W ciągu czterech dni długiego sierpniowego weekendu utonęło 12 osób - ustalił tvn24.pl. Ten tragiczny bilans i tak jest lepszy niż przed rokiem, kiedy utonęło aż 20 osób. W kwestii bezpieczeństwa nad wodą wciąż jednak jest dużo do zrobienia. Za każdą taką "liczbą" kryją się ludzkie tragedie.
Tuż przed długim weekendem sierpniowym służby apelowały o rozwagę podczas wypoczynku nad wodą. A jak wyglądają statystyki? Z informacji przekazanych przez Komendę Główną Policji wynika, że od 15 do 18 sierpnia utonęło 12 osób. To mniej niż w analogicznym czasie rok temu. Wówczas od 12 do 15 sierpnia z wody nie wyszło 20 osób.
Do tej pory najwięcej utonięć w tym roku zanotowano w województwach warmińsko-mazurskim, mazowieckim i pomorskim. Według danych Rządowego Centrum Bezpieczeństwa od 1 kwietnia w Polsce utonęły 252 osoby. Prawie 87 proc. tych osób to mężczyźni. Najczęściej do tragedii dochodzi nad jeziorami, rzekami i stawami.
Za każdą taką "liczbą" kryje się dramat ofiary i jej rodziny.
Po alkoholu wszedł do wody, zniknął na godzinę
Policja apeluje, aby korzystać z kąpieli tylko w miejscu do tego przeznaczonym, które jest odpowiednio oznakowane, dbać o bezpieczeństwo najmłodszych i nie pozostawiać ich bez opieki w wodzie oraz na plaży, nie wchodzić rozgrzanym do wody, przed wejściem schłodzić wodą klatkę piersiową, szyję, kark i nogi, oceniać realnie swoje umiejętności oraz kondycję, zwracać uwagę na osoby kąpiące się obok nas, unikać kąpieli po spożyciu alkoholu i w razie potrzeby dzwonić na numer alarmowy 112.
To, że wciąż nie brakuje osób, które bagatelizują te podstawowe zasady bezpiecznego wypoczynku nad wodą, widać na przykładzie sytuacji, do której doszło 15 sierpnia na plaży w Łebie. Jak relacjonują ratownicy WOPR, zgłosiła się do nich plażowiczka, która poinformowała, że pijany mężczyzna w wieku około 50 lat, poprosił ją, by popilnowała mu rzeczy, bo idzie zażyć kąpieli w Bałtyku. Minęła godzina, a jego wciąż nie ma. W tej sytuacji, ratownicy zamknęli kąpielisko i zaczęli sprawdzać akwen.
- Ratownicy są profesjonalistami i wiele razy przeprowadzali działania ratunkowe. Doskonale wiedzą, co robić. Tutaj nie mieli łatwego zadania. Musieli się uporać z grupą osób, która koniecznie chciała wejść do wody i tworzyć łańcuch życia. Z kolei druga grupa plażowiczów koniecznie chciała wszystko oglądać z bliska, co uniemożliwiało działania na miejscu. Pojawił się też pan pod wpływem alkoholu, który w nieparlamentarnych słowach popędzał ratowników - relacjonuje tvn24.pl Kacper Treder, koordynator kąpieliska w Łebie.
Poszukiwany 50-latek odnalazł się. Okazało się, że wyszedł z wody i nie potrafił wrócić w miejsce, gdzie wcześniej plażował. Po drodze zaczepił nawet ratowników prowadzących działania poszukiwawcze i zapytał, czy przypadkiem nie znaleźli jego rzeczy.
- Niestety pewne rzeczy w wypoczynku nad wodą wciąż są niezmienne: to niebezpieczne zachowania po alkoholu i gubienie dzieci - wskazuje ratownik.
Poinformuj o niebezpieczeństwie
Policjanci zachęcają również do aktywnego korzystania z Krajowej Mapy Zagrożeń Bezpieczeństwa i współtworzenia jej. – Jedną z funkcji mapy jest znacznik "miejsca niebezpieczne nad wodą". Może on dotyczyć na przykład uszkodzonej infrastruktury wodnej. Za jego pomocą można powiadomić służby o pływaniu skuterami wodnymi, tam, gdzie jest to niedozwolone lub o osobach, które spożywają alkohol, a następnie wchodzą do wody. Aby doprecyzować, czego konkretnie dotyczy zgłoszenie, wystarczy dodać opis, jak również przybliżony czas występowania konkretnej sytuacji - tłumaczy młodszy aspirant Klaudia Biernacka, rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Sulęcinie.
Zagrożenia można zgłaszać, korzystając z aplikacji na stronie internetowej. Są one anonimowe. - Każde kliknięcie powoduje reakcję służb, dlatego ważnym jest, aby z aplikacji korzystać rozsądnie. W przypadku bezpośredniego zagrożenia zdrowia lub życia należy wybrać numer alarmowy 112 - przekazuje rzeczniczka.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Lubuska policja