Na 25 lat i 4 miesiące więzienia skazał Sąd Okręgowy w Lublinie 47-letniego Andrzeja U. za zabicie znajomego. Według ustaleń śledczych mężczyzna brutalnie pobił 67-latka przy Al. Zygmuntowskich, m.in. skacząc po jego ciele. Obrońca oskarżonego zapowiedział apelację.
Sąd Okręgowy w Lublinie uznał w środę Andrzeja U. za winnego zabicia 67-latka i kierowania gróźb karalnych wobec drugiego pokrzywdzonego. Wymierzył mu karę łączną 25 lat i czterech miesięcy więzienia.
Według ustaleń sądu 28 maja 2024 roku podczas spotkania znajomych w okolicy stadionu miejskiego przy Al. Zygmuntowskich doszło do nieporozumienia, którego efektem była olbrzymia agresja i przemoc fizyczna oskarżonego: bił i kopał 67-latka, a "co szczególnie drastyczne - skakał po ciele pokrzywdzonego".
Czytaj też: Podejrzany o zabicie kolegi z czasów więzienia. "Bił po całym ciele, skakał po klatce piersiowej"
"Oskarżony chwycił się ogrodzenia, obok którego upadł pokrzywdzony, przytrzymując się go skakał po klatce piersiowej i brzuchu pokrzywdzonego. Zdaniem sądu te okoliczności wskazują w jednoznaczny sposób na to, że zamiarem oskarżonego było pozbawienie życia pokrzywdzonego" – uzasadnił wyrok sędzia Bartosz Kamieniak.
Świadczą też o tym – jak dodał - liczne obrażenia i masywny krwotok wywołany uszkodzeniem narządów wewnętrznych, m.in. wątroby, śledziony, przepony.
Działał "w szale"
W ocenie sądu zachowanie oskarżonego nie miało żadnego istotnego powodu, a jego reakcja była nieadekwatna. "Nie znajduje żadnego usprawiedliwienia, żadnego wytłumaczenia" – stwierdził.
Sędzia zaznaczył, że oskarżony nie może liczyć na pobłażliwość sądu i łagodne potraktowanie, powołując się na to, że pokrzywdzony go obraził. "Tym bardziej, że skutkowało to olbrzymią agresją. Można wręcz powiedzieć obrazowo – szałem oskarżonego, który znalazł się w jakimś stanie wyłączającym prawdopodobnie racjonalne myślenie, ale to nie zwalnia go z odpowiedzialności karnej" – ocenił sędzia Kamieniak.
Twierdzi, że nie chciał zabić
Andrzej U. został uniewinniony od zarzutu naruszenia nietykalności innej uczestniczki zdarzenia, która próbowała interweniować podczas bicia ofiary. Według sądu zdarzenie miało faktycznie miejsce, ale oskarżony uderzył ją w sposób niezamierzony w trakcie szału. Jak podał sędzia, kodeks karny przewiduje karalność za to w przypadku umyślności.
Podczas rozpoczęcia procesu w październiku ubiegłego roku oskarżony nie przyznawał się do zarzucanych mu czynów. Z ofiarą znał się z czasów więzienia. Stwierdził, że był jego dobrym kolegą. Podkreślał, że nie chciał zabić znajomego i żałuje tego. Po ogłoszeniu wyroku jego obrońca zapowiedział złożenie apelacji.
46-latek był wcześniej karany. W więzieniu spędził ponad cztery lata za rozbój.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Policja Lubelska