Premier Armenii skrytykował rosyjskie systemy Iskander. Pociski nie wybuchały lub eksplodowały w 10 procentach - stwierdził Nikol Paszynian odpowiadając na zarzuty, że broń nie była należycie wykorzystywana w czasie konfliktu o Górski Karabach.
Słowa Nikola Paszyniana padły w czasie wywiadu, którego udzielił portalowi 1in.am. Dziennikarz zapytał szefa rządu, jak ocenia twierdzenie byłego prezydenta Serża Sarkisjana, że iskanderów można było użyć już 3-4 dnia po wybuchu wojny z Azerbejdżanem o Górski Karabach.
Sarkisjan wyrażał także zdziwienie, że kompleksy nie zostały użyte do ataków na obiekty naftowo-gazowe Azerbejdżanu.
- Myślę, że (Sarkisjan - red.) powinien mieć odpowiedzi na wiele pytań, a nie zadawać pytania, na które zna odpowiedzi. A może odpowie, dlaczego wystrzelone pociski Iskander nie eksplodowały lub eksplodowały tylko w 10 procentach - powiedział Paszynian.
Nie kryjący zaskoczenia dziennikarz zapytał: - Czy to w ogóle jest możliwe? - Nie wiem… Może to broń z lat 80. zeszłego wieku - odpowiedział premier.
16 systemów na uzbrojeniu
Rosyjski portal RBK przypomniał, że kiedy wybuchły walki o separatystyczny Górski Karabach (we wrześniu zeszłego roku), Armenia miała na uzbrojeniu co najmniej 16 systemów rakietowych: osiem elbrusów, cztery toczki i cztery iskandery. Pod koniec zeszłego roku dowódcy wojskowi w Erywaniu mówili, że iskandery były użyte, nie podawali jednak szczegółów.
"Kompleksy Iskander po raz pierwszy zademonstrowano podczas defilady wojskowej w Erywaniu we wrześniu 2016 roku. Ministerstwo obrony kraju potwierdziło dostarczenie systemów w lutym 2017 roku, zaznaczając, że szczegóły kontraktu z Rosją są objęte klauzulą 'ściśle tajne'. Ówczesny prezydent Serż Sarkisjan powiedział, że ich rozmieszczenie jest niezbędnym środkiem równoważenia sytuacji w regionie" - przekazał portal RBK.
Reakcje w Rosji
W Rosji twierdzenie Paszyniana zostało natychmiast zauważone. Znany ekspert do spraw wojskowości Igor Korotczenko stwierdził, że oświadczenie szefa rządu jest "motywowane politycznie". Analityk zwrócił też uwagę na "brak profesjonalizmu armii ormiańskiej".
- Głównym powodem jest to, że Armenia nie była w stanie ich skutecznie zastosować, z powodu niskiego profesjonalizmu personelu wojskowego. Armia, w której przez półtora miesiąca wojny było 10 tysięcy dezerterów, nie może używać broni precyzyjnej, może jedynie taktycznie, nieustannie się wycofywać - ironizował Korotczenko.
W rozmowie z radiem Goworit Moskwa wiceszef komisji do spraw obrony w Dumie Państwowej (niższej izbie parlamentu rosyjskiego) Wiktor Zawarzin oznajmił, że "Paszynian mija się z prawdą, ponieważ iskandery to bardzo precyzyjna broń, która swoją skuteczność potwierdziła między innymi w Syrii".
System Iskander-M to lądowe pociski balistyczne krótkiego zasięgu na mobilnej platformie samochodowej. W NATO są znane jako SS-26 Stone. Do rosyjskiej armii zostały wprowadzone w 2007 roku. Zasięg - 500 km. Rosyjska gazeta "Wiedomosti" podała, że Erywań jest uzbrojony w eksportową wersję systemów Iskander o zasięgu 280 km.
Walki o Górski Karabach
Górski Karabach to separatystyczny region na terenie Azerbejdżanu, zamieszkały głównie przez Ormian. Pod koniec września zeszłego roku władze w Baku podjęły próbę odzyskania nad nim kontroli, którą utraciły po rozpadzie Związku Radzieckiego.
Po sześciu tygodniach walk, w których zwycięstwo odniosły wojska azerbejdżańskie, podpisano trójstronne porozumienie o zawieszeniu broni (między Armenią, Azerbejdżanem oraz Rosją, jako gwarantem przestrzegania umowy).
Do spornego regionu wkroczyły rosyjskie siły pokojowe, a Armenia zobowiązała się do przekazania Azerbejdżanowi zajętych terenów w Górskim Karabachu oraz trzech rejonów przylegających do tego regionu.
Źródło: 1in.am, RBK, Wiedomosti, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru