Od początku wszystko wskazywało, że pożar auta w centrum Gorzowa nie jest przypadkowy. Nagranie z monitoringu tylko to potwierdziło. Widać na nim, jak mężczyzna podchodzi do pojazdu i podkłada ogień. Zaskakujący w tej sprawie jest tylko motyw. Podejrzany 37-latek został już aresztowany.
Gorzowscy policjanci wyjaśnili okoliczności pożaru auta w centrum miasta. Samochód zaparkowano przy ulicy Chrobrego. W nocy 28 kwietnia stanął w płomieniach. - Funkcjonariusze od razu wiedzieli, że mają do czynienia z podpaleniem. Sprawca przed podłożeniem ognia naniósł na auto napisy. Z zabezpieczonego monitoringu wynikało, że do podpalenia użyto łatwopalnej cieczy – poinformował komisarz Grzegorz Jaroszewicz z Komendy Miejskiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim.
Właściciel pojazdu nie miał pojęcia, kto mógłby chcieć zniszczyć jego auto. Wartość volkswagena oszacowano na 50 tysięcy złotych.
"Motywem podpalenia było wcześniejsze zajście"
Na miejscu zabezpieczono nagrania z monitoringu i przeprowadzono czynności. Funkcjonariusze ustalili, kto odpowiada za podpalenie. W sobotę zatrzymano podejrzewanego 37-latka. Jak podaje policja, mężczyzna miał przy sobie między innymi łatwopalną ciecz i zapalniczki. Usłyszał już zarzuty zniszczenia mienia. Za to przestępstwo grozi do pięciu lat więzienia.
- 37-latek twierdził, że motywem podpalenia było wcześniejsze zajście. Użytkownik volkswagena miał nie ustąpić mu pierwszeństwa – dodaje Jaroszewicz.
Sprawca podpalenia najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie - tak w poniedziałek postanowił sąd.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KMP Gorzów Wielkopolski