Miał COVID-19, spotykał się z sąsiadami, szarpał z policją. Znów będzie sądzony

Sąd pierwszej instancji uniewinnił Andrzeja G. od jednego z zarzucanych mu czynów, a w przypadku drugiego - warunkowo umorzył postępowanie
Do zdarzenia doszło w Radomiu
Źródło: Google Earth

Na wokandę wraca sprawa Andrzeja G., 53-letniego mieszkańca Radomia (Mazowieckie), który na początku pandemii, gdy nie było jeszcze szczepionek przeciwko COVID-19, złamał zasady izolacji. Zachowywał się też agresywnie wobec personelu szpitala i atakował interweniujących policjantów. Mężczyzna stanął przed sądem, jednak w pierwszej instancji skończyło się na orzeczeniu zapłaty 500 złotych.

Sprawa dotyczy wydarzeń z kwietnia 2020 roku, kiedy epidemia koronawirusa przybierała na sile, a szczepionek przeciwko COVID-19 jeszcze nie było.

Do Radomskiego Szpitala Specjalistycznego zgłosił się 51-letni wówczas mieszkaniec Radomia. Wykonano mu test na obecność koronawirusa. Dzień później szpital poinformował go o pozytywnym wyniku badania i o obowiązku pozostania w izolacji. Pacjent zlekceważył jednak to zalecenie. Wychodził z domu i spotykał się z innymi osobami.

Sąd pierwszej instancji uniewinnił Andrzeja G. od jednego z zarzucanych mu czynów, a w przypadku drugiego - warunkowo umorzył postępowanie
Sąd pierwszej instancji uniewinnił Andrzeja G. od jednego z zarzucanych mu czynów, a w przypadku drugiego - warunkowo umorzył postępowanie
Źródło: TVN24

Oddalił się samowolnie ze szpitala

Kilka dni później - w związku z nasilonymi objawami choroby - Andrzej G. pojawił się w towarzystwie żony w szpitalu. Był nietrzeźwy i zachowywał się arogancko wobec personelu.

Zdjął maseczkę ochronną i odmówił pozostania w szpitalu. Niedługo potem został zatrzymany przez policjantów, wobec których był agresywny.

Jednemu policjantowi rozerwał skafander, drugiemu ściągnął maseczkę i gogle

Mężczyzna odpychał mundurowych i szarpał. Jednemu z nich rozerwał skafander ochronny, a drugiemu ściągnął maseczkę i gogle ochronne, czym - według śledczych – mógł narazić funkcjonariuszy na ryzyko zarażenia się chorobą.

Sprawą zajmowała się Prokuratura Rejonowa Radom-Zachód. Prokurator oskarżył radomianina o narażenie wielu osób na zarażenie chorobą realnie zagrażającą życiu, czyli COVID-19. Czyn ten jest zagrożony karą do dziesięciu lat pozbawienia wolności. Drugi zarzut dotyczył agresywnego zachowania mężczyzny wobec policjantów, których usiłował zmusić do zaniechania zatrzymania go. Grozi za to do trzech lat więzienia.

Sąd: nie można jednoznacznie stwierdzić, że zakażał inne osoby

Na początku kwietnia 2022 roku Sąd Rejonowy w Radomiu uniewinnił oskarżonego z zarzutu dotyczącego narażenia wielu osób na zarażenie COVID-19. Sąd oparł się w tym przypadku na opinii wirusologa, który stwierdził, że w oparciu o badania i testy, jakim został poddany oskarżony, nie można jednoznacznie stwierdzić, że w chwili zdarzenia zakażał inne osoby.

Czytaj też: Kielce. Miał odbywać kwarantannę, poszedł po zakupy. 77-latek został aresztowany, grozi mu więzienie

W przypadku drugiego czynu sąd uznał Andrzeja G. winnym, ale warunkowo umorzył postępowanie ze względu na niski – zdaniem sądu - stopień szkodliwości czynu. Zobowiązał mężczyznę jedynie do wpłacenia 500 złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym.

Apelacja od wyroku w sprawie obu czynów

Jak poinformował Polską Agencję Prasową szef Prokuratury Rejonowej Radom-Zachód Janusz Kaczmarek, prokuratura złożyła apelację od wyroku sądu pierwszej instancji. Dotyczy ona obu czynów.

W przypadku pierwszego prokurator zarzucił sądowi błędne ustalenia faktyczne, że materiał dowodowy, który został zebrany, nie potwierdził faktu narażenia na zakażenie wielu osób.

Jeżeli zaś chodzi o drugi zarzut, to - zdaniem prokuratury – sąd błędnie przyjął, że czyn którego dopuścił się oskarżony, odznaczał się nieznacznym stopniem społecznej szkodliwości.

Prokuratura: był świadomy, że miał pozytywny wynik testu

Prokuratura wskazała w apelacji, że oskarżony, wiedząc o pozytywnym wyniku testu na obecność koronawirusa, opuszczał miejsce swojego zamieszkania, kontaktował się przez kilka dni z sąsiadami z bloku. Kiedy po raz drugi pojawił się w szpitalu i personel poinformował go o konieczności hospitalizacji, opuścił samowolnie lecznicę, stanowiąc źródło zagrożenia epidemiologicznego.

Prokurator, skarżąc wyrok, również oparł się na opinii biegłego wirusologa, który stwierdził, że wirus SARS-CoV-2 realnie zagraża życiu innych osób i wskazał, że oskarżony miał wiedzę i był świadomy, że miał pozytywny wynik testu, a mimo to zignorował zagrożenie epidemiologiczne, opuścił mieszkanie i narażał innych na zarażenie chorobą.

Prokurator we wniosku apelacyjnym wniósł o uchylenie całości wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania przez Sąd Rejonowy w Radomiu. Na razie nie ma jeszcze wyznaczonego terminu rozprawy apelacyjnej.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: