- Lekarz twierdzi, że na początku policja poradziła mu, aby napisał prywatny akt oskarżenia. Koniec końców sprawą zajęła się jednak prokuratura i ścigała sprawę z urzędu.
- O zdarzeniach sprzed kilku lat przypomniał sobie po tym, jak pacjent zabił lekarza w Krakowie zadając mu w gabinecie serię ciosów nożem.
- Mówi nam, że najlepiej reagować jak najwcześniej. Wtedy jest największa szansa, że nie dojdzie do tragedii.
- To co stało się z Krakowie mogło spotkać również mnie. Na szczęście w moim przypadku nie doszło do tragedii, ale czułem, że moje życie było zagrożone – mówi Michał Papiewski, lekarz ortopedii i traumatologii narządu ruchu.
Był 27 grudnia 2021 roku, czasy pandemii Covid-19. Papiewski pracował wtedy w szpitalu tymczasowym działającym w ramach Radomskiego Szpitala Specjalistycznego. Przyjął do szpitala na oddział covidowy starszą pacjentkę.
Lekarki poprosiły go, aby porozmawiał z awanturującym się mężczyzną
- Byłem akurat na dyżurze, więc przyjąłem ją do szpitala, a później przekazałem kolejnemu zespołowi lekarzy. Pacjentka miała liczne choroby współistniejące. Pomimo zastosowanego leczenia jej stan się pogorszył. Została przeniesiona na oddział intensywnej terapii. Tam 5 stycznia 2022 roku zmarła – opowiada lekarz.
Jeszcze tego samego dnia po odebranie rzeczy po zmarłej matce zgłosił się syn pacjentki.
- Awanturował się, a jako że byłem akurat jedynym mężczyzną na oddziale, lekarki poprosiły mnie, abym z nim porozmawiał. Był bardzo arogancki, negował istnienie wirusa COVID-19, oskarżył mnie o śmierć matki – wspomina ortopeda.
Został nagrany, film trafił do sieci
Dopiero pod koniec awantury zauważył, że mężczyzna cały czas nagrywał go telefonem.
- Trzymał komórkę w taki sposób, że się nie zorientowałem. Na nagraniu było widać moją twarz oraz plakietkę z moim imieniem i nazwiskiem. Mężczyzna krzyczał, że umieści nagranie na Facebooku, co też niedługo uczynił. Do filmu dodał opis, w którym oskarżył mnie o śmierć matki. Post był udostępniany na różnych grupach. Wywołał falę hejtu. Czytałem o sobie, że będę wisieć, że mnie zabiją, pobiją, włożą do ust granat, że jestem potomkiem Mengelego itd. – wspomina lekarz.
Groźby w internecie i głuche telefony w środku nocy
Podkreśla, że hejtujący bardzo szybko odnaleźli jego adres mailowy, numer telefonu oraz dowiedzieli się, gdzie mieszka.
- To był bardzo trudny okres. Trwał jakieś dwa-trzy tygodnie. Najgorsze były pierwsze dni. W środku nocy miałem głuche telefony, żona bała się wychodzić z domu. Sam też oglądałem się za siebie. Postanowiłem zgłosić sprawę na policję, jednak na komendzie powiedziano mi, że mogę co najwyżej oskarżyć tego mężczyznę o zniesławienie, co jest ścigane z oskarżenia prywatnego – mówi nam Michał Papiewski.
Twierdzi, że dopiero po tym jak poprosił o pomoc kancelarię prawną, okazało się, że nie musi jednak sporządzać prywatnego aktu oskarżenia.
Uznali, że przestępstwo trzeba ścigać z oskarżenia publicznego
- Nasza kancelaria włączyła się do sprawy już na późniejszym etapie. Są takie szczególne sytuacje, kiedy interes społeczny pozwala na to, aby organy ścigania wnosiły akty oskarżenia także przy przestępstwach ściganych z oskarżenia prywatnego. Tak stało się właśnie w tym przypadku – mówi radca prawny Marzena Kusa-Bajorek z kancelarii Radosława Śliżewskiego.
Dodaje, że choć na rozprawach w sądzie nie było przedstawicieli policji czy też prokuratury, sprawa była rozpatrywana z oskarżenia publicznego.
- Lekarza reprezentował przedstawiciel naszej kancelarii – zaznacza.
Zapadł prawomocny wyrok, jest problem z egzekucją
Wyrok pierwszej instancji zapadł w listopadzie 2022 roku, a prawomocny we wrześniu 2023 roku. Sądy uznały, że doszło do zniesławienia (również za pomocą środków masowego komunikowania), które skutkowało negatywnymi komentarzami wobec lekarza w internecie. A część komentarzy miała charakter gróźb karalnych.
- Po ogłoszeniu pierwszego wyroku, czyli dopiero w listopadzie 2022 roku, nagranie zostało usunięte z mediów społecznościowych. Wcześniej występowałem o to do Facebooka, jednak dopiero wyrok sądu sprawił, że filmu już nie ma. Niemniej był dostępny bardzo długo. Do dziś moi pacjenci mówią, że mam dobre opinie, ale słyszeli, że kiedyś kogoś zabiłem – mówi gorzko Michał Papiewski.
Miesiąc po tym, co się stało, zrezygnował z pracy w szpitalu w Radomiu, którą łączył z pracą w innym szpitalu. Obecnie pracuje w jednym ze szpitali w Lublinie.
- Natomiast jeśli chodzi o syna zmarłej pacjentki, to sąd zobowiązał go do zapłaty dwóch tysięcy złotych grzywny, 20 tysięcy złotych nawiązki oraz pokrycia kosztów procesu. Chociaż w tej sprawie nigdy nie chodziło o pieniądze, to do tej pory nie zobaczyłem tej kwoty. Skazany mężczyzna wyjechał za granicę, raz na jakiś czas na jego koncie bankowym pojawia się przysłowiowe 100 złotych. W ciągu dwóch lat komornik ściągnął z całej kwoty jedynie kilka tysięcy złotych – mówi lekarz.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Lekarz: policja powinna przyjmować zgłoszenia
Zaznacza, że mimo wszystko sytuacja ta pokazuje, że lekarze powinni walczyć o sprawiedliwość w sądach, żeby każdy kto ich bezpodstawnie atakuje miał świadomość, że poniesie konsekwencje swoich czynów.
- Gdy przyjmowałem pacjentkę do szpitala zrobiłem wszystko, żeby jej pomóc. A zostałem potraktowany w taki sposób, jak niestety wielu pacjentów traktuje osoby, które chcą im pomóc – zaznacza Papiewski.
Według niego organy ściągania w takich przypadkach nie powinny radzić, żeby pisać prywatne akty oskarżenia, ale powinny od razu same kierować je do sądów.
- Dzięki temu zło będzie tłumione w zarodku. Odsyłanie lekarzy z kwitkiem przez policję zniechęci ich do dalszych działań. Pisanie prywatnego aktu oskarżenia wymaga wiedzy prawniczej, czasu itd. Stąd też niestety tego typu hejt i groźby karalne pozostają często bezkarne – podkreśla lekarz.
Prawnik: ukarane powinny być również osoby, które groziły lekarzowi w sieci
Białostocki radca prawny Bartosz Wojda komentuje, że policja powinna przyjmować zgłoszenia, a prokuratura korzystać z art. 60 paragraf 1 Kodeksu postępowania karnego.
- Mówi on o tym, że "w sprawach o przestępstwa ścigane z oskarżenia prywatnego prokurator wszczyna postępowanie albo jako oskarżyciel publiczny wstępuje do postępowania już wszczętego, jeżeli wymaga tego ochrona praworządności lub interes społeczny". To co się stało w tym szpitalu na pewno wymagało zastosowania tego artykułu i to od razu, bez konieczności proszenia przez lekarza o pomoc kancelarii prawnej – mówi.
W jego ocenie syn pacjentki powinien odpowiadać również z artykułu 226 paragraf 1 Kodeksu karnego, który mówi o znieważenie funkcjonariusza publicznego.
- Choć lekarz nie jest funkcjonariuszem publicznym, to w takich sprawach, jak ta, korzystał z takiej samej ochrony, jak funkcjonariusz publiczny. Dziwię się też, dlaczego skończyło się tylko na karze, którą otrzymał syn pacjentki. Skoro pod filmem w mediach społecznościowych padały groźby karalne, osoby które te groźby pisały, również powinny odpowiedzieć – zaznacza prawnik.
Nie było zgłoszenia dotyczącego nieprawidłowego zachowania policjantów
Justyna Jaśkiewicz, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Radomiu informuje nas, że nie zna takich szczegółów, bo akt sprawy zostały przesłane do sądu oraz minęło ponad trzy lata. Z tego też względu nie może potwierdzić, czy faktycznie na początkowo policja odmówiła przyjęcia zgłoszenia,
- Nie mieliśmy żadnego zgłoszenia dotyczącego nieprawidłowego zachowania policjantów w tej sprawie – zaznacza.
Dodaje, że z zapisu w policyjnym systemie wynika, że 26 stycznia przyjęto zawiadomienie od pokrzywdzonego, 28 stycznia wszczęte zostały czynności sprawdzające, a 10 lutego wszczęto dochodzenie.
- Sprawa przyjęta była z artykułu 226 KK (znieważanie funkcjonariusza publicznego – przyp. red.) , później nastąpiła zmiana kwalifikacji na art. 212 KK (zniesławienie – przyp. red.) – podaje policjantka.
Prokuratura: decyzja o ściaganiu w takich przypadkach to decyzja uznaniowa
Natomiast prokurator Aneta Góźdź, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Radomiu informuje nas, że Prokuratura Rejonowa Radom – Wschód zdecydowała się na wszczęcie postępowania z urzędu (na podstawie wspomnianego art. 60 paragraf 1 KPK), bo było to podyktowane szeroko rozumianym interesem społecznym.
- W tym wypadku okolicznością, że pokrzywdzonym był lekarz, natomiast zdarzenie wiązało się z wykonywanym przez niego zawodem – podkreśla.
Wyjaśnia też, że przepisy nie przewidują żadnego katalogu czynów, za które prokurator wszczyna postępowanie o przestępstwo z oskarżenia prywatnego.
- Zawsze jest to decyzja uznaniowa prokuratora, w szczególności podejmowana w takich wypadkach, gdy pokrzywdzonemu nie znane są dane identyfikujące sprawcę – zaznacza prokurator Góźdź.
Na odmowę wszczęcia śledztwa przysługuje odwołanie
Dodaje też, że zgodnie z art. 465 paragraf 2a KPK na decyzję prokuratora o odmowie wszczęcia śledztwa lub dochodzenia albo o jego umorzeniu z uwagi na brak interesu społecznego w ściganiu sprawcy z urzędu, przysługuje zażalenie do prokuratora nadrzędnego.
- A więc jest to inny tryb zażaleniowy niż w sprawach z oskarżenia publicznego, gdzie zażalenie na decyzję prokuratora rozpoznaje sąd – podkreśla rzeczniczka.
Autorka/Autor: Tomasz Mikulicz/PKoz
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Michał Papiewski