Grupa napastników najpierw niszczyła samochód, a potem zadawała ciosy ostrym narzędziem. Zaatakowani mężczyźni: dwóch 26-latków i 19-latek - nie czują się jednak ofiarami przestępstwa i mówią, że nie pamiętają, co w niedzielę wieczorem stało się na łódzkich Bałutach. - Wiele wskazuje na to, że były to porachunki pseudokibiców - informują policjanci.
Wszystko wydarzyło się na łódzkich Bałutach.
- Trzech mężczyzn jechało ul. Lutomierską ciemnym samochodem osobowym. Kiedy zatrzymali się na światłach, zostali zaatakowani - opowiada kom. Adam Kolasa z łódzkiej policji.
Dodaje, że napastnicy najprawdopodobniej podjechali trzema samochodami osobowymi.
- Próbowali rozbić samochód i wyciągnąć siedzących w aucie mężczyzn - mówi Kolasa.
Atakujący mieli ze sobą ostre narzędzia i to nimi zadali ciosy.
- Poszkodowani mają rany kłute kończyn dolnych, trafili do szpitali - wyjaśnia policjant.
Chcą to załatwić "po swojemu"?
Policja nie wyklucza, że zarówno sprawcy jak i poszkodowani związani są ze środowiskiem pseudokibiców. Wskazuje na to m.in. fakt, jak o sprawie mówią zaatakowani.
- Stwierdzili oni, że nie czują się pokrzywdzeni i nie chcą, żebyśmy zajmowali się sprawą. Opowiadają, że nie pamiętają, jak doszło do ataku. Nie są w żaden sposób zainteresowani współpracą z organami ścigania - mówi kom. Kolasa.
Dodaje, że to postawa charakterystyczna dla pseudokibiców, którzy podobne zajścia próbują "wyjaśniać" według własnych zasad - bez mieszania w sprawę policji.
Funkcjonariusze mimo wszystko będą próbowali wyjaśnić, kto odpowiada za napaść i jaki był jej motyw. Policja próbuje dotrzeć m.in. do nagrań z monitoringu miejskiego.
- Apelujemy o kontakt wszystkie osoby, które widziały zajście. Zapewniamy pełną anonimowość. Wystarczy zgłosić się do najbliższego komisariatu, albo zadzwonić na numer 997 - kończy Kolasa.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź