W Sądzie Okręgowym w Zielonej Górze ruszył proces przeciwko Błażejowi K., który w grudniu 2022 roku miał spowodować wybuch w domu swojej byłej partnerki w Siecieborzycach (woj. lubuskie). Mężczyźna nie przyznaje się do winy. Grozi mu dożywocie.
W piątek w Sądzie Okręgowym w Zielonej Górze ruszył proces w tej sprawie. Wcześniej prokuratura skierowała tam akt oskarżenia przeciwko Błażejowi K.
- Błażej K. jest oskarżony o usiłowanie zabójstwa wielu osób przy użyciu materiałów wybuchowych. Grozi mu kara dożywotniego pozbawienia wolności. Prokurator zebrał na tyle wystarczający materiał dowodowy, który pozwalał na przyjęcie takiego założenia. Nie miał wątpliwości, kto jest sprawcą tego czynu, i w jaki sposób się jego dopuścił - powiedział TVN24 Łukasz Wojtasik, prokurator Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.
Czytaj też: Paczka eksplodowała i raniła matkę z dziećmi. Jest akt oskarżenia Według ustaleń prokuratury sprawca wytworzył materiał wybuchowy, następnie użył go jako narzędzia zbrodni, podkładając pod dom, gdzie mieszkała pani Urszula z dziećmi.
Obrońca oskarżonego i pełnomocniczka pokrzywdzonej wnioskowali o wyłączenie jawności w tym procesie. Sędzia postanowiła wyłączyć jawność w części dowodowej.
Błażej K. nie przyznaje się do winy.
Dramat rozegrał się pod koniec roku
Tragedia wydarzyła się w Siecieborzycach w województwie lubuskim 19 grudnia 2022 roku. 32-letnia dzisiaj pani Urszula - matka dwójki dzieci - dziewięcioletniej Oli i trzyletniego Bartka - znalazła na progu swojego domu paczkę. Wyglądała jak przywieziona przez kuriera, jednak w momencie otwarcia pakunku doszło do eksplozji. Kobieta wraz z dziećmi trafiła do szpitala. Zaczęła się walka o ich życie.
Pani Urszula doznała obrażeń rąk, jamy brzusznej, oczu, twarzy, uszkodzone miała narządy wewnętrzne. Obawiano się, że nie będzie widziała. Jej stan określano jako krytyczny. Dzieci miały w ciele liczne odłamki po bombie, dziewczynka miała złamaną rękę i uszkodzoną dłoń (groziła jej amputacja), a w skórze na twarzy pozostały liczne ślady po materiale wybuchowym.
Lekarzom udało się wygrać walkę o życie kobiety. Po miesiącu wyszła ze szpitala, ale wróciła już do zupełnie innej rzeczywistości. - Kontakt z paczką miały przede wszystkim ręce kobiety. W jej prawej ręce, w obrębie przedramienia, doszło do rozerwania. Jeżeli chodzi o lewą rękę, to udało się częściowo zachować funkcję chwytną i dotykową. Zostały trzy palce - wyjaśniał lek. med. Antoni Ciach, dyrektor ds. lecznictwa Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze.
Znęcał się fizycznie i psychicznie
Zanim doszło do wybuchu paczki, partner kobiety miał znęcać się nad nią fizycznie i psychicznie. Kobieta od ponad roku mieszkała u swoich rodziców. Nie wytrzymała wspólnego życia z Błażejem K. Partnerowi nie podobało się to, że kobieta pracowała w przedszkolu dla dzieci z autyzmem, choć ta była wykształcona w tym kierunku i kochała to.
Mężczyzna kilka tygodni przed zamachem został pozbawiony praw rodzicielskich, a w styczniu 2022 roku do Sądu Rejonowego w Żaganiu wysłany został akt oskarżenia przeciwko Błażejowi K. w związku ze znęcaniem się nad panią Urszulą i dziećmi. Sprawa jednak nie trafiła na wokandę z powodu, jak usłyszeliśmy w sądzie, problemów kadrowych.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24