Sąd apelacyjny podtrzymał karę dożywocia dla 22-letniego Rafała N., który dwa lata temu zabił przypadkową osobę na ul. Piotrkowskiej w Łodzi. Skazany zadał 13 ciosów nożem 20-latka. Nożownik nie będzie mógł nigdy ubiegać się o wcześniejsze warunkowe wyjście z więzienia.
Zabił w nocy, bez szczególnego powodu. 22-letni dziś Rafał N. w lutym 2013 roku zadał 13 ciosów nieznanemu sobie mężczyźnie. Dziś sąd apelacyjny podtrzymał wyrok sądu okręgowego, który w zeszłym roku skazał go na dożywotnie więzienie. Morderca nie będzie mógł się ubiegać o wcześniejsze zwolnienie z zakładu karnego.
Skazany został też pozbawiony praw publicznych na 10 lat, oprócz tego ma zapłacić rodzinie swojej ofiary 100 tys. złotych.
Obrońca oskarżonego wnioskował o uchylenie wyroku i skierowanie sprawy do ponownego rozpoznania przez sąd niższej instancji. Prokurator wnosił o oddalenie apelacji.
- Sąd niższej instancji przeprowadził wnikliwe postępowanie dowodowe. Proces był rzetelny, wnioski apelacyjne są bezzasadne - tłumaczył w środę sędzia sądu apelacyjnego.
Dodał przy tym, że napastnik był poczytalny, a motywacja zabójstwa którego się dopuścił "zasługuje na szczególne potępienie".
Wyrok jest prawomocny. Obrońcy Rafała N. mogą złożyć jeszcze wniosek o kasację do Sądu Najwyższego.
Dramat w sercu miasta
Do zbrodni doszło w centrum Łódź. Śledczy ustalili, że około godz. 3 w nocy na murku pod jednym z lokali na Piotrkowskiej usiadł 20-letni Mateusz ze swoją dziewczyną. Kiedy para rozmawiała, obok przechodził Rafał N. z kolegą. Mężczyzna potknął się o nogę kobiety i uderzył ją w twarz. Potem poszedł dalej.
Chłopak uderzonej pobiegł za napastnikiem. Kiedy do niego dobiegł, otrzymał 13 ciosów nożem - w tym kilka śmiertelnych. Rafał N. i jego kolega zostawili zakrwawionego 20-latka na chodniku i poszli dalej. Mateusz zmarł po kilku minutach.
"Morderstwo bez powodu"
Podczas uzasadniania wyroku pierwszej instancji sędzia podkreślał, że zbrodnia, której dopuścił się Rafał N. była "bez żadnego powodu czy motywu".
- Podłożem była wrogość do innych osób, a bodźcem fakt, że pozbawiony życia Mateusz zareagował na chamskie zachowanie oskarżonego wobec kobiety. Zachowanie Rafała N. zasługuje na szczególne potępienie - uzasadniał sędzia.
"Czuję do siebie odrazę"
N. po kilkunastu godzinach od morderstwa sam zgłosił się na policję. Wówczas przyznał się do zbrodni. Potem zmienił wersję - mówił, że nie chciał zabić, ale tylko przestraszyć swoją późniejszą ofiarę. Potem, w czasie trwania śledztwa, ponownie przyznał się do winy. Podczas ostatniej rozprawy przed wyrokiem zabrał głos.
- Zdaję sobie sprawę z tego, że zrobiłem coś strasznego i nigdy w życiu sobie nie wybaczę. Każdy dzień życia ze świadomością, że skrzywdziłem tyle osób napawa mnie odrazą do samego siebie - mówił N. po zakończeniu przewodu sądowego pierwszej instancji.
Przestępca zaapelował do sądu, żeby wziął pod uwagę jego młody wiek i fakt, że "może się zmienić i stać lepszym człowiekiem". N. przeprosił też rodzinę swojej ofiary mówiąc: "wiem, że jestem dla was bestią i to rozumiem. Przepraszam was wszystkich".
Skazany chciał tuż po zatrzymaniu nawiązać kontakt z rodzicami jego ofiary. Napisał do nich list, bo jak tłumaczył, "odczuwał taką wewnętrzną potrzebę". Deklarował, że chce wrócić do społeczeństwa.
"Nie pomógł, odszedł"
Sąd apelacyjny podtrzymał też wyrok pięciu miesięcy więzienia dla Bartłomieja K., kolegi mordercy. 24-letni wtedy mężczyzna nie pomógł Mateuszowi w czasie tragicznej nocy.
Sędzia podkreślił, że znajdował się on w pobliżu centrum wydarzeń i musiał widzieć ciosy zadawane nożem. Nie zareagował jednak, a później - już po zdarzeniu - spotkał się z zabójcą.
Sąd przyznał jednak, że mógł być on zszokowany i zaskoczony zachowaniem znajomego, a także wziął pod uwagę jego skruchę i b. dobrą opinię z pracy. Zdaniem sądu, wszystko to wskazuje, że Bartłomiej K. zrozumiał naganność swojego postępowania i wystarczająca dla niego będzie kara 5 miesięcy pozbawienia wolności, czyli tyle, ile przesiedział już w areszcie.
Zbrodnia na ul. Piotrkowskiej poruszyła łodzian. W reakcji na tragedię kilkaset osób wzięło udział w marszu "solidarności społecznej i poprawy bezpieczeństwa w mieście". Władze miasta zapowiedziały wówczas zwiększenie liczby patroli policji i straży miejskiej w centrum Łodzi.
Nie jest mi łatwo pisać te słowa. Zdaję sobie sprawę, że zrobiłem coś strasznego. Sam zgłosiłem się na policję i muszę ponieść karę. Każdego dnia cierpię coraz bardziej. Na wizji lokalnej wszystkie wspomnienia wróciły. Świadomość tego co zrobiłem jest gorsza od perspektywy kary. Jestem dla was bestią i to rozumiem. Ja też stracę dziecko, bo niedługo na świat przyjdzie moje dziecko i prawdopodobnie go nie poznam. Więcej już nie będę do Państwa pisał. Wiem, że trudno jest mi wybaczyć. List Rafała N. do rodziny jego ofiary
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź/PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź