Powodem ogromnego zamieszania na łódzkim lotnisku była walizka pozostawiona bez opieki w hali ogólnodostępnej terminala pasażerskiego. Ewakuowano pasażerów, a do akcji zaangażowano pirotechników, służby medyczne, przeciwpożarowe oraz policję.
Do zdarzenia doszło w niedzielę, 11 sierpnia. Przejrzano monitoring, nadano komunikaty. - Jak w przypadku każdego pozostawionego bez opieki bagażu konieczne było podjęcie działań mających zapewnić bezpieczeństwo osób znajdujących się w porcie lotniczym i przeprowadzenie rozpoznania pozostawionego przedmiotu. Po zakończeniu ewakuacji i wyznaczeniu strefy bezpieczeństwa do pracy przystąpili pirotechnicy z Placówki Straży Granicznej w Łodzi, wykorzystując w tym celu sprzęt specjalistyczny w postaci RTG, robota pirotechnicznego oraz środków ochrony w postaci kombinezonu pirotechnicznego ciężkiego - przekazuje w komunikacie Dagmara Bielec, oficer prasowy Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej.
Właścicielka walizki ukarana mandatem
Na szczęście zawartość bagażu nie stanowiła zagrożenia dla otoczenia. Po prześwietleniu została podjęta decyzja o jego otwarciu, co potwierdziło zawartość zgodnie ze zdjęciem RTG. Wewnątrz znajdowały się ładowarki do telefonu oraz odzież.
Już po zakończeniu działań do funkcjonariuszy Straży Granicznej zgłosiła się właścicielka bagażu. Została ukarana mandatem w wysokości 500 złotych.
Apelujemy do podróżnych o rozwagę i niepozostawianie bez opieki bagaży, a także zwrócenie baczniejszej uwagi na tych, którzy przyczyniają się do tego typu utrudnień. Każdy bagaż bez widocznego nadzoru traktowany jest przez służby lotniskowe, jako potencjalne zagrożenie, które skutkuje uruchomieniem szeregu procedur bezpieczeństwa oraz utrudnia prawidłowe funkcjonowanie portu lotniczego, są one czasochłonne i mogą mieć wpływ na opóźnienia lotów. Za pozostawienie bagażu bez opieki grożą sankcje w postaci mandatu karnego.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: NOSG