Sąd Apelacyjny w Lublinie utrzymał wyrok 25 lat i czterech miesięcy więzienia wobec Andrzeja U., który odpowiadał za zabicie swojego 67-letniego kolegi oraz kierowanie gróźb karalnych wobec innego uczestnika zdarzenia. Wyrok pierwszej instancji zaskarżył obrońca.
Adwokat Piotr Selwa wnosił we wtorek o uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy sądowi okręgowemu do ponownego rozpoznania ze względu na - jego zdaniem - nienależytą obsadę sądu. Według niego w skład sądu miał wchodzić sędzia powołany przy udziale KRS po 2018 roku. Ponadto według obrońcy oskarżony Andrzej U. nie miał zamiaru zabić znajomego, nie tuszował przestępstwa i wyraził skruchę, w związku z czym - w jego ocenie - kara była za surowa.
Oskarżony: zwykłe nieporozumienie
Obecny na rozprawie oskarżony dodał, że bardzo żałuje, "że do tego doszło".
- Nie chciałem zabić. Zwykłe nieporozumienie doprowadziło do tego, co się stało - stwierdził.
Prokurator Kinga Aftyka z Prokuratury Rejonowej Lublin-Północ wniosła o nieuwzględnienie apelacji. Nawiązując do zarzutów obrońcy, podkreśliła, że z orzecznictwa Sądu Najwyższego wynika, że sam fakt wadliwego powołania na stanowisko nie wskazuje na to, że sędzia nie jest w stanie spełnić wymogów niezawisłości i bezstronności.
- Sąd również we właściwy sposób ocenił na podstawie zgromadzonych dowodów zamiar sprawcy. Nie musiało być premedytacji, wcześniejszego zaplanowania - zamiar ten pojawił się w trakcie zajścia, gdy narastała agresja oskarżonego. Charakter ciosów, jakie zadawał (…) wskazywał na to, co było rzeczywistym zamiarem oskarżonego - dodała prokurator.
Biuro Sądu Apelacyjnego w Lublinie przekazało później, że zaskarżony wyrok został utrzymany w mocy.
Zmarł na miejscu
Do zdarzenia doszło w maju 2024 roku w okolicy stadionu miejskiego przy Alejach Zygmuntowskich w Lublinie podczas spożywania alkoholu przez czwórkę znajomych. Ciało pobitego 67-latka znaleziono w krzakach przy pobliskim parkingu. Według śledczych Andrzej U. bił go i kopał po całym ciele, a także skakał po klatce piersiowej. Pokrzywdzony zmarł na miejscu wskutek poniesionych obrażeń.
Przed sądem okręgowym oskarżony nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i odczytał swoje wyjaśnienia spisane na kartce. Jak podał, z ofiarą znał się z czasów więzienia. Stwierdził, że był jego dobrym kolegą. Według jego relacji pokrzywdzony zaczął go wyzywać i wymachiwać rękami.
Sąd pierwszej instancji: reakcja była nieadekwatna
Sąd pierwszej instancji skazał w styczniu 2025 roku Andrzeja U. na ponad 25 lat więzienia. Argumentował, że zachowanie oskarżonego nie miało istotnego powodu, a jego reakcja była nieadekwatna. Sędzia Bartosz Kamieniak uzasadniał wówczas, że oskarżony nie może liczyć na pobłażliwość sądu i łagodne potraktowanie, powołując się na to, że pokrzywdzony go obraził.
- Tym bardziej że skutkowało to olbrzymią agresją. Można wręcz powiedzieć obrazowo - szałem oskarżonego, który znalazł się w jakimś stanie wyłączającym prawdopodobnie racjonalne myślenie, ale to nie zwalnia go z odpowiedzialności karnej - mówił sędzia.
47-latek był wcześniej karany. Wyrok jest prawomocny.
Autorka/Autor: tm/ tam
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Lubelska Policja