Z badania ośrodka Pew Research wynika, że jedynie połowa Amerykanów uważa, że zwycięzca zaplanowanych na 3 listopada wyborów prezydenckich będzie znany w ciągu dwóch dni po głosowaniu. W kwestii tej nie odnotowano znaczących różnic między elektoratem republikanów (48 proc.) i demokratów (50 proc.).
Proces wyborczy w USA jest w tym roku wyjątkowo rozciągnięty w czasie z uwagi na pandemię Covid-19. W większości stanów trwa już wczesne głosowanie, a udział wzięło w nim do czwartku już ponad 17 mln wyborców.
Karty wyborcze odesłane przez głosujących przed 3 listopada w wielu stanach będą zliczane jeszcze długo po tej dacie. Najdłużej w Michigan, do 17 listopada. Masowe głosowanie korespondencyjne powoduje obawy, że w noc wyborczą nie poznamy ostatecznego wyniku, gdyż nie wszystkie głosy zostaną jeszcze zliczone. W przypadku małych różnic między ubiegającym się o reelekcję republikaninem Donaldem Trumpem a demokratą Joe Bidenem może oznaczać to sądowe spory.
Wczesne głosowanie popularne jest szczególnie wśród elektoratu demokratów. Politycy tej partii uważają, że jest to najbezpieczniejszy sposób spełnienia obywatelskiego obowiązku. Prezydent Trump regularnie ostrzega natomiast, że powszechne głosowanie korespondencyjne może doprowadzić do wyborczych oszustw. Opowiada się za głosowaniem osobistym w lokalu wyborczym, a swoich sympatyków wzywa do pilnowania czy proces wyborczy będzie uczciwy.
Pew Research pisze, że zwolennicy Bidena i sympatycy Trumpa są "głęboko podzieleni" w kwestii procesu wyborczego. 53 proc. elektoratu prezydenta jest przekonana, że głosowanie w lokalu jest całkowicie bezpieczne. W przypadku deklarujących głosowanie na demokratę odsetek ten wynosi 17 proc.
Źródło: PAP