Wszystko, co robił, robił w sposób niedościgniony dla innych ludzi - tak Krzysztofa Pendereckiego wspominała w TVN24 skrzypaczka Patrycja Piekutowska. - Jego geniusz był tam, gdzie geniusz tych największych sprzed 100 czy 200 lat w historii muzyki - dodała. - W życiu był umiarkowany, rozsądny, roztropny, nie ponosiły go gwałtowne fale, porywy nastrojów - mówił o kompozytorze Krzysztof Zanussi.
W niedzielę w Krakowie zmarł wybitny kompozytor Krzysztof Penderecki. Miał 86 lat.
Krzysztofa Pendereckiego na antenie TVN24 wspominała skrzypaczka Patrycja Piekutowska. - Brak mi słów. Dowiedziałam się bardzo niedawno. Myślę, że to jest moment, który nikt nie wierzył, że kiedykolwiek nastąpi. Wiem, że to brzmi dziwnie, ale profesor jest postacią, która ukształtowała dziesiątki niebywałych zmian w muzyce, tworzyła nową drogę artystyczną kilku największych artystów świata, którzy jego muzykę wykonywali - powiedziała.
Wspominała Pendereckiego jako "wielkiego erudytę, człowieka o niesamowitej wiedzy, niesamowitej głębi przemyśleń". Zwróciła uwagę na jego pasje pozamuzyczne. - Stworzył jedno z największych arboretum w Europie, dziesiątki tysięcy drzew zasadzonych jego rękami w miejscu najważniejszym dla niego na Ziemi, czyli w przecudownych Lusławicach, które kochał całym sercem, w którym powstawały największe inspiracje jego najwspanialszych dzieł - mówiła.
Oceniła, że kompozytor "wszystko, co robił, robił w sposób niedościgniony dla innych ludzi, niepojęty". - Potrafił komponować w samolocie, w kuchni i w maleńkim zakamarku swojego ukochanego miejsca nad morzem, gdzie z całą rodziną jeździli dziesiątki lat, gdzie zawsze spędzał wakacje. Jego geniusz był tam, gdzie geniusz tych największych sprzed 100 czy 200 lat w historii muzyki - dodała.
Zaznaczyła, że Krzysztof Penderecki "miał też ogromne umiłowanie do promowania młodzieży". - To, co wymyślił i stworzył w Lusławicach, czyli Europejskie Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego jest zjawiskiem na skalę europejską. Jest miejscem, gdzie w środku właściwie niczego powstała ogromna sala koncertowa, do której co tydzień od wielu lat przyjeżdża komplet ludzi na koncerty muzyki współczesnej. Młodzież z całego świata od lat uczy się na kursach z najwybitniejszymi muzykami, gdzie powstają najważniejsze płyty - opowiadała.
- Jestem po prostu porażona tym, jak teraz będzie wyglądał świat bez profesora - dodała.
"Widać było w tych momentach przepiękny błysk w oku profesora"
Patrycja Piekutowska powiedziała również, że Krzysztof Penderecki miał "fenomenalne, bardzo sarkastyczne, ale niesamowite poczucie humoru". – Widać było w tych momentach przepiękny błysk w oku profesora - zaznaczyła.
Jednak przyznała, że kompozytor "najbardziej lubił, jak był w gronie rodziny, bez tłumów i tego całego wielkiego splendoru i wielkich hal koncertowych, które go otaczały na co dzień". - Jeszcze półtora roku temu nie wysiadał z samolotu. Dyrygował od Korei Południowej przez Wenezuelę, Rosję, Chiny, gdzie miał niewyobrażalne sukcesy - mówiła.
Jak oceniła, po śmierci Pendereckiego "cały świat muzyczny zatrzyma się na chwilę". - Ogromny żal - dodała.
"Jego niezależność i umiejętność sterowania swoją karierą to było coś nadzwyczajnego"
Na antenie TVN24 Krzysztofa Pendereckiego wspominał również reżyser filmowy Krzysztof Zanussi.
- To nadzwyczajny przypadek wielkiej kariery kogoś, kto miał paszport PRL, ale nie zawdzięcza PRL-owi tej kariery. To bardzo rządzącym doskwierało, że on wybił się sam i nagle wyrósł im ktoś, kto im nic nie zawdzięczał - ocenił Zanussi.
- Jego niezależność i umiejętność sterowania swoją karierą to było coś nadzwyczajnego - dodał.
Reżyser ocenił, że Krzysztof Penderecki to była "postać bardzo wszechstronna". - Znaliśmy się długie lata, dzisiaj nietaktem byłoby powoływać się na przyjaźń, ale w każdym razie była to dobra i bliska znajomość - powiedział.
- Krzysztof miał wielką świadomość kultury i świata, w którym żyje (...). Umiał iść pod prąd, ale miał wyczucie realizmu - mówił.
"W życiu był umiarkowany, rozsądny, roztropny, nie ponosiły go gwałtowne fale"
Przyznał, że kompozytor "w życiu był umiarkowany, rozsądny, roztropny, nie ponosiły go gwałtowne fale, porywy nastrojów". - W tym sensie był też - jak na artystę o takich romantycznych korzeniach - bardzo niezwykły - ocenił Zanussi.
"Muzyka, którą zostawił, wpisze się na trwałe w dorobek kulturowy ludzkości"
Dyrektor Teatru Wielkiego - Opery Narodowej Waldemar Dąbrowski w rozmowie z TVN24 powiedział, że muzyka, którą zostawił po sobie Krzysztof Penderecki "wpisze się na trwałe w dorobek kulturowy ludzkości". - W końcu to u niego zamawiano utwory na 200-lecie Stanów Zjednoczonych, 200-lecie Rewolucji Francuskiej, na olimpiadę w Monachium, na trzy tysiące lat Jerozolimy. Przytoczenie tych słów świadczy o tym, kim on był - mówił.
Przypomniał sytuację z połowy lat 80, kiedy pojechał do opery w Santa Fe. - Niezwykłe miejsce, niezwykła opera. Jon Crosby, legendarna postać muzyki amerykańskiej, powiedział do mnie: "Ty jesteś Polakiem? To możesz być szczęśliwy. Macie jednego z największych kompozytorów XX wieku" - relacjonował Dąbrowski.
Wielokrotnie nagradzany
Wybitny kompozytor i dyrygent urodził się 23 listopada 1933 r. Studiował kompozycję w Państwowej Szkole Muzycznej w Krakowie.
Światowy rozgłos przyniosły mu utwory awangardowe z lat 60., takie jak "Tren Ofiarom Hiroszimy" czy "Pasja według św. Łukasza", które zapoczątkowały pasmo jego międzynarodowych sukcesów. W latach 70. stanął za pulpitem dyrygenckim, prowadząc od tego czasu czołowe orkiestry symfoniczne w Europie, Stanach Zjednoczonych i Azji.
Krzysztof Penderecki za swoją twórczość był wielokrotnie nagradzany. Jest dwukrotnym laureatem Prix Itala, zdobył cztery statuetki Grammy. W 2005 roku został odznaczony Orderem Orła Białego.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24