Właściciel niewielkiej sieci siłowni złożył w sądzie pozew przeciwko Skarbowi Państwa. Domaga się odszkodowania za straty, które poniósł - jak dowodzi - z powodu niewłaściwego sposobu walki z koronawirusem, i wyrównania strat powstałych po tym, jak został zmuszony do zamknięcia działalności.
Gdy w piątek 13 marca premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że od niedzieli 15 marca w związku z epidemią COVID-19 wprowadzone zostają ograniczenia, w tym zamknięte będą siłownie i kluby fitness, w Orangetheory Fitness normalnie trenowano.
- Ale już w sobotę, mimo że ograniczenia miały się zacząć dopiero następnego dnia, sąsiedzi wezwali nam policję, która miała sprawdzić, czy działamy zgodnie w prawem. A następnego dnia nie było już co sprawdzać. Siłownie zostały zamknięte i tak jest do dziś - mówi Radosław Jarmuła, właściciel sieci OTF.
Przychody: 0 złotych
Orangetheory Fitness to na razie dwa kluby w Warszawie. W czerwcu miał ruszyć trzeci. Jarmuła z siostrą zainwestowali w kupno franczyzy na Polskę od amerykańskiej spółki. OTF są obliczone na zamożnego klienta. Ćwiczący mają w nich dostęp do nowoczesnego sprzętu, pomagają im trenerzy wyszkoleni przez specjalistów z USA. - Dlatego staram się zachować personel, bo jego nauka kosztowała majątek. Wypłacamy postojowe - mówi Jarmuła.
W związki z koronawirusem przychody jego firmy spadły do zera. A oprócz pracowników Jarmuła ma do opłacenia koszty trzech lokali. Co prawda czynsz w jednym został zredukowany o 70 proc., w kolejnym o 99 proc., w trzecim, który dopiero miał ruszyć, na razie nie trzeba płacić za wynajem, ale wszędzie do uregulowania są koszty mediów i utrzymania nieruchomości.
Dlatego właściciele Orangetheory Fitness - prawdopodobnie jako pierwsi przedsiębiorcy w Polsce - zdecydowali się pozwać Skarb Państwa. Pozew został w poniedziałek wysłany do Sądu Okręgowego w Warszawie. Firma domaga się dwóch kwot. Po pierwsze 274 tys. zł odszkodowania - na tyle jej właściciele oszacowali koszty, które ponieśli w marcu 2020 roku w związku z zamknięciem przez rząd wszystkich siłowni w kraju. Na tę kwotę składają się czynsze, koszty obsługi lokali, wynagrodzenie pracowników oraz inne świadczenia. Z kolei 184 tys. zł, których również żąda Orangetheory Fitness, wyliczono na podstawie zysku osiągniętego w analogicznym okresie 2019 roku.
Konstytucja daje podstawy do walki
Skąd pomysł na taki pozew? Prawnicy reprezentujący przedsiębiorców opierają się przede wszystkim na Konstytucji. Z art. 77 ust. 1 wynika, że "odszkodowanie przysługuje za każde niezgodne z prawem działanie władzy publicznej". Z kolei ustawa o stanie klęski żywiołowej z 18 kwietnia 2002 roku mówi, że jest ona stworzona na potrzeby sytuacji, jaka ma obecnie miejsce w Polsce: "Stan klęski żywiołowej może być wprowadzony dla zapobieżenia skutkom katastrof naturalnych. (...) Ilekroć w ustawie jest mowa o katastrofie naturalnej rozumie się przez to zdarzenie związane z (...) działaniem chorób zakaźnych ludzi albo też działanie innego żywiołu". A powiązana z tymi przepisami ustawa o wyrównywaniu strat majątkowych wynikających z ograniczenia w czasie stanu nadzwyczajnego wolności i praw człowieka i obywatela mówi, że w przypadku wprowadzenia stanu nadzwyczajnego (stan klęski żywiołowej jest jednym z takich stanów) "każdemu, kto poniósł stratę majątkową w następstwie ograniczenia wolności i praw człowieka i obywatela w czasie stanu nadzwyczajnego, służy roszczenie o odszkodowanie". Zgodnie z tymi przepisami po wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej przedsiębiorca mógłby złożyć wniosek o odszkodowanie do odpowiedniego wojewody.
- Dziś jesteśmy w stanie zawieszenia. Nie mamy formalnie wprowadzonego stanu nadzwyczajnego, ale rzeczywistość funkcjonuje, jakby on był. Z powodu sytuacji nadzwyczajnej nie odbyły się choćby niedzielne wybory - tłumaczy Nicholas Cieslewicz, adwokat z kancelarii Cieslewicz i Partnerzy, który reprezentuje Orangetheory Fitness. - Konstytucja przewiduje taką sytuację i mówi, jak należy wtedy postępować. Jest też artykuł 4171 Kodeksu cywilnego, który precyzuje, że za szkodę wyrządzoną przez zaniechanie przy wykonywaniu władzy publicznej ponosi odpowiedzialność Skarb Państwa. W mojej ocenie możemy uznać, że niewprowadzenie stanu nadzwyczajnego w obecnej sytuacji jest wyraźnym zaniechaniem ze strony władzy.
Gowin powiedział, jak jest
O tym, że politycy zdają sobie sprawę, iż w Polsce powinno wprowadzić się stan klęski żywiołowej mówił na początku kwietnia ówczesny wicepremier Jarosław Gowin. Podczas opisanego przez tvn24.pl spotkania z samorządowcami ze Związku Miast Polskich Gowin przyznawał, że rząd nie wprowadza takich przepisów w życie właśnie ze względów finansowych. - Być może polski budżet stać jest na to przez jeden, dwa, może trzy miesiące. Ale na pewno nie dłużej - przyznawał Gowin.
Czy na tej podstawie przedstawiciele OTF liczą na skuteczne dochodzenie poniesionych strat w sądzie? - Trudno powiedzieć. Jest to niezbadany teren. Musimy przetrzeć szlaki, zobaczyć, w którym kierunku pójdzie linia orzecznicza. Ale jesteśmy przekonani, że mamy dużą szansę wywalczyć odszkodowanie dla naszego klienta - uważa mecenas Cieslewicz.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24