Wildstein postanowił uprawiać politykę na zasadzie - wszystkim, którzy go powołali: w pysk. Ja to zniosę, inni nie - mówi w wywiadzie dla „Faktu” premier Jarosław Kaczyński.
Nigdy nie obiecywałem, że z powodu jego głowy rozbiję koalicję - mówi Kaczyński o byłym prezesie TVP. Nie pozostawia wątpliwości, że koalicjanci naciskali na jego odwołanie: - Taka była sytuacja - przyznaje.
Szef rządu mówi, że wiązał duże nadzieje z zajęciem przez Wildsteina stanowiska w TVP. - Nie będę udawał, że nie miałem wpływu na jego nominację, choć osobiście prawie go nie znałem. To był obok Macieja Rybińskiego jedyny człowiek, który konsekwentnie, nawet po zawarciu przez PiS trudnej koalicji, pokazywał w swych tekstach, że rozumie, jak jest. Bardzo to ceniłem. Myślałem, że facet, który to wszystko rozumie i w dodatku ma odwagę to napisać, to niezły kandydat - tłumaczy premier.
Ale nowy prezes zawiódł jego oczekiwania. - Wildstein miał kilka miesięcy na to, by skorzystać ze swego niezwykle sprawnego intelektu i odpowiedzieć sobie na pytanie, co musi zrobić, by zdziałać coś dobrego dla kraju, czyli zbudować sprawną telewizję publiczną - dodaje Jarosław Kaczyński.
Przyznaje, że na jego dzisiejszy stosunek do dziennikarzy rzutują bardzo złe doświadczenia z mediami z lat 90., kiedy to zrobiono z niego „nie tylko politycznego potwora, ale także złodzieja i zboczeńca”.
Źródło: PAP, APTN