Ortopeda: to co stało się w Krakowie mogło spotkać również mnie, zło trzeba tłumić w zarodku

Ortopeda Michał Papiewski został nagrany przez syna zmarłej pacjentki, którą przyjął do szpitala
Lublin
Źródło: Google Earth
Michał Papiewski, ortopeda z Lublina, został w 2022 roku nagrany przez mężczyznę, który oskarżył go o śmierć swojej matki. Na lekarza wylał się w internecie hejt, były też groźby że "będzie wisiał" i głuche telefony w środku nocy. Syn zmarłej pacjentki został prawomocnie skazany za zniesławienie. Ortopeda mówi nam, że lekarze powinni walczyć o sprawiedliwość w sądach. Żeby sprawcy nie mogli czuć się bezkarni i żeby tłumić zło w zarodku. 
Kluczowe fakty:
  • Lekarz twierdzi, że na początku policja poradziła mu, aby napisał prywatny akt oskarżenia. Koniec końców sprawą zajęła się jednak prokuratura i ścigała sprawę z urzędu.
  • O zdarzeniach sprzed kilku lat przypomniał sobie po tym, jak pacjent zabił lekarza w Krakowie zadając mu w gabinecie serię ciosów nożem.
  • Mówi nam, że najlepiej reagować jak najwcześniej. Wtedy jest największa szansa, że nie dojdzie do tragedii.

- To co stało się z Krakowie mogło spotkać również mnie. Na szczęście w moim przypadku nie doszło do tragedii, ale czułem, że moje życie było zagrożone – mówi Michał Papiewski, lekarz ortopedii i traumatologii narządu ruchu.

Był 27 grudnia 2021 roku, czasy pandemii Covid-19. Papiewski pracował wtedy w szpitalu tymczasowym działającym w ramach Radomskiego Szpitala Specjalistycznego. Przyjął do szpitala na oddział covidowy starszą pacjentkę.

Ortopeda Michał Papiewski został nagrany przez syna zmarłej pacjentki, którą przyjął do szpitala
Ortopeda Michał Papiewski został nagrany przez syna zmarłej pacjentki, którą przyjął do szpitala
Źródło: Michał Papiewski

Lekarki poprosiły go, aby porozmawiał z awanturującym się mężczyzną

- Byłem akurat na dyżurze, więc przyjąłem ją do szpitala, a później przekazałem kolejnemu zespołowi lekarzy. Pacjentka miała liczne choroby współistniejące. Pomimo zastosowanego leczenia jej stan się pogorszył. Została przeniesiona na oddział intensywnej terapii. Tam 5 stycznia 2022 roku zmarła – opowiada lekarz.

Jeszcze tego samego dnia po odebranie rzeczy po zmarłej matce zgłosił się syn pacjentki.

- Awanturował się, a jako że byłem akurat jedynym mężczyzną na oddziale, lekarki poprosiły mnie, abym z nim porozmawiał. Był bardzo arogancki, negował istnienie wirusa COVID-19, oskarżył mnie o śmierć matki – wspomina ortopeda.

Został nagrany, film trafił do sieci

Dopiero pod koniec awantury zauważył, że mężczyzna cały czas nagrywał go telefonem.

- Trzymał komórkę w taki sposób, że się nie zorientowałem. Na nagraniu było widać moją twarz oraz plakietkę z moim imieniem i nazwiskiem. Mężczyzna krzyczał, że umieści nagranie na Facebooku, co też niedługo uczynił. Do filmu dodał opis, w którym oskarżył mnie o śmierć matki. Post był udostępniany na różnych grupach. Wywołał falę hejtu. Czytałem o sobie, że będę wisieć, że mnie zabiją, pobiją, włożą do ust granat, że jestem potomkiem Mengelego itd. – wspomina lekarz.

Groźby w internecie i głuche telefony w środku nocy

Podkreśla, że hejtujący bardzo szybko odnaleźli jego adres mailowy, numer telefonu oraz dowiedzieli się, gdzie mieszka.

- To był bardzo trudny okres. Trwał jakieś dwa-trzy tygodnie. Najgorsze były pierwsze dni. W środku nocy miałem głuche telefony, żona bała się wychodzić z domu. Sam też oglądałem się za siebie. Postanowiłem zgłosić sprawę na policję, jednak na komendzie powiedziano mi, że mogę co najwyżej oskarżyć tego mężczyznę o zniesławienie, co jest ścigane z oskarżenia prywatnego – mówi nam Michał Papiewski.

Twierdzi, że dopiero po tym jak poprosił o pomoc kancelarię prawną, okazało się, że nie musi jednak sporządzać prywatnego aktu oskarżenia.

Uznali, że przestępstwo trzeba ścigać z oskarżenia publicznego

- Nasza kancelaria włączyła się do sprawy już na późniejszym etapie. Są takie szczególne sytuacje, kiedy interes społeczny pozwala na to, aby organy ścigania wnosiły akty oskarżenia także przy przestępstwach ściganych z oskarżenia prywatnego. Tak stało się właśnie w tym przypadku – mówi radca prawny Marzena Kusa-Bajorek z kancelarii Radosława Śliżewskiego.

Dodaje, że choć na rozprawach w sądzie nie było przedstawicieli policji czy też prokuratury, sprawa była rozpatrywana z oskarżenia publicznego.

- Lekarza reprezentował przedstawiciel naszej kancelarii – zaznacza.

Zapadł prawomocny wyrok, jest problem z egzekucją

Wyrok pierwszej instancji zapadł w listopadzie 2022 roku, a prawomocny we wrześniu 2023 roku. Sądy uznały, że doszło do zniesławienia (również za pomocą środków masowego komunikowania), które skutkowało negatywnymi komentarzami wobec lekarza w internecie. A część komentarzy miała charakter gróźb karalnych.

- Po ogłoszeniu pierwszego wyroku, czyli dopiero w listopadzie 2022 roku, nagranie zostało usunięte z mediów społecznościowych. Wcześniej występowałem o to do Facebooka, jednak dopiero wyrok sądu sprawił, że filmu już nie ma. Niemniej był dostępny bardzo długo. Do dziś moi pacjenci mówią, że mam dobre opinie, ale słyszeli, że kiedyś kogoś zabiłem – mówi gorzko Michał Papiewski.

Miesiąc po tym, co się stało, zrezygnował z pracy w szpitalu w Radomiu, którą łączył z pracą w innym szpitalu. Obecnie pracuje w jednym ze szpitali w Lublinie.

- Natomiast jeśli chodzi o syna zmarłej pacjentki, to sąd zobowiązał go do zapłaty dwóch tysięcy złotych grzywny, 20 tysięcy złotych nawiązki oraz pokrycia kosztów procesu. Chociaż w tej sprawie nigdy nie chodziło o pieniądze, to do tej pory nie zobaczyłem tej kwoty. Skazany mężczyzna wyjechał za granicę, raz na jakiś czas na jego koncie bankowym pojawia się przysłowiowe 100 złotych. W ciągu dwóch lat komornik ściągnął z całej kwoty jedynie kilka tysięcy złotych – mówi lekarz.

Lekarz: policja powinna przyjmować zgłoszenia

Zaznacza, że mimo wszystko sytuacja ta pokazuje, że lekarze powinni walczyć o sprawiedliwość w sądach, żeby każdy kto ich bezpodstawnie atakuje miał świadomość, że poniesie konsekwencje swoich czynów.

- Gdy przyjmowałem pacjentkę do szpitala zrobiłem wszystko, żeby jej pomóc. A zostałem potraktowany w taki sposób, jak niestety wielu pacjentów traktuje osoby, które chcą im pomóc – zaznacza Papiewski.

Według niego organy ściągania w takich przypadkach nie powinny radzić, żeby pisać prywatne akty oskarżenia, ale powinny od razu same kierować je do sądów.

- Dzięki temu zło będzie tłumione w zarodku. Odsyłanie lekarzy z kwitkiem przez policję zniechęci ich do dalszych działań. Pisanie prywatnego aktu oskarżenia wymaga wiedzy prawniczej, czasu itd. Stąd też niestety tego typu hejt i groźby karalne pozostają często bezkarne – podkreśla lekarz.

Prawnik: ukarane powinny być również osoby, które groziły lekarzowi w sieci

Białostocki radca prawny Bartosz Wojda komentuje, że policja powinna przyjmować zgłoszenia, a prokuratura korzystać z art. 60 paragraf 1 Kodeksu postępowania karnego.

- Mówi on o tym, że "w sprawach o przestępstwa ścigane z oskarżenia prywatnego prokurator wszczyna postępowanie albo jako oskarżyciel publiczny wstępuje do postępowania już wszczętego, jeżeli wymaga tego ochrona praworządności lub interes społeczny". To co się stało w tym szpitalu na pewno wymagało zastosowania tego artykułu i to od razu, bez konieczności proszenia przez lekarza o pomoc kancelarii prawnej – mówi.

W jego ocenie syn pacjentki powinien odpowiadać również z artykułu 226 paragraf 1 Kodeksu karnego, który mówi o znieważenie funkcjonariusza publicznego.

- Choć lekarz nie jest funkcjonariuszem publicznym, to w takich sprawach, jak ta, korzystał z takiej samej ochrony, jak funkcjonariusz publiczny. Dziwię się też, dlaczego skończyło się tylko na karze, którą otrzymał syn pacjentki. Skoro pod filmem w mediach społecznościowych padały groźby karalne, osoby które te groźby pisały, również powinny odpowiedzieć – zaznacza prawnik.

Nie było zgłoszenia dotyczącego nieprawidłowego zachowania policjantów

Justyna Jaśkiewicz, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Radomiu informuje nas, że nie zna takich szczegółów, bo akt sprawy zostały przesłane do sądu oraz minęło ponad trzy lata. Z tego też względu nie może potwierdzić, czy faktycznie na początkowo policja odmówiła przyjęcia zgłoszenia,

- Nie mieliśmy żadnego zgłoszenia dotyczącego nieprawidłowego zachowania policjantów w tej sprawie – zaznacza.

Dodaje, że z zapisu w policyjnym systemie wynika, że 26 stycznia przyjęto zawiadomienie od pokrzywdzonego, 28 stycznia wszczęte zostały czynności sprawdzające, a 10 lutego wszczęto dochodzenie.

- Sprawa przyjęta była z artykułu 226 KK (znieważanie funkcjonariusza publicznego – przyp. red.) , później nastąpiła zmiana kwalifikacji na art. 212 KK (zniesławienie – przyp. red.) – podaje policjantka.

Prokuratura: decyzja o ściaganiu w takich przypadkach to decyzja uznaniowa

Natomiast prokurator Aneta Góźdź, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Radomiu informuje nas, że Prokuratura Rejonowa Radom – Wschód zdecydowała się na wszczęcie postępowania z urzędu (na podstawie wspomnianego art. 60 paragraf 1 KPK), bo było to podyktowane szeroko rozumianym interesem społecznym.

- W tym wypadku okolicznością, że pokrzywdzonym był lekarz, natomiast zdarzenie wiązało się z wykonywanym przez niego zawodem – podkreśla.

Wyjaśnia też, że przepisy nie przewidują żadnego katalogu czynów, za które prokurator wszczyna postępowanie o przestępstwo z oskarżenia prywatnego.

- Zawsze jest to decyzja uznaniowa prokuratora, w szczególności podejmowana w takich wypadkach, gdy pokrzywdzonemu nie znane są dane identyfikujące sprawcę – zaznacza prokurator Góźdź.

Na odmowę wszczęcia śledztwa przysługuje odwołanie

Dodaje też, że zgodnie z art. 465 paragraf 2a KPK na decyzję prokuratora o odmowie wszczęcia śledztwa lub dochodzenia albo o jego umorzeniu z uwagi na brak interesu społecznego w ściganiu sprawcy z urzędu, przysługuje zażalenie do prokuratora nadrzędnego.

- A więc jest to inny tryb zażaleniowy niż w sprawach z oskarżenia publicznego, gdzie zażalenie na decyzję prokuratora rozpoznaje sąd – podkreśla rzeczniczka.

Czytaj także: