Po śmierci 32-letniej Justyny Karaś, która zmarła po kilku godzinach pobytu na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Dębicy (woj. podkarpackie), funkcjonowanie oddziału skontroluje specjalny zespół powołany przez starostę. - Doszło do tragedii i musi być ona wyjaśniona. Jeśli okaże się, że śmierć pani Justyny wynikała z błędu lekarskiego czy organizacyjnego, będziemy wyciągać konsekwencje - zapowiedział w rozmowie z portalem tvn24.pl starosta Piotr Chęcik.
Piotr Chęcik, starosta powiatu dębickiego nadzorujący pracę szpitala, przyznał, że do tej pory nie docierały do niego sygnały, że SOR źle funkcjonuje i miało tam dochodzić do nieprawidłowości. - Do powiatu formalnie żadne pisma w tej sprawie nie wpływały, przynajmniej ja o takich nie wiem - powiedział nam.
Powodem kontroli dębickiego SOR-u jest śmierć 32-letniej dębiczanki, Justyny Karaś. Kobieta źle się poczuła, trafiła do szpitala. Jak twierdzi jej mąż, mimo decyzji o pilnej operacji z transportem do szpitala w Rzeszowie zwlekano kilka godzin. Pani Justyna nie doczekała zabiegu, zmarła podczas przewożenia do placówki, w której miała przejść operację.
W skład zespołu, który skontroluje funkcjonowanie dębickiego SOR-u, mają wejść osoby spoza miejscowego szpitala. - Będziemy chcieli zweryfikować, czy obowiązujące przepisy i procedury, które dotyczą organizacji pracy szpitala i SOR-u, prawidłowo funkcjonują. Jeśli okaże się, że śmierć pani Justyny wynikała z błędu lekarskiego czy organizacyjnego, będziemy wyciągać konsekwencje - zapewnił Piotr Chęciek.
- Doszło do tragedii i musi być ona wyjaśniona. Zaraz po zdarzeniu poprosiłem dyrektora, żeby powołał w szpitalu zespół złożony z doświadczonych lekarzy, który zajmie się wyjaśnieniem wszystkich okoliczności śmierci pani Justyny i opracuje dokument, z którym jako zarząd powiatu będziemy mogli się zapoznać, aby dowiedzieć się, co feralnego dnia wydarzyło się na oddziale ratunkowym dębickiego szpitala - dodał nasz rozmówca.
Zadeklarował też pełną współpracę z organami ścigania, które zajmują bądź będą zajmować się śmiercią 32-letniej dębiczanki.
- Zależy nam na tym, aby mieszkańcy powiatu czuli się bezpiecznie, byli pod jak najlepszą kontrolą i aby nasz szpital funkcjonował dobrze - podsumował w rozmowie z portalem tvn24.pl starosta dębicki.
Mieszkańcy pikietowali, poseł zapowiedział kontrolę
W poniedziałek (13 lutego) pod siedzibą Starostwa Powiatowego w Dębicy, który jest organem prowadzącym dla dębickiego szpitala, odbyła się pikieta mieszkańców oraz konferencja prasowa posła Pawła Poncyliusza (Koalicja Obywatelska). Została zorganizowana po śmierci 32-letniej dębiczanki, Justyny Karaś, która 24 stycznia trafiła na SOR miejscowego szpitala.
W proteście udział wzięło kilkadziesiąt osób. Wśród nich byli też bliscy i znajomi zmarłej Justyny, którzy zapowiedzieli, że będą dążyć do wyjaśnienia wszystkich okoliczności śmierci 32-latki.
- Zależy nam na tym, aby ktoś zajął się sprawą i w sposób rzetelny i obiektywny wyjaśnił wszystkie jej okoliczności. Będziemy dążyć do poznania prawdy na temat tego, co wydarzyło się w dębickim szpitalu - mówił jeden ze znajomych zmarłej kobiety.
Paweł Poncyliusz zapowiedział kontrolę poselską w szpitalu. W dębickim starostwie złożył też pismo, w którym apeluje do władz powiatu o przeprowadzenie "natychmiastowej kontroli" w dębickim szpitalu i miejscowym SOR-ze.
"Z informacji, jakie do mnie docierają, wynika, że w miejscowym SOR dochodzi do różnego rodzaju zaniedbań, m.in. długość oczekiwania na stosowną pomoc, arogancja części personelu, brak informowania rodziny o sytuacji zdrowotnej przyjętych na SOR, brak należytego zainteresowania pacjentem" - wymienił w piśmie poseł Poncyliusz.
Czytaj też: Śmierć 32-letniej kobiety. Mieszkańcy protestowali przed starostwem, szpital wydał oświadczenie
Dyrektor na urlopie, szpital wydał oświadczenie
Dyrektor dębickiego szpitala, którego chcieliśmy poprosić o komentarz do sprawy, do 16 lutego przebywa na urlopie. Nikt inny w placówce nie jest upoważniony do udzielania informacji mediom.
W poniedziałek (13 lutego) przed południem na stronie szpitala ukazało się oświadczenie dyrekcji ZOZ w Dębicy. Z komunikatu dowiadujemy się, że w szpitalu został powołany specjalny zespół do ustalenia, czy sposób udzielania świadczeń zdrowotnych był zgodny z zasadami sztuki lekarskiej oraz obowiązującymi procedurami medycznymi.
Jak informuje kierownictwo placówki, z dotychczasowych ustaleń wynika, że "pacjentka została przyjęta do SOR z zachowaniem procedur postępowania i przez cały czas pobytu w oddziale miała wykonywane badania diagnostyczne oraz była leczona adekwatnie do zgłaszanych przez chorą dolegliwości".
W oświadczeniu napisano też: "Po postawieniu ostatecznej diagnozy i konsultacji kardiochirurgicznej niezwłocznie zorganizowano transport do kliniki kardiochirurgicznej w Rzeszowie. Zaprzecza to wersji przedstawianej w mediach, że pacjentka leżała w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, nikt się nią nie interesował i nic się nie działo".
Zmarła po kilku godzinach pobytu na SOR. Nie doczekała operacji
Do tragedii doszło 24 stycznia. 32-letnia Justyna Karaś około godziny 16 źle się poczuła. Jak relacjonuje jej mąż Krzysztof, miała m.in. duszności i problemy ze wzrokiem. Rodzina wezwała karetkę. Ratownicy wykonali EKG, badanie wykazało drobne zmiany, kobieta została przetransportowana na SOR dębickiego szpitala.
Mężczyzna poinformował ratowników, że w rodzinie żony jest zespół Marfana i kobieta może być nim obciążona. To genetyczna choroba tkanki łącznej, która powoduje u chorych m.in. problemy ze wzrokiem czy układem sercowo-naczyniowym. Może też prowadzić do tętniaka aorty.
Przez cały pobyt w szpitalu kobieta była w stałym kontakcie z mężem. Jak relacjonuje mężczyzna, pani Justyna czuła się coraz gorzej. Była słaba, miała niskie ciśnienie. O swoim stanie i o tym, co dzieje się na oddziale, pisała mężowi w wiadomościach SMS.
O godzinie 21 lekarze wykonali tomografię komputerową, która wykazała, że powstał tętniak, którego trzeba pilnie operować. Zapadła decyzja o przetransportowaniu kobiety do szpitala w Rzeszowie. Karetka - jak twierdzi mąż - miała wyjechać jednak z Dębicy dopiero po północy. 32-latka nie doczekała operacji. Zmarła w trakcie transportu do szpitala w Rzeszowie.
Czytaj też: "Złapałem ją za rękę i to był nasz ostatni kontakt". Śledczy badają przyczyny śmierci 32-letniej kobiety
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: mikeforemniakowski / Shutterstock