Kolejny areszt w związku ze śmiertelnym potrąceniem 10-latka w Wawrowie (woj. lubuskie). Sąd w Gorzowie Wielkopolskim zdecydował we wtorek o miesięcznym areszcie dla Pauliny M., podejrzanej o poplecznictwo i posiadanie znacznej ilości środków psychotropowych. Kobieta miała pomóc ukryć samochód, który brał udział w zdarzeniu. W poniedziałek aresztowany na trzy miesiące został 26-latek, podejrzany o śmiertelne potrącenie 10-letniego Mateusza. Mężczyzna usłyszał zarzuty spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczkę z miejsca zdarzenia. Przyznał się, złożył wyjaśnienia i wyraził skruchę.
Sąd w Gorzowie Wielkopolskim aresztował na miesiąc Paulinę M., podejrzaną o poplecznictwo i posiadanie znacznej ilości środków psychotropowych. Kobieta miała pomóc ukrywać samochód, który brał udział w potrąceniu 10-letiego Mateusza w Wawrowie. O tymczasowym areszcie dla Pauliny M. i 26-latka poinformował we wtorek po południu zastępca prokuratora rejonowego w Gorzowie Wielkopolskim, prokurator Andrzej Bogacz. - Dla podejrzanych zostało zastosowane tymczasowe aresztowanie. Dla podejrzanego sprawcy wypadku areszt na okres trzech miesięcy, dla drugiej osoby na okres jednego miesiąca. Nie mamy jeszcze pisemnej opinii, natomiast sekcja zwłok odbyła się dzisiaj w godzinach porannych. Wiemy już, jakie są ustalenia, i mamy wstępną opinię, z której wynika, że faktycznie obrażenia, których doznał pokrzywdzony skutkowały bezpośrednim zgonem po tym wypadku - przekazał prokurator.
Zarzuty dla sprawcy wypadku
26-latek, który miał w piątek (9 lutego) siedzieć za kierownicą samochodu i potrącić 10-latka, został doprowadzony do Prokuratury Rejonowej w Gorzowie Wielkopolskim w poniedziałek około godziny 9. Mężczyzna usłyszał zarzuty spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczkę z miejsca zdarzenia.
- Zgromadzony materiał dowodowy pozwolił na to, by prokurator przedstawił zarzuty spowodowania wypadku komunikacyjnego ze skutkiem śmiertelnym, ucieczki z miejsca zdarzenia oraz prowadzenia pojazdu wbrew orzeczonemu wcześniej zakazowi. Podejrzany przyznał się do popełnienia zarzuconego mu czynu, złożył wyjaśnienia. Jest mu przykro i wyraził skruchę z powodu tego, co się wydarzyło - przekazała w poniedziałek Agnieszka Hornicka-Mielcarek z Prokuratury Rejonowej w Gorzowie Wielkopolskim. Zapowiedziała wtedy, że wobec podejrzanego oraz kobiety, która została przesłuchana, prokurator skieruje do sądu wniosek o tymczasowy areszt. - Wobec trzeciego z podejrzanych, który został zatrzymany i któremu ogłoszono zarzuty, zostanie zastosowany środek zapobiegawczy o charakterze wolnościowym - poręczenie majątkowe - podała Hornicka-Mielcarek.
Wnioskami o zastosowanie najsurowszego ze środków zapobiegawczych sąd zajął się już w poniedziałek po południu. 26-latek trafi do aresztu co najmniej na trzy miesiące. Grozi mu do 20 lat więzienia.
Zarzuty dla brata i znajomej 26-latka
W niedzielę prokurator przedstawił zarzuty bratu 26-latka i jego znajomej. Oboje zostali zatrzymani w sobotę wieczorem.
- Paulinie M. został przedstawiony zarzut z artykułu 239 paragraf 1 Kodeksu karnego, czyli tak zwane poplecznictwo, utrudnianie postępowania oraz drugi zarzut - posiadania znacznych ilości substancji psychotropowych. Pani nie przyznała się do popełnienia zarzucanych jej czynów i odmówiła składania wyjaśnień - przekazała w niedzielę Agnieszka Hornicka-Mielcarek z Prokuratury Rejonowej w Gorzowie Wielkopolskim.
Zarzut poplecznictwa usłyszał też 28-letni Arkadiusz P., który - jak informowała w sobotę policja - jest bratem podejrzanego o spowodowanie śmiertelnego wypadku w Wawrowie. - Pan również nie przyznał się do postawionego mu zarzutu, ale złożył wyjaśnienia – dodała Hornicka-Mielcarek.
Kto utrudnia lub udaremnia postępowanie karne, pomagając sprawcy przestępstwa, w tym i przestępstwa skarbowego uniknąć odpowiedzialności karnej, w szczególności kto sprawcę ukrywa, zaciera ślady przestępstwa, w tym i przestępstwa skarbowego albo odbywa za skazanego karę, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Paulina M. oraz Arkadiusz P., według ustaleń policji, mogli ukryć samochód w lesie w miejscowości Lipy (powiat gorzowski) oraz utrudniać śledztwo.
Śmiertelnie potrącił 10-latka i uciekł
Do wypadku doszło w piątek (9 lutego), chwilę przed północą w miejscowości Wawrów, niedaleko Gorzowa Wielkopolskiego, na wysokości kościoła, około stu metrów od ronda. Grupa dzieci miała tam zbiórkę przed wyjazdem na ferie do Zakopanego.
Jak krótko po wypadku relacjonowała policja, w autokarze były pootwieranie luki bagażowe, uczestnicy wycieczki pakowali swoje rzeczy. W pewnym momencie od strony ronda w kierunku Czechowa, z dużą prędkością przejechał kierowca bmw i potrącił dziesięcioletniego chłopca, jednego z uczestników wycieczki.
Najpierw policjanci, później ratownicy medyczni, którzy przyjechali na miejsce zdarzenia, reanimowali chłopca. Dziecko zostało przetransportowane do szpitala w Gorzowie Wielkopolskim, gdzie zmarło.
Świadkowie wypadku, w rozmowie z reporterem TVN24 Łukaszem Wójcikiem relacjonowali, że kierowca jechał z dużą prędkością. Miał nie tylko potrącić chłopca, ale i po nim przejechać, po czym uciec z miejsca zdarzenia.
Reporter dotarł też do nagrania z kamery monitoringu jednego z okolicznych mieszkańców. Nie ma na nim samego wypadku, widać natomiast przejeżdżający z dużą prędkością samochód. To moment już po tragedii, gdy sprawca ucieka z miejsca zdarzenia.
Zatrzymanie kierowcy. "Chciał uciec przed służbami"
W sobotę przed godziną 15 policjanci zatrzymali kierowcę podejrzewanego o spowodowanie tego wypadku. To 26-latek z Gorzowa Wielkopolskiego.
- Przełom nastąpił po godzinie 13, gdy funkcjonariuszom udało się znaleźć porzucone auto. Było ono w lesie, w powiecie gorzowskim, najprawdopodobniej pochodzi z wypożyczalni - relacjonował podinspektor Marcin Maludy, oficer prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Gorzowie Wielkopolskim. Później przekazał, że auto zostało porzucone w lesie w miejscowości Lipy.
Mężczyzna najprawdopodobniej chciał uciec przed służbami. Miał obowiązujący sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Jak przekazała policja, dotyczył on okresu od lipca 2023 roku do lipca 2024 roku.
Podczas przeszukania policjanci znaleźli przy nim narkotyki. - Przy zatrzymaniu 26-latek przyznał się, że to on prowadził porzucone auto - dodał rzecznik.
Maludy poinformował także, że 26-latek przyznał się policjantom podczas zatrzymania, że przyjmował narkotyki w piątek około godziny 14. - Dlatego bezpośrednio po zatrzymaniu pojechaliśmy do szpitala w Gorzowie, aby pobrać krew. To rutynowa czynność - dodał.
Wyników jeszcze nie ma. Prokuratorka Agnieszka Hornicka-Mielcarek z Prokuratury Rejonowej w Gorzowie Wielkopolskim przekazała, że mają one być znane w ciągu od dwóch do czterech tygodni.
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Policja Lubuska