Arkadiusz P., 28-letni brat mężczyzny podejrzewanego o śmiertelne potrącenie 10-latka i 24-letnia Paulina M. usłyszeli zarzuty poplecznictwa. Kobiecie dodatkowo przedstawiono zarzut posiadania znacznych ilości substancji psychotropowych. Według ustaleń policji oboje mieli pomóc sprawcy wypadku ukryć samochód w lesie. 26-latek, który siedział za kierownicą, zostanie przesłuchany w poniedziałek.
"Paulinie M. został przedstawiony zarzut z artykułu 239 paragraf 1 Kodeksu karnego, czyli tak zwane poplecznictwo, utrudnianie postępowania oraz drugi zarzut - posiadania znacznych ilości substancji psychotropowych. Pani nie przyznała się do popełnienia zarzucanych jej czynów i odmówiła składania wyjaśnień" - przekazała Agnieszka Hornicka-Mielcarek z Prokuratury Rejonowej w Gorzowie Wielkopolskim.
Zarzut poplecznictwa usłyszał też 28-letni Arkadiusz P., który - jak informowała w sobotę policja - jest bratem podejrzanego o spowodowanie śmiertelnego wypadku w Wawrowie. „Pan również nie przyznał się do postawionego mu zarzutu, ale złożył wyjaśnienia" – dodała Hornicka-Mielcarek.
Na obecnym etapie prokuratura nie informuje o ich szczegółach.
Kto utrudnia lub udaremnia postępowanie karne, pomagając sprawcy przestępstwa, w tym i przestępstwa skarbowego uniknąć odpowiedzialności karnej, w szczególności kto sprawcę ukrywa, zaciera ślady przestępstwa, w tym i przestępstwa skarbowego albo odbywa za skazanego karę, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Paulina M. oraz Arkadiusz P., według ustaleń policji, mogli ukryć samochód w lesie w miejscowości Lipy (powiat gorzowski) oraz utrudniać śledztwo.
Przesłuchanie "głównego sprawy" w poniedziałek
Jak podała prokuratura, na poniedziałek zaplanowane jest "przesłuchanie głównego sprawcy wypadku komunikacyjnego ze skutkiem śmiertelnym". To 26-letni mieszkaniec Gorzowa Wielkopolskiego.
"Taki mu zostanie przedstawiony zarzut, łącznie z ucieczką z miejsc zdarzenia. Przestępstwo jest zagrożone karą od pięciu do dwudziestu lat pozbawienia wolności" - poinformowała Hornicka-Mielcarek.
Prokuratura będzie też analizować wątek organizacji wycieczki, na którą tej nocy miał wyjechać 10-letni chłopiec. Autokar stał z boku drogi, kiedy doszło do wypadku.
Śmiertelnie potrącił 10-latka i uciekł
Do wypadku doszło w piątek (9 lutego), chwilę przed północą w miejscowości Wawrów, niedaleko Gorzowa Wielkopolskiego, na wysokości kościoła, około stu metrów od ronda. Grupa dzieci miała tam zbiórkę przed wyjazdem na ferie do Zakopanego.
Jak krótko po wypadku relacjonowała policja, w autokarze były pootwieranie luki bagażowe, uczestnicy wycieczki pakowali swoje rzeczy. W pewnym momencie od strony ronda w kierunku Czechowa, z dużą prędkością przejechał kierowca bmw i potrącił dziesięcioletniego chłopca, jednego z uczestników wycieczki.
Najpierw policjanci, później ratownicy medyczni, którzy przyjechali na miejsce zdarzenia, reanimowali chłopca. Dziecko zostało przetransportowane do szpitala w Gorzowie Wielkopolskim, gdzie zmarło.
Świadkowie wypadku, w rozmowie z reporterem TVN24 Łukaszem Wójcikiem relacjonowali, że kierowca jechał z dużą prędkością. Miał nie tylko potrącić chłopca, ale i po nim przejechać, po czym uciec z miejsca zdarzenia.
Reporter dotarł też do nagrania z kamery monitoringu jednego z okolicznych mieszkańców. Nie ma na nim samego wypadku, widać natomiast przejeżdżający z dużą prędkością samochód. To moment już po tragedii, gdy sprawca ucieka z miejsca zdarzenia.
Zatrzymanie kierowcy. "Chciał uciec przed służbami"
W sobotę przed godziną 15 policjanci zatrzymali kierowcę podejrzewanego o spowodowanie tego wypadku. To 26-latek z Gorzowa Wielkopolskiego.
- Przełom nastąpił po godzinie 13, gdy funkcjonariuszom udało się znaleźć porzucone auto. Było ono w lesie, w powiecie gorzowskim, najprawdopodobniej pochodzi z wypożyczalni - relacjonował podinspektor Marcin Maludy, oficer prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Gorzowie Wielkopolskim. Później przekazał, że auto zostało porzucone w lesie w miejscowości Lipy.
Zatrzymany mężczyzna najprawdopodobniej chciał uciec przed służbami. Miał obowiązujący sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Jak przekazała policja, dotyczył on okresu od lipca 2023 roku do lipca 2024 roku.
Podczas przeszukania policjanci znaleźli przy nim narkotyki. - Przy zatrzymaniu 26-latek przyznał się, że to on prowadził porzucone auto - dodał rzecznik.
Maludy poinformował także, że 26-latek przyznał się policjantom podczas zatrzymania, że przyjmował narkotyki w piątek około godziny 14. - Dlatego bezpośrednio po zatrzymaniu pojechaliśmy do szpitala w Gorzowie, aby pobrać krew. To rutynowa czynność - dodał.
Wyników jeszcze nie ma.
Zatrzymani za utrudnianie śledztwa
W sobotę wieczorem podinspektor Maludy przekazał, że w sprawie zatrzymano kolejne dwie osoby
- To 28-letni brat tego mężczyzny oraz 24-letnia kobieta. Najprawdopodobniej utrudniali śledztwo, przeszkadzali organom ścigania w dotarciu do tej osoby, ukryły auto w kompleksie leśnym. Ale poszczególne ich role i to, czy byli w tym samochodzie w momencie tragedii, będziemy oczywiście ustalać - powiedział policjant.
Dodał, że role tych osób w zdarzeniu i to, czy siedziały w samochodzie w momencie tragedii będzie ustalane.
Maludy mówił także o okolicznościach pracy policji w tej sprawie: - Komendant oddelegował do tego zadania najbardziej doświadczonych policjantów. Powstała specjalna grupa. Miała bardzo szerokie spektrum. W jej skład wchodzili policjanci ruchu drogowego, prewencji, kryminalni, śledczy czy technik kryminalistyki. Właściwie wszyscy policjanci zostali postawieni na nogi w takim systemie alarmowym.
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24